Rozdział 16
Ponownie w
ukryciu
Syriusz wraz z hipogryfem –
Hardodziobem - uciekł na południe Anglii, gdzie mogli w spokoju oczekiwać na
możliwość emigracji. Przebywał w ładnym domku jednorodzinnym – typowym
szeregowcu. Budynek znajdował na się na zwyczajnym, choć może zbyt schludnym
osiedlu mugolskiego miasteczka. Syriusz nie zwrócił nawet uwagi na jego nazwę,
bo i tak kiepsko orientował się w tej dziedzinie, a pobyt w Azkabanie z
pewnością znacząco na to wpłynął.
Pierwszą rzeczą jaką zrobił Black po
dotarciu tutaj było wysłanie listu do Harry’ego, w którym wyjaśniał mu m.in.,
że to on wysłał mu Błyskawicę w prezencie na Boże Narodzenie. Dodatkowo
ofiarował też maleńką sówkę - która do tej pory pomagała mu dostarczać kilka
razy listy – Ronowi. Kilka dni po wysłaniu tamtego listu dostał pierwszy od
wielu lat list od Albusa Dumbeldore:
Drogi Łapo
Mam
nadzieję, że ukryłeś się w dobrym miejscu, jednak ośmielę się radzić Ci abyś
udał się poza granice kraju. Najlepiej do afrykańskiej dżungli. Znam tam przywódcę
pewnego plemienia. Myślę, że po otrzymaniu ode mnie listu, z chęcią Cię
ugoszczą. Tak są to czarodzieje albo jak sami siebie nazywają – szamani
W pudełku
dołączonym do listu znajdziesz swoją nową różdżkę, robioną na zamówienie u
znanego Ci wytwórcy. Idealnie taka sama jak poprzednia. Starej nie dało się
odzyskać, gdyż jak pamiętasz pan Crouch osobiście ją przełamał zaraz po
pojmaniu Ciebie w Londynie.
Cały czas
pracuję nad pochwyceniem Petera, tak abyś mógł wkrótce poczuć się wolnym.
Pozdrawiam
Albus
Syriusz błyskawicznie nabazgrał na drugiej
stronie krótką odpowiedź:
Szanowny Dyrektorze
Właśnie
taki miałem zamiar. Niedługo wyruszam. Dziękuję za różdżkę. Czy jest Pan
pewien, ze nie może mi zdradzić, gdzie ukrywa się nasz szczurek? Byłbym
wdzięczny.
Pozdrawiam
Znajomy psi
wędrowiec
Zaraz po wysłaniu tego listu Syriusz teleportował się do stolicy Maroka –
Rabatu. To właśnie tam postanowił czekać na kolejna wiadomość od profesora
Dumbeldore. Syriusz znał kiedyś jednego czarodzieja ze stolicy Maroka.
Postanowił go odnaleźć, ale najpierw musi zdobyć jakieś lepsze ubranie.
Szedł powoli po wąskich uliczkach pośród kamiennych, jednokolorowych
budynków. Wszystkie wyglądały tak samo, nie różniły się nawet rozstawem okien
czy miejscem gdzie znajdowały się drzwi. Idąc dłużej drogą między nimi można
było odnieść wrażenie, iż jest się w pułapce w środku wielkiego labiryntu
pełnego takich samych budynków. Uliczki wydawały się być pustymi, jednak Black wiedział,
że jest obserwowany. Czuł na sobie wzrok kogoś, kogo trudno było mu
zidentyfikować.
Syriusz skręcił w boczną uliczkę nadal wypełnioną takimi samymi domami.
Wszedł do jednego z nich. Machinalnie wyjął różdżkę z kieszeni i wycelował w
drzwi od jakiegoś mieszkania. Drzwi otworzyły się z głuchym łoskotem – chyba trochę
przesadził z siłą zaklęcia.
Mieszkanie, do którego wszedł Black okazało się być małym jedno pokojowym
pomieszczeniem. Większość miejsca zajmowało spore drewniane biurko oraz
wygodny, biurowy fotel po jednej stronie i twarde, białe krzesło z brzozowego
drewna. Pod trzema ścianami stały wysokie regały w całości pozajmowane
księgami. Miejsce pod ostatnią ścianą, w której znajdowało się małe, brudne
okno zajmowała szara, metalowa szafka. Dokładnie tak Syriusz zapamiętał to
miejsce.
Pierwszy i ostatni raz uciekinier z Azkabanu znajdował się tu około
piętnaście lat temu. Wówczas wypełniał tajną misję dla Zakonu Feniksa –
organizacji powołanej przez Dumbeldore’a do walki z Voldemortem – wraz z
najlepszym przyjacielem - Jamesem Potterem – i swoją ukochaną - Dorcas Meadows.
Podczas misji musiał nawiązać kontakt z
lokalnym czarnoksiężnikiem o dość sporych wpływach w tutejszym magicznym
świecie. Nie żeby taki był cel ich misji, ale Dorcas została poważnie ranna w
pojedynku z czwórką śmierciożerców – jednego z nich zabiła – a James został
trafiony jakąś dziwną klątwą, która pozbawiła go ogromnej ilości zwykłej siły.
Syriusz sam nie miał szans jeśli ponownie natrafią się na śmierciożerców albo
co gorsza samego Lorda Voldemorta, który to również znajdował się w tym czasie na
afrykańskim wybrzeżu morza Sródziemnego. Przywódca zakonu nakazał mu udać się
do tego pomieszczenia, gdzie mieszkał znany wśród zamieszkujących kraj Arabów –
Czarny Mag, bo tak go zwali.
15 lat temu Black wpadł tu jak rażony piorunem i zaraz po otwarciu drzwi
padł trafiony oszołamiaczem przez samego Czarnego Maga. Po krótkim
przesłuchaniu nawiązała się między nimi nić sympatii. Czarnoksiężnik wysłał kilku swoich pomagierów aby
przetransportowali Dorcas i Jamesa do Anglii. Natomiast sam pomógł Łapie
dokończyć misję.
Rozmyślenie Syriusza przerwało otwarcie się drzwi, w których pojawił się
mężczyzna ubrany w czarną pelerynę, z kapturem założonym na głowę i
przysłaniającym twarz. Z pod kaptura dało się zauważyć fragmenty czerwonego
turbanu. Człowiek w turbanie był podobnego wzrostu do Blacka, ale wydawał się mieć
szersze barki.
- Syriusz!
- Mi też
miło cię widzieć – oznajmił Łapa. Przybysz zdjął z głowy kaptur i zarzucił go
sobie na plecy. Jego twarz była chuda, ale nie aż tak jak stojącego obok niego
zbiega. Szare oczy patrzyły badawczo na dawnego kumpla, a krótkie, czarne włosy
próbowały wydostać się z pod turbanu.
- Ile to
już lat? – zapytał szarooki.
- Z tego co
wiem to już piętnastolecie naszego nie widzenia się – rzekł Syriusz.
- No tak.
Ty się rozbijasz po Londynie, uciekasz z więzienia a do starego Ahmeda to nie
masz czasu się wybrać? – zażartował z dosyć wyraźnym zarzutem Arab.
- No wiesz…
- żachnął się Łapa.
- Właśnie
nie wiem. Siadaj i opowiadaj – oznajmił Ahmed i gestem zachęcił gościa do
spoczynku na wskazanym krześle.
- Od czego
mam zacząć? – spytał Black, po tym jak usiadł na brzozowym krześle.
- Od
początku. Co u Jamesa i tej dziewczyny? Dorcas tak? – dopytywał Czarny Mag.
- Nie żyją.
James i jego żona umarli pół roku po naszej wizycie tu, a Dorcas dwa dni przed
nim – powiedział na bezdechu, a jego głos załamał się.
- Przykro
mi przyjacielu – powiedział Ahmed. Wyjął z biurka butelkę pełną ognistej
whisky.
- Zabił ich
Voldemort. Pamiętasz tą historię o mojej niby zdradzie? – zapytał Black
odbierając szklaneczkę z napojem nalanym przez Araba.
- Taaa.
Dumbeldore coś mi kiedyś o tym rzekł. Podobno to ty byłeś szpiegiem tego błazna
w zakonie i miałeś zdradzić swoich najlepszych przyjaciół. Ja mu na to, że jak jeszcze
raz powtórzy przy mnie takie bajki to go wezwę na pojedynek, bo prędzej ja
stanę się ministrem magii w Maroku niż ty miałbyś zdradzić Jamesa. On coś mi nie
bardzo uwierzył, ale od tego czasu już nic o Tobie nie wspomniał przy mnie –
wyjaśnił Czarny Mag.
- Serio
chciałeś walczyć z Albusem o moje dobre imię? – spytał wzruszony Syriusz.
Ahmed skinął głową i przemówił:
-
Powiedziałem mu, że rozważam czy nie zwołać by moich chłopaków i nie wydostać
cię z tej twierdzy, ale on powiedział, że nie pozwoli mi na to…
- Cóż przekonałem
go o mojej niewinności kilka dni temu – powiedział z dumą Black.
- Po tylu
latach stary Dumby przejrzał na oczy. Godne to kolejnej kolejki whisky – zakpił
Arab.
- Tak – po tych
słowach Syriusz streścił przyjacielowi całą historią swojego życia po ucieczce,
pomijając tylko wątek znajmości z panną Parker.
- Jednym
słowem lekko to nie masz – oznajmił z napięciem na twarzy Czarny Mag.
- No co ty
nie powiesz? – zironizował.
- A co cię
tu teraz sprowadza?
- Ucieczka.
Zostanę tu kilka dni jeśli pozwolisz, a potem ruszam dalej na południe. Musze
się ukryć dopóki nie ustalimy miejsca gdzie przebywa Glizdogon i resztki
Voldemorta. Tak przy okazji to chyba jesteś teraz numerem jeden na liście
najgroźniejszych czarnoksiężników, których uznaje się za żywych?
- Nie zupełnie
– odparł Ahmed – wciąż żyje też Grindewald. No i jest jeszcze wielu
śmierciożerców, którzy nie wiem czemu nadal są na wolności. To zasługuje na
potępienie – rzekł z udawanym oburzeniem.
- Tak –
zgodził się Syriusz.
- Mam tu
listę najbardziej niebezpiecznych w historii. Przeczytam Ci tych, którzy są w
tym dziwnym szczycie listy: 1. Lord Voldemort – choć napisane jest
Sam-Wiesz-Kto – utworzył grupę
Śmierciożercy, odpowiedzialny za tysiące morderstw czarodziejów oraz mugoli. Na
drugim Gellert Grindewald. Czarnoksiężnik działający w I połowie XX wieku. Według
legend wieloletni posiadacz niezwyciężonej Czarnej Ródżki. Pokonał go w 1945
roku Albus Dumbledore i zamknął w Numergardzie, więzieniu utworzonym przez
samego Grindelwalda dla swoich wrogów Na trzecim Morgana le Fay - wielka
czarnoksiężniczka żyjąca w średniowieczu, śmiertelny wróg Merlina, jej moce
dorównywały mocom Gellerta Grindelwalda oraz Lorda Voldemorta, zabiła sowjego
przyrodniego brata, króla Artura…
- No to na
podium nie ma cię – zażartował Syriusz.
- Nie kpij
ze mnie. Nigdy nie chciałem siać takiego terroru jak oni. Poza tym ja nie
zabijałem kiedy nie musiałem. Tak w ogóle to mówiłem ci z jakiego powodu uznaje
się mnie za nadal groźnego i aktywnego czarnoksiężnika? – spytał Ahmed.
- Nie
powiedziałeś mi nawet dlaczego jesteś Czarnym Magiem – odrzekł Black.
- No cóż w młodości
fascynowała mnie ta ciemna strona magii. Studiowałem i badałem jej ścieżki, aż
w pewnym momencie pochłonęła mnie bez reszty. Na szczęście po kilku latach
opamiętałem się i dlatego nie byłem źródłem zniszczenia i cierpień jak Ci o
których Ci wspominałem z tego rankingu – wyjaśnił Ahmed.
- Błędy młodości
– skwitował krótko Syriusz.
- Otóż to.
Poza tym pragnęłem być tym, który odkryje horkruksa Herpona Podłego.
***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz