Mimo wszystko kilka wersów trafiło tu prosto z książki J.K.R. Nie dało się tego uniknąć chociażby przy dialogach...
Rozdział 13
Zdrajca
powraca
- Nic nie
rozumiesz Severusie! – warknął Lupin, na co Snape tylko się uśmiechnął w ohydny
sposób. Nauczyciel był z siebie zadowolony. Pozbawił Syriusza i Lupina różdżek,
po czym wygłosił krótki monolog na temat tego jak bardzo jest dumny z powodu
schwytania Blacka o czym tak bardzo marzył, a także demaskując Remusa Lupina
jako jego wspólnika w planie porwania i uśmiercenia Harry’ego Pottera.
- Expelliarmus!
Zaklęcie rzucone przez Harry’ego Rona,
jak i Hermionę rozbrojeniło Snape’a dokładnie w tym samym momencie. Różdżka
Snape’a zatoczyła wysoki łuk i wylądowała na łóżku koło Krzywołapa.
- Nie powinieneś
tego robić - rzekł Łapa, patrząc na Harry’ego. - Trzeba było zostawić go
mnie...
Harry
uniknął jego spojrzenia. Nie był wcale pewny, nawet teraz, czy postąpił słusznie.
-
Zaatakowaliśmy nauczyciela... zaatakowaliśmy nauczyciela... - powtarzała
Hermiona, patrząc przerażonym wzrokiem na nieruchomego Snape’a. - Och, ale się
wpakowaliśmy w kłopoty...
- Dziękuję
ci, Harry – powiedział Lupin, oswobadzając się z więzów wyczarowanych przez
mistrza eliksirów zaraz po jego wejściu.
- Ale to
nie oznacza, że już panu uwierzyłem.
- Więc
nadszedł czas, żeby przedstawić ci dowód - odezwał się Black. - Chłopcze, daj
mi Petera. No już. Ron ściskał Parszywka przy piersi.
Po krótkiej wewnętrznej walce Wesley
oddał szczura Lupinowi. Ostatecznie został przekonany przez Syriusza, który
podał fotografię Wesleyów, z „Proroka Codziennego”. Egzemplarz pochodził z
przed roku. Na ramieniu Rona siedział Parszywek.
- Skąd to
masz? - zapytał zdumiony Lupin.
- Od Knota.
Kiedy w ubiegłym roku przyjechał do Azkabanu na inspekcję, dał mi swoją gazetę.
A tam, na pierwszej stronie... na ramieniu tego chłopca... był Peter...
poznałem go od razu... Tyle razy widziałem, jak się przemieniał! A pod spodem
był podpis... że ten chłopiec idzie do Hogwartu... tam, gdzie Harry...
- Mój Boże
- westchnął Lupin, patrząc to na Parszywka, to na fotografię. - Przednia
łapa...
- Co z nią?
- zapytał Ron wojowniczym tonem.
- Brakuje
jednego pazura - rzekł Black.
-
Oczywiście - wydyszał Lupin. - To takie proste... takie pomysłowe... Sam sobie
odciął?
- Zanim się
przemienił - powiedział Black. - Kiedy go osaczyłem, ryknął na całą ulicę, że
zdradziłem Lily i Jamesa. A potem, zanim zdążyłem rzucić zaklęcie, wypalił z
różdżki, którą trzymał za plecami. Pozabijał wszystkich w promieniu dwudziestu
stóp... i umknął do ścieku razem z innymi szczurami...
- Słyszałeś
o tym, Ron? - zapytał Lupin. - Słyszałeś, że z całego Petera znaleziono tylko
jeden palec?
- To
niemożliwe... Parszywek pewnie walczył z jakimś szczurem... przecież jest w
mojej rodzinie od dawna, od...
- Od
dwunastu lat, tak? - wpadł mu w słowo Lupin. - I nigdy się nie zastanawiałeś,
dlaczego żyje tak długo?
- Bo... bo
bardzo o niego dbaliśmy!
- Ale teraz
za dobrze nie wygląda, co? Domyślam się, że zaczął tracić wagę, odkąd usłyszał,
że Syriusz jest na wolności...
Następnie Syriusz w skrócie objaśnił
swoje kontakty z rudym kotem, należącym do panny Granger. Zaraz po tym Harry
wybuchnął oskarżając Syriusza o zdradę swojej rodziny i wydanie ich Czarnemu
Panu.
- Tak,
Harry... jakbym ich zabił – wychrypiał, a w jego oczach zaszkliły łzy. -
Namówiłem Lily i Jamesa, żeby swoim Strażnikiem Tajemnicy uczynili Petera
zamiast mnie... Tak, to moja wina, wiem o tym... Tej nocy, kiedy zginęli,
chciałem sprawdzić Petera, upewnić się, że jest bezpieczny, ale kiedy
przyszedłem do jego kryjówki, już go tam nie było. Ani śladu walki. Coś mnie
tknęło. Od razu wyruszyłem do domu twoich rodziców. A kiedy zobaczyłem ich
dom... rozwalony... i ich ciała... zrozumiałem, co się stało... co zrobił
Peter. Co ja zrobiłem.
Głos mu się
załamał. Odwrócił się.
- Dość tego
- rzekł Lupin, a w jego głosie zabrzmiała twarda nuta, jakiej Harry nigdy
jeszcze nie słyszał. - Jest jeden sposób, żeby udowodnić, co naprawdę się
wydarzyło.
Lupin i Black skierowali różdżki na
szczura, a z ich końców wytrysnęły strumienie jasnego światła. Kiedy trafiły w
szczura, ten zaczął zmieniać się w człowieka. Tuż nad podłogą wystrzeliła
głowa, członki wyrosły jak pędy i po chwili tam, gdzie był Parszywek, stał już
mężczyzna, kuląc się ze strachu i nerwowo zaciskając ręce. Krzywołap zaczął
prychać i syczeć, zjeżony jak szczotka.
Był to bardzo niski mężczyzna, niewiele wyższy od Harry’ego czy Hermiony.
Miał rzadkie, bezbarwne, potargane włosy, a na czubku głowy łysinę. Był jakby
zapadnięty w sobie, sflaczały, jakby schudł znacznie w krótkim czasie. Skórę
miał szarą, brudnawą jak futerko Parszywka i coś ze szczura czaiło się w jego
długim nosie i bardzo małych, wodnistych oczach. Rozejrzał się po wszystkich,
oddech miał przyspieszony i płytki.
Glizdogon we własnej osobie stał, trzęsąc się ze strachu przed gniewem
dawnych przyjaciół. Zaczął rozpaczliwie szukać pomocy, twierdząc, że Syriusz go
zaraz zabije, ale Lupin skwitował to stwierdzeniem, że chwilowo może czuć się bezpieczny,
dopóki nie ustalą kilku faktów. Peter oskarżył Syriusza o współprace z siłami
ciemności, na co ten wygłosił przemowę o tym, że śmierciożercy – słudzy Lorda
Voldemorta – którzy znajdują się w więzieniu mówią przez sen, o Glizdogonie.
Życzą mu śmierci, za poprowadzenie ich pana na niespodziewaną przez nikogo
śmierć. Następnie mężczyźni pokłócili się o to, kto był szpiegiem Voldemorta i
wydał mu Potterów.
- Ee...
panie Black... Syriuszu... - odezwała się nieśmiało Hermiona.
Black aż podskoczył, słysząc te słowa, i spojrzał na Hermionę tak, jakby
już dawno zapomniał, że można się do niego zwracać w tak uprzejmy sposób.
- Proszę mi
wybaczyć... ale jak... jak ci się udało uciec z Azkabanu, skoro twierdzisz, że
nie korzystałeś z czarnej magii?
- Dziękuję
ci! - wydyszał Pettigrew, kiwając gorliwie głową. - Właśnie! Dokładnie to, co
chciałem...
Ale Lupin
uciszył go jednym spojrzeniem. Syriusz zmarszczył lekko czoło i spojrzał ponuro
na Hermionę, jakby rozważał jej pytanie.
- Nie wiem,
jak tego dokonałem - powiedział powoli. - Myślę, że jedynym powodem, dla
którego nie oszalałem, była moja niewinność. Wiedziałem, że jestem niewinny. To
nie była szczęśliwa myśl, więc dementorzy nie mogli mnie jej pozbawić... nie
mogli jej wyssać... utrzymywała mnie przy zdrowych zmysłach. Dzięki temu nie
zapomniałem, kim jestem. Więc kiedy to wszystko stało się... nie do
zniesienia... zdołałem się w celi przemienić... w psa. Dementorzy nie widzą...
- Przełknął ślinę. - Wyczuwają ludzi po ich emocjach, którymi się żywią...
Wyczuwali, że moje uczucia stały się mniej... mniej ludzkie, mniej złożone,
kiedy stałem się psem... ale na pewno pomyśleli, że tracę rozum jak wszyscy,
którzy tam się znaleźli, więc nie zwracali na to uwagi. Byłem jednak słaby,
bardzo słaby i nie miałem nadziei na wyrwanie się stamtąd bez różdżki...I wtedy
zobaczyłem Petera na tej fotografii... i zrozumiałem, że on przez cały czas
jest w Hogwarcie z Harrym... i ma idealne warunki do działania, jeśli tylko
usłyszy, że siły Ciemności odzyskują swą moc...
Pettigrew potrząsał głową, otwierając i zamykając usta, ale wciąż, jak
zahipnotyzowany, wpatrywał się w Blacka.
- ...gotów
uderzyć, gdy tylko się upewni, że ma sprzymierzeńców... żeby przynieść im w
darze ostatniego Pottera. Bo gdy to zrobi, kto ośmieli się powiedzieć, że
zdradził Lorda Voldemorta? Powitają go ze wszystkimi honorami... Więc sami
widzicie, że musiałem coś zrobić. Tylko ja wiedziałem, że Peter wciąż żyje...
Czułem
się, jakby ktoś zapalił ogień w mojej głowie, a dementorzy nie mogli go
ugasić... To nie było miłe uczucie... to była obsesja... ale dawała mi siłę,
rozjaśniała umysł. Tak więc pewnego wieczoru, gdy otworzyli drzwi celi, żeby mi
dać jedzenie, wyśliznąłem się jako pies... Było im o wiele trudniej wyczuć
zwierzęce emocje. Byłem chudy, chudziutki, zdołałem się przecisnąć przez
kraty... przepłynąłem na ląd... powędrowałem na północ i wśliznąłem się na
błonia Hogwartu jako pies... Od tego czasu żyłem w Zakazanym Lesie... wymykałem
się tylko, żeby popatrzeć na quidditcha... Latasz na miotle tak dobrze, jak
twój ojciec, Harry... Uwierzcie mi. Uwierzcie. Nigdy nie zdradziłem Jamesa i
Lily. Wolałbym umrzeć, niż ich zdradzić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz