Rozdział 17
Historia
czarnej magii
- Co
chciałeś? – zapytał kompletnie zdezorientowany Syriusz.
- Odnaleźć
horkruksa Herpona – odrzekł znudzonym tonem Ahmed.
- Kto to
był? I czym jest horkruks? – zapytał Black.
- Herpon
Podły był, a raczek jest, bo nadal gdzieś się ukrywa starożytnym greckim
greckim czarnoksiężnikiem. Oczywiście był czystej krwi – wyjaśnił Arab.
- Jakim
cudem on nadal może żyć?
- Bo
stworzył horkruksa – odparł coraz bardziej znudzony Ahmed.
- Czym do
cholery jest to coś?! – ryknął Syriusz, który nie lubił, gdy mówi się do niego
takim tonem o czymś o czym on nie ma bladego pojęcia.
- Spokojnie
przyjacielu – powiedział uprzejmym tonem Czarny Mag – już ci tłumaczę.
Myślałem, że w Hogwarcie to tłumaczą, bo moim zdaniem Voldemort też sobie
jakiegoś stworzył, ale przechodząc do rzeczy. Po dokonaniu morderstwa można
rozerwać sobie duszę na dwie części, jeśli się wie jak. Ciebie pewnie sposób
nie interesuje?
-
Oczywiście – bąknął Łapa nadal nie wiedząc do czego zmierza Ahmed.
- Po
rozdarciu duszy możesz jedną część umieścić w jakimś miejscu, a raczej rzeczy,
przedmiocie – wyjaśnił Arab.
- I co to
daje?
- A no daje
to, że jak oberwiesz Avadą to umiera tylko twoje ciało. A ta bardziej duchowa
część człowieka znika i łączy się z drugim fragmentem duszy. Taki człowiek może
zginąć dopiero, gdy najpierw odnajdzie się i zniszczy jego horkruksa – wyjaśnił Ahmed.
- I ten
podły jak mu tam zrobił to?
- Tak, a
horkruksa nikt nigdy nie odnalazł, więc można uznać, że on nadal nie tyle, że
żyje co istnieje i może ożyć w każdej chwili – powiedział Marokańczyk z lekkim
podnieceniem na koniec swojego wywodu.
- Niech
zgadnę. Chciałeś go ożywić?
- Taa.
Zaprosić na herbatkę – zakpił Ahmed – tak twierdzą ci, którzy oskarżali mnie o
rozmaite zbrodnie, których nie popełniłem…
- … ale
jakieś tam przecież popełniłeś – warknął Black.
-
Powtórzyłem parę innych dzieł Herpona – oznajmił z zażenowaniem gospodarz.
- Na
przykład?
- Na
przykład stworzyłem też bazyliszka. No wiesz podłożenie kurzego jaja ropusze.
Nadal trzymam go w pewnym tajnym miejscu, żeby wezwać w razie zagrożenia mojego
życia – rzekł nieco zbyt entuzjastycznie Arab, czym odrobine przeraził swojego
gościa.
- Sporo o
nim wiesz – powiedział z nutką uznania Syriusz.
- Lata
badań – odrzekł Ahmed.
- Więc
uważasz, że to samo zrobił Sam-wiesz-kto? – zapytał Łapa.
- Jasne
inaczej nie przeżył by tego co zrobił mu ten młody Potter – wyjawił gospodarz.
- Jestem
jego ojcem chrzestnym – ogłosił z dumą Black.
-
Podejrzewałem to od chwili, gdy powiedziałeś, że James nie żyje – wypalił Ahmed
i nalał resztki trunku do szklanek.
Po opróżnieniu szklanek mężczyźni
poczuli się senni i lekko się chwiejąc opuścili pomieszczenie zapieczętowując
drzwi odpowiednim zaklęciem. Wyszli z budynku i ruszyli ponownie takimi samymi
uliczkami wśród identycznych budynków.
Kilka minut później labirynt lokali
o takim samym wyglądzie przerzedził się i znaleźli się na obrzeżach Rabatu. Tu
już budynki znacznie się różniły. Mijali ogromne wille jak i zwykłe lepianki,
które wyglądały jakby miały się lada chwila rozsypać. Okolica stawała się coraz
mniej przyjazna. W mugolskich filmach w takich sceneriach zazwyczaj pojawia się
jakiś gang, który napada przechodniów, obrabowuje ich i ucieka, czasem nawet
mordując Bogu ducha winne ofiary. Syriusz pomyślał, że w tym przypadku może być
podobnie…
Na szczęście dla Blacka nie spotkali
tam nikogo, kto mógłby być przestępcą. Jedynymi osobami na jakie trafiali były
starsze kobiety, w siwych włosach gderające pod nosem coś o „zepsuciu młodych i
że za ich czasów tak nie było”. Zaraz po kolejnej takiej ledwo dosłyszalnej
uwadze Ahmed wszedł do jednej z glinianek. Syriusz pomyślał, że jego przyjaciel
musi być nieźle napity, że wchodzi do takiego czegoś. Mimo to wszedł za nim i
ku jego zaskoczeniu Ahmed podnosił drewnianą klapę, którą wcześniej wziął za
podłogę. Pod klapą znajdował się tunel, którego końca nie było widać. Ahmed
wtoczył się do tunelu, a Syruiusz zaraz za nim.
- Www-witaj
w moooojej fortecy Łapo – wybełkotał Arab.
- Prowadź –
odrzekł możliwie jak najtrzeźwiej potrafił Syriusz.
Szli w milczeniu przez kilkadziesiąt
metrów, po których doszli do czegoś co wydawało się podziemnym placem - w stylu
średniowiecznego rynku – a z każdej strony tego placu znajdowały się drzwi –
Syriusz naliczył ich 8.
- Wejdź –
sapnął Ahmed otwierając jedne z nich.
Syriusz przekroczył próg i ujrzał 4
łóżka w kątach pokoju oraz stół i 6 krzeseł wokół niego na środku pokoju. Pod
ścianami – między łóżkami – znajdowały się meblościanki wypełnione książkami i
rzeczami przydatnymi w codziennym życiu dla gości czarodzieja, bo jak zgadnął Black
znajdowali się w pokoju gościnnym. Ahmed gestem wskazał mu jedno z łóżek, a sam
zajął te najbliżej drzwi. Syriusz zajął wskazane mu łóżko i zasnął niemal
natychmiast po położeniu się na nm.
Obudził się – trudno było ocenić, o
której z racji znajdowania się pod ziemią, co uniemożliwiło zorientowanie się
czy jest noc, poranek czy może Słońce znajduje się już w zenicie i jest
południe. Spojrzał w kierunku łóżka Ahmeda, ale te było już puste i nawet
pościelone. Wstał i postanowił się rozejrzeć po mieszkaniu.
Opuścił pomieszczenie i zaraz za
drzwiami napatoczył się na gospodarza. Ahmed wyglądał inaczej niż wczoraj, ale
to głównie ze względu na widoczne ślady wczorajszego upojenia alkoholem. Sine
cienie pod oczami i przekrwione spojówki rzucały się oczy z daleka.
Reszta
ukryta była znów pod czarną peleryną i kapturem. W dłoni trzymał różdżkę.
- Nieładnie
tak przeszukiwać czyjeś mieszkanie Syriuszu – warknął najgroźniejszym tonem na
jaki go było stać. Nim Syriusz zdążył zareagować Ahmed wybuchł śmiechem – szkoda
że nie widzisz teraz swojej miny.
- Bardzo
śmieszne i też się cieszę, że cię widzę – powiedział odrobinę oburzonym tonem
Black – i tak sobie myślę, że powinieneś mnie oprowadzić po tej… jak to wczoraj
nazwałeś? A tak fortecy… zapewne czarnej magii.
- Sam bym
tego lepiej nie nazwał – odpowiedział radośnie Czarny Mag.
- To co
zaczynamy wycieczkę?
- Nie –
odpowiedział Ahmed.
- Jak to
nie? – zapytał kompletnie zdziwiony Anglik.
- Tylko Ci
opowiem co gdzie jest, jak na razie. Wycieczkę zrobimy trochę później i tylko
do niektórych pomieszczeń – rzekł Ahmed.
- Strasznie
tajemniczy jesteś…
- Bywa. To
co? Zaczynamy zabawę – powiedział radośnie gospodarz.
Po kolei podchodził do drzwi i mówił
co jest za nimi, były tu całkiem zwyczajne pomieszczenia jak kuchnia, łazienka,
znany już Łapie pokój gościnny, pokój jedynego ludzkiego mieszkańca tego domu,
czyli Ahmeda, ale znajdowały się tu też takie pomieszczenia jak to, które
zostało opisane przez Araba jako coś w stylu połączenia laboratorium, gabinetu,
sali ćwiczeń z składnicą substratów potrzebnych do warzenia rozmaitych
eliksirów. W innym pomieszczeniu znajdowały się magiczne zwierzęta gospodarza,
wśród nich pewnie bazyliszek jak myślał Syriusz. W innym znajdowały się przyrządy
do białej magii, a w ostatnim do czarnej. Ahmed zaprosił gościa do tego
ostatniego pomieszczenia i tu powiedział, że musi go przygotować – nie
wspomniał jednak do czego.
Pokój był podzielony na
pomieszczenia. Pierwsze było czymś w rodzaju przed pokoju, a w drugim jak
powiedział Ahmed znajduje się właściwa część pokoju. Usiadł z Blackiem przy
stole w przedpokoju i rozpoczął rozmowę:
- Pewnie
pamiętasz naszą wczorajszą rozmowę o czarnej magii?
- Tak, a ty
pewnie chcesz ją kontynuować?
- Jasne, bo
temat, który interesuje ans obu – odpowiedział radośnie gospodarz.
- Mnie nie
fascynuje – odrzekł oburzonym tonem Syriusz.
- Ależ
oczywiście. Wiem jednak, że chcesz być przygotowany do walki, więc interesuje
cię walka z nią, a przez to musisz się czegoś o niej dowiedzieć – wyjaśnił
cierpliwie Arab.
- Skąd to
wiesz? Nawet ja nie wiem czy będę musiał jeszcze walczyć z kimś innym niż
batalion aurorów z ministerstwa – powiedział zdziwiony Syriusz.
-
Tłumaczyłem ci wczoraj coś i myślałem, że zrozumiałeś o co w tym chodzi – rzekł
rozczarowany rozumowaniem przyjaciela mężczyzna lubiący chodzić w turbanie.
- No cóż… w
sumie masz rację. No ok to mów co masz do powiedzenia – zgodził się Syriusz.
- Jak
pamiętasz wczoraj mówiłem Ci o niejakim Herponie Podłym zwanym też często
głupcem. Tak wiem to dziwny pseudonim. Wiesz już, że jest on jednym z
pierwszych czarnoksiężników, wymyślił wiele klątw i uroków, stworzył pierwszego
horkruksa oraz Bazyliszka itp. Wspominałem już coś o tym, że prawdopodobnie był
on przodkiem naszego drogiego Salzara Slytherina?
- Możliwe.
W każdym razie nie pamiętam – wyznał zawstydzony Syriusz.
- To już
wiesz. Został ostatecznie pokonany, ale jego horkruks nadal gdzieś się tu
znajduje. Tu to znaczy na świecie, nie wiem gdzie dokładnie…
- Nie wiem
do czego zmierzasz - przerwał Syriusz –
może jakaś podpowiedź?
- Po nim
było jeszcze kilku – kontynuował Ahmed nie zwracając uwagi na swojego gościa –
przepraszam było ich całkiem sporo. Pomijając czasy plemienne, kiedy prawie
każde plemie miało swojego czarnoksiężnika i wykorzystywało go w mugolskich
bitwach. Niektórzy czarnoksiężnicy potem przejmowali władze nad mugolami i
rządzili sporymi obszarami np. Emeryk Zły podporządkował sobie całą południową
Anglię. Zabił go w pojedynku Egbert. Potem pojawiali się mówiąc tylko o naszym
kraju Merwyn Malicious, który stworzył, wiele czarno-magicznych zaklęć i
uroków. W tym samym czasie co Merlin żyła też potężna wiedźma. Znana była jako
Morgan le Fay. Żyła w czasach średniowiecznych czarownica; uzdrowicielka
uważana za żeński odpowiednik samego Merlina. Była przyrodnią siostrą króla Artura,
którego później zabiła. Pewnie ją znasz z tych waszych kart do czekoladowych
żab. Tak to właśnie ona – powiedział wyjmując kartę z podobizną wspomnianej
wiedźmy i wręczając ją Syriszowi.
- Według
opisu posiadała wielką moc czarno-magiczną, porównywalną z mocami Gellerta
Grindelwala i Lorda Voldemorta – wyrecytował Black.
-
Dokładnie. Zauważ, że zabiła króla Anglii… swojego brata – przyrodniego – tak
pozbawioną skrupułów kobietą była – dodał Ahmed.
- Nie
widziałem, że istniała kiedykolwiek kobieta o takiej mocy – wyznał Syriusz.
- Istniało
ich nawet więcej po niej były i następne. Tu dochodzimy już do następnej epoki,
ale o tym zaraz. W między czasie spustoszenie siał potężny polski
czarnoksiężnik znany jako Bożydar z otchłani. Spytasz dlaczego tak? Jego
wyczyny zdradzały nieludzkie okrucieństwo.
- Myślałem,
że będziesz mi tu mówił tylko o naszych czarnych?
- No tak.
Bożydar pomógł niejakiemu Piastowi zdobyć tron ich plemienia, ale to było kilka
wieków przed tym o czym ja chciałem. Facet miał 2 horkruksy i dzięki nim żył
około 400 lat. Po tym jak pomógł przypadkiem wspomnianemu Piastowi zdobyć tron,
a zrobił to wyczarowując stado myszy, które zjadły poprzedniego władcę –
wyjaśnił, a Syriusz poczuł niemiły dreszcz – po tym wysłał jedno ze swoich
dzieł daleko Anglii, a drugiego ukrywając w wierzy, w której jego gryzonie
zjadły władcę plemienia… Nałożył na nią piekielnie silne zaklęcia, ale te
zostały jakims cudem złamane i zniszczono to czego chroniły. Nie wiem kto i
jak, ale był dobry, nawet bardzo – ten ktoś.
- I co było
dalej? – spytał coraz bardziej ciekawy Black.
- Uciekł do
Anglii, gdzie trafiony przez kogoś imperiusem, tak ludzie od zawsze lubili
manipulować innymi, zniszczył drugiego, a kilkadziesiąt lat po tym zmarł. To on
wymyślił kilka zapomnianych już dziś zaklęć uśmiercających. – wyjaśnił Ahmed.
- To jest
ich więcej? – spytał zszokowany kolejny raz Syriusz.
- Och tak.
Tylko, że używana obecnie avada jest najskuteczniejsza. Tylko twój chrześniak
ją przeżył. Inne nie uśmiercały natychmiast, więc szło, a przynajmniej były
nadzieje na uratowanie trafionemu życia – wyjaśnił beztrosko Arab.
- Wszystko
ciekawe, ale dalej nie wiem dlaczego mi to mówisz – powiedział Black.
- Przez
jeden z jego wynalazków uważają mnie za groźnego czarnoksiężnika…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz