Rozdział 9
Jesienne rewelacje
Po fiasku wtargnięcia do sypialni
trzeciorocznych mieszkańców wieży Gryfindoru Syriusz Black zamaskował się z
powrotem w Zakazanym Lesie. Chwilowo wolał nie ryzykować schwytania przez
Lupina we Wrzeszczącej Chacie. Nie widział
czy dawny przyjaciel wyjawił komuś prawdę o tym miejscu, ale wiedział,
że nawet gdyby tego nie zrobił to profesor Dumbeldore i tak znał część prawdy o
tym miejscu – w końcu to z jego inicjatywy powstało.
Jesień zmieniła Zakazany Las, drzewa
pokryły się kolorowymi liśćmi, po czym część z nich spadła, a część ta będąca
głębiej, nadal pozostawała zielona i w większości na drzewach.
Czas płynął szybko Łapa unikał
wychodzenia, gdyż deszcze padały niemiłosiernie. Wyjątki robił tylko żeby
popatrzeć jak Harry lata na miotle podczas treningów. Musiał przyznać, że jego
chrześniak robił postępy, a przecież był bardzo dobry za równo w lataniu na
miotle, jak i grze na pozycji szukającego.
Pewnego bardzo deszczowego dnia na
stadion w pobliżu zamku wyszły tłumy uczniów jak i kadry pedagogicznej. Miał
się odbyć pierwszy mecz sezonu jak dowiedział się Syriusz od kota Hermiony, Gryfindor
miał grać przeciw Huffelpufowi. Łapa przybrał swoją zwierzęca formę i ruszył na
skraj lasu w pobliżu stadionu. Deszcz utrudniał nie tylko grę, ale także oglądanie
zmagań sportowców. Syriusz nie zdawał sobie sprawy z wyniku, gra wydawała się
bardzo chaotyczna, była toczona przy silnym wietrze i potężnej ulewie. Harry
latał na miotle dość pewnie walcząc ze swoim rywalem – wysokim Puchonem. Więcej
szczegółów owego Puchona Syriusz nie zdołał dostrzec w tych warunkach
atmosferycznych.
Kilkanaście minut później Black
poczuł jak robi się jeszcze zimniej niż było. Deszcz zaczął padać jeszcze mocniej.
Mimo swojej psiej postaci poczuł jak ulatuje z niego cząstka szczęścia, której
pragnął bronić, choćby miał połamać spore jak na swój gatunek pazury lub
zagryźć stado oszalałych hipogryfów. Po chwili, która trwała może kilka sekund,
a może pół godziny, zobaczył ich – kilkudziesięciu dementorów – sunących kilka
centymetrów nad ziemią. Ubrani byli w czarne szaty z kapturem zakrywające ich
twarze, a także dłonie i w ogóle każdy skrawek ich ciała. Z dala dało się czuć
od nich odór zgnilizny i wyczuwalnej trwogi. Widział, że teraz stanie się coś
złego. Nie mylił się spojrzał w górę, w kierunku gdzie przed chwilą leciał
Harry. Zobaczył jak chłopak traci równowagę będąc już blisko znicza.
Momentalnie poczuł jak robi mu się słabo – tak jak i chłopcu na miotle, wysoko
w powietrzu. Syriusz wiedział, że to nie
może się tak skończyć, ale jednak… Ostatni z rodu Potterów spadał z wysokości
kilkudziesięciu metrów prosto w morze błota znajdującego się na zwykle trawiastym
podłożu stadionu. Lot zdawał się trwać w nieskończoność. Black nie zwracał
uwagi na nic innego. Ogarnął go paniczny lęk o jedynego syna Jamesa. Chciał coś
zrobić, ale nie mógł nic. Był teraz zwykłym psem, który nie potrafił nic
poradzić na zbliżającą się śmierć młodego chłopca. Wtem nagle jakieś zaklęcie
powoduje dużo lepszy niż by się zdawało spadek Pottera na ziemię. Chłopak leży
nie przytomny, ale już w jego stronę
biegnie dyrektor Dumbeldore. Dementorzy również lewitują teraz w stronę
chłopaka. Dyrektor strzela w nich czymś srebrnym ze swojej różdżki. Uciekają…Dumbeldore
bierze Harry’ego na ręce i podąża z nim przez błonia do zamku. Teraz Łapa może chociaż trochę odetchnąć.
Dzień później Krzywołap przyniósł
wieści, które mówiły, że Harry’emu nic nie jest. Syriusz odetchął dopiero teraz
całkowitym spokojem. Do pomogło mu podjąć decyzję o kolejnym włamaniu do
szkoły.
Podczas kolejnego spotkania z
Krzywołapem dowiedział się o nowym portrecie strzegącym wejścia do wierzy
Gryfindoru – nie jakim sir Cadoganie. Dowiedział się, że wpuści on każdego kto
poda mu hasło, niezależnie czy należy do obecnych mieszkańców wieży czy też nie.
To znacząco ułatwiało sprawę. Teraz pozostawała mu jedynie kwestia zdobycia
tego hasła. Zadanie te zgodził się wykonać - na ochotnika - kot.
Był późno w nocy, gdy Syriusz czekał
na swojego kociego sojusznika. Podszedł na błonia i po prostu tam stał. Kot
zjawił się chwile po północy z listą aktualnych haseł do wieży Gryfonów i
adnotacjami kiedy, które obowiązuje. Teraz nie pozostawało nic innego jak
wedrzeć się do środka i dokończyć dzieło, które rozpoczął kiedy odkrył zdradę
Glizdogona. Tajnymi przejściami dostał się bez problemów do wnętrza zamku, pod
samo wejście do wieży Gryfindoru.
- Stój i
walcz nędzny kundlu! – ryknął rycerz z obrazu strzegącego wejścia. Syriusz
poczuł się trochę rozbawiony, z powodu nazwania go kundlem, ale z drugiej i
poirytowany przez nazwanie go nędznym, a i samo słowo kundel ma wydźwięk raczej
pejoratywny.
- Tylko nie
nędzny – odwarknął w trone portretu.
- Walcz i
giń albo podaj hasło – krzyknął ponownie sir Cadogan, na co Łapa wyczytał
wszystkie hasła z listy. Portret odsłonił dziurę i Syriusz zgięty w pół
przeszedł do pokoju wspólnego.
Pokój wspólny nie wiele się różnił
od tego jakim go zapamiętał Syriusz. W kominku wesoło trzaskał, przygasający
ogień. Obok niego stały 3 fotele, które kiedyś lubił zajmować z Jamesem i
Lupinem, a w pobliżu znajdował sobie miejsce mały Peter. Całe pomieszczenie
było szkarłatno- złote. Dokładnie te barwy były tu też, kiedy on i jego
przyjaciele chodzili tu do szkoły. Starczy tego rozglądania się i wspomnień,
pomyślał po chwili Łapa. Otworzył drzwi po prawej stronie, które prowadziły do
sypialni chłopców. Odnalazł tabliczkę z napisem „Trzeci rok”. Teraz pozostawało
tylko wedrzeć się do środka, możliwie jak najciszej. Wyjął swój niezawodny,
otwierający wszystkie zamki scyzoryk i przejechał nim przy szparze między
drzwiami, a futryną na wysokości zamka. Drzwi otworzyły się z cichym
szczęknięciem, ale nie obudziło to nikogo. Wszedł do środka i rozejrzał się
wszyscy spali. Odszukał łóżko Wesleya i nie widząc poprzez zasłony szczura,
zaczął na oślep zadawać ciosy scyzorykiem. Zasłony, a właściwie ich duże
fragmenty opadły na podłogę. Teraz mógł zobaczyć śpiącego, rudego chłopaka, ale
na łóżku nigdzie nie było szczura… Stał nadal z podniesioną, zdolną do zadania
decydującego ataku ręką, kiedy chłopiec obudził się i zaczął wzywać na cały
głos pomoc. Syriusz wymknął się z pomieszczenia, a za jego plecami dało się
słyszeć gwar i uspokajające głosy, ale także wiedział, że zaraz z innych pokoi
zaczną wychodzić inni mieszkańcy wieży.
Wypadł z pomieszczenia i ruszył
skrótami ku wyjściu z zamku. Nim uczniowie wezmą pomoc nauczycieli on będzie
już w Zakazanym Lesie.
Przez kilka kolejnych dni Syriusz
zbierał informacje o szczurze od kota. Dowiedział się m.in., że faktycznie
kiedy włamał się do dormitorium, kiedy Glizdogon był gdzie indziej, w tym
czasie uciekał przez kotem - który chciał go zagonić do Blacka - na korytarzu w trzecim piętrze Hogwartu.
Łapa wyczuwał zbliżające się Boże
Narodzenie, w związku z czym postanowił kupiź prezent swojemu chrześniakowi,
który zrekompensuje ma brak upominków na
wszystkie poprzednie święta. Wysłał za mówienie za pomocą sowiej poczty
wysyłkowej na najnowszy model miotły – Błyskawicę. Poczta miała go dostarczyć Harry’emu
w pierwsze święto, tak żeby mógł otrzymać go razem z pozostałymi prezentami.
Zapłacił pieniędzmi ze swojej prywatnej skrytki – w końcu był posiadaczem nie
tylko swojej małej fortuny, ale i całego majątku Blacków…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz