Syriusz Black

Syriusz Black
Cudowne Ocalenie

piątek, 25 stycznia 2013

17. Historia czarnej magii



Rozdział 17
Historia czarnej magii

- Co chciałeś? – zapytał kompletnie zdezorientowany Syriusz.
- Odnaleźć horkruksa Herpona – odrzekł znudzonym tonem Ahmed.
- Kto to był? I czym jest horkruks? – zapytał Black.
- Herpon Podły był, a raczek jest, bo nadal gdzieś się ukrywa starożytnym greckim greckim czarnoksiężnikiem. Oczywiście był czystej krwi – wyjaśnił Arab.
- Jakim cudem on nadal może żyć?
- Bo stworzył horkruksa – odparł coraz bardziej znudzony Ahmed.
- Czym do cholery jest to coś?! – ryknął Syriusz, który nie lubił, gdy mówi się do niego takim tonem o czymś o czym on nie ma bladego pojęcia.
- Spokojnie przyjacielu – powiedział uprzejmym tonem Czarny Mag – już ci tłumaczę. Myślałem, że w Hogwarcie to tłumaczą, bo moim zdaniem Voldemort też sobie jakiegoś stworzył, ale przechodząc do rzeczy. Po dokonaniu morderstwa można rozerwać sobie duszę na dwie części, jeśli się wie jak. Ciebie pewnie sposób nie interesuje?
- Oczywiście – bąknął Łapa nadal nie wiedząc do czego zmierza Ahmed.
- Po rozdarciu duszy możesz jedną część umieścić w jakimś miejscu, a raczej rzeczy, przedmiocie – wyjaśnił Arab.
- I co to daje?
- A no daje to, że jak oberwiesz Avadą to umiera tylko twoje ciało. A ta bardziej duchowa część człowieka znika i łączy się z drugim fragmentem duszy. Taki człowiek może zginąć dopiero, gdy najpierw odnajdzie się i zniszczy  jego horkruksa – wyjaśnił Ahmed.
- I ten podły jak mu tam zrobił to?
- Tak, a horkruksa nikt nigdy nie odnalazł, więc można uznać, że on nadal nie tyle, że żyje co istnieje i może ożyć w każdej chwili – powiedział Marokańczyk z lekkim podnieceniem na koniec swojego wywodu.
- Niech zgadnę. Chciałeś go ożywić?
- Taa. Zaprosić na herbatkę – zakpił Ahmed – tak twierdzą ci, którzy oskarżali mnie o rozmaite zbrodnie, których nie popełniłem…
- … ale jakieś tam przecież popełniłeś – warknął Black.
- Powtórzyłem parę innych dzieł Herpona – oznajmił z zażenowaniem gospodarz.
- Na przykład?
- Na przykład stworzyłem też bazyliszka. No wiesz podłożenie kurzego jaja ropusze. Nadal trzymam go w pewnym tajnym miejscu, żeby wezwać w razie zagrożenia mojego życia – rzekł nieco zbyt entuzjastycznie Arab, czym odrobine przeraził swojego gościa.
- Sporo o nim wiesz – powiedział z nutką uznania Syriusz.
- Lata badań – odrzekł Ahmed.
- Więc uważasz, że to samo zrobił Sam-wiesz-kto? – zapytał Łapa.
- Jasne inaczej nie przeżył by tego co zrobił mu ten młody Potter – wyjawił gospodarz.
- Jestem jego ojcem chrzestnym – ogłosił z dumą Black.
- Podejrzewałem to od chwili, gdy powiedziałeś, że James nie żyje – wypalił Ahmed i nalał resztki trunku do szklanek.

            Po opróżnieniu szklanek mężczyźni poczuli się senni i lekko się chwiejąc opuścili pomieszczenie zapieczętowując drzwi odpowiednim zaklęciem. Wyszli z budynku i ruszyli ponownie takimi samymi uliczkami wśród identycznych budynków.
            Kilka minut później labirynt lokali o takim samym wyglądzie przerzedził się i znaleźli się na obrzeżach Rabatu. Tu już budynki znacznie się różniły. Mijali ogromne wille jak i zwykłe lepianki, które wyglądały jakby miały się lada chwila rozsypać. Okolica stawała się coraz mniej przyjazna. W mugolskich filmach w takich sceneriach zazwyczaj pojawia się jakiś gang, który napada przechodniów, obrabowuje ich i ucieka, czasem nawet mordując Bogu ducha winne ofiary. Syriusz pomyślał, że w tym przypadku może być podobnie…
            Na szczęście dla Blacka nie spotkali tam nikogo, kto mógłby być przestępcą. Jedynymi osobami na jakie trafiali były starsze kobiety, w siwych włosach gderające pod nosem coś o „zepsuciu młodych i że za ich czasów tak nie było”. Zaraz po kolejnej takiej ledwo dosłyszalnej uwadze Ahmed wszedł do jednej z glinianek. Syriusz pomyślał, że jego przyjaciel musi być nieźle napity, że wchodzi do takiego czegoś. Mimo to wszedł za nim i ku jego zaskoczeniu Ahmed podnosił drewnianą klapę, którą wcześniej wziął za podłogę. Pod klapą znajdował się tunel, którego końca nie było widać. Ahmed wtoczył się do tunelu, a Syruiusz zaraz za nim.

- Www-witaj w moooojej fortecy Łapo – wybełkotał Arab.
- Prowadź – odrzekł możliwie jak najtrzeźwiej potrafił Syriusz.
            Szli w milczeniu przez kilkadziesiąt metrów, po których doszli do czegoś co wydawało się podziemnym placem - w stylu średniowiecznego rynku – a z każdej strony tego placu znajdowały się drzwi – Syriusz naliczył ich 8.
- Wejdź – sapnął Ahmed otwierając jedne z nich.

            Syriusz przekroczył próg i ujrzał 4 łóżka w kątach pokoju oraz stół i 6 krzeseł wokół niego na środku pokoju. Pod ścianami – między łóżkami – znajdowały się meblościanki wypełnione książkami i rzeczami przydatnymi w codziennym życiu dla gości czarodzieja, bo jak zgadnął Black znajdowali się w pokoju gościnnym. Ahmed gestem wskazał mu jedno z łóżek, a sam zajął te najbliżej drzwi. Syriusz zajął wskazane mu łóżko i zasnął niemal natychmiast po położeniu się na nm.
            Obudził się – trudno było ocenić, o której z racji znajdowania się pod ziemią, co uniemożliwiło zorientowanie się czy jest noc, poranek czy może Słońce znajduje się już w zenicie i jest południe. Spojrzał w kierunku łóżka Ahmeda, ale te było już puste i nawet pościelone. Wstał i postanowił się rozejrzeć po mieszkaniu.
            Opuścił pomieszczenie i zaraz za drzwiami napatoczył się na gospodarza. Ahmed wyglądał inaczej niż wczoraj, ale to głównie ze względu na widoczne ślady wczorajszego upojenia alkoholem. Sine cienie pod oczami i przekrwione spojówki rzucały się oczy z daleka.
Reszta ukryta była znów pod czarną peleryną i kapturem. W dłoni trzymał różdżkę.
- Nieładnie tak przeszukiwać czyjeś mieszkanie Syriuszu – warknął najgroźniejszym tonem na jaki go było stać. Nim Syriusz zdążył zareagować Ahmed wybuchł śmiechem – szkoda że nie widzisz teraz swojej miny.
- Bardzo śmieszne i też się cieszę, że cię widzę – powiedział odrobinę oburzonym tonem Black – i tak sobie myślę, że powinieneś mnie oprowadzić po tej… jak to wczoraj nazwałeś? A tak fortecy… zapewne czarnej magii.
- Sam bym tego lepiej nie nazwał – odpowiedział radośnie Czarny Mag.
- To co zaczynamy wycieczkę?
- Nie – odpowiedział Ahmed.
- Jak to nie? – zapytał kompletnie zdziwiony Anglik.
- Tylko Ci opowiem co gdzie jest, jak na razie. Wycieczkę zrobimy trochę później i tylko do niektórych pomieszczeń – rzekł Ahmed.
- Strasznie tajemniczy jesteś…
- Bywa. To co? Zaczynamy zabawę – powiedział radośnie gospodarz.

            Po kolei podchodził do drzwi i mówił co jest za nimi, były tu całkiem zwyczajne pomieszczenia jak kuchnia, łazienka, znany już Łapie pokój gościnny, pokój jedynego ludzkiego mieszkańca tego domu, czyli Ahmeda, ale znajdowały się tu też takie pomieszczenia jak to, które zostało opisane przez Araba jako coś w stylu połączenia laboratorium, gabinetu, sali ćwiczeń z składnicą substratów potrzebnych do warzenia rozmaitych eliksirów. W innym pomieszczeniu znajdowały się magiczne zwierzęta gospodarza, wśród nich pewnie bazyliszek jak myślał Syriusz. W innym znajdowały się przyrządy do białej magii, a w ostatnim do czarnej. Ahmed zaprosił gościa do tego ostatniego pomieszczenia i tu powiedział, że musi go przygotować – nie wspomniał jednak do czego.
            Pokój był podzielony na pomieszczenia. Pierwsze było czymś w rodzaju przed pokoju, a w drugim jak powiedział Ahmed znajduje się właściwa część pokoju. Usiadł z Blackiem przy stole w przedpokoju i rozpoczął rozmowę:
- Pewnie pamiętasz naszą wczorajszą rozmowę o czarnej magii?
- Tak, a ty pewnie chcesz ją kontynuować?
- Jasne, bo temat, który interesuje ans obu – odpowiedział radośnie gospodarz.
- Mnie nie fascynuje – odrzekł oburzonym tonem Syriusz.
- Ależ oczywiście. Wiem jednak, że chcesz być przygotowany do walki, więc interesuje cię walka z nią, a przez to musisz się czegoś o niej dowiedzieć – wyjaśnił cierpliwie Arab.
- Skąd to wiesz? Nawet ja nie wiem czy będę musiał jeszcze walczyć z kimś innym niż batalion aurorów z ministerstwa – powiedział zdziwiony Syriusz.
- Tłumaczyłem ci wczoraj coś i myślałem, że zrozumiałeś o co w tym chodzi – rzekł rozczarowany rozumowaniem przyjaciela mężczyzna lubiący chodzić w turbanie.
- No cóż… w sumie masz rację. No ok to mów co masz do powiedzenia – zgodził się Syriusz.
- Jak pamiętasz wczoraj mówiłem Ci o niejakim Herponie Podłym zwanym też często głupcem. Tak wiem to dziwny pseudonim. Wiesz już, że jest on jednym z pierwszych czarnoksiężników, wymyślił wiele klątw i uroków, stworzył pierwszego horkruksa oraz Bazyliszka itp. Wspominałem już coś o tym, że prawdopodobnie był on przodkiem naszego drogiego Salzara Slytherina?
- Możliwe. W każdym razie nie pamiętam – wyznał zawstydzony Syriusz.
- To już wiesz. Został ostatecznie pokonany, ale jego horkruks nadal gdzieś się tu znajduje. Tu to znaczy na świecie, nie wiem gdzie dokładnie…
- Nie wiem do czego zmierzasz  - przerwał Syriusz – może jakaś podpowiedź?
- Po nim było jeszcze kilku – kontynuował Ahmed nie zwracając uwagi na swojego gościa – przepraszam było ich całkiem sporo. Pomijając czasy plemienne, kiedy prawie każde plemie miało swojego czarnoksiężnika i wykorzystywało go w mugolskich bitwach. Niektórzy czarnoksiężnicy potem przejmowali władze nad mugolami i rządzili sporymi obszarami np. Emeryk Zły podporządkował sobie całą południową Anglię. Zabił go w pojedynku Egbert. Potem pojawiali się mówiąc tylko o naszym kraju Merwyn Malicious, który stworzył, wiele czarno-magicznych zaklęć i uroków. W tym samym czasie co Merlin żyła też potężna wiedźma. Znana była jako Morgan le Fay. Żyła w czasach średniowiecznych czarownica; uzdrowicielka uważana za żeński odpowiednik samego Merlina. Była przyrodnią siostrą króla Artura, którego później zabiła. Pewnie ją znasz z tych waszych kart do czekoladowych żab. Tak to właśnie ona – powiedział wyjmując kartę z podobizną wspomnianej wiedźmy i wręczając ją Syriszowi.
- Według opisu posiadała wielką moc czarno-magiczną, porównywalną z mocami Gellerta Grindelwala i Lorda Voldemorta – wyrecytował Black.
- Dokładnie. Zauważ, że zabiła króla Anglii… swojego brata – przyrodniego – tak pozbawioną skrupułów kobietą była – dodał Ahmed.
- Nie widziałem, że istniała kiedykolwiek kobieta o takiej mocy – wyznał Syriusz.
- Istniało ich nawet więcej po niej były i następne. Tu dochodzimy już do następnej epoki, ale o tym zaraz. W między czasie spustoszenie siał potężny polski czarnoksiężnik znany jako Bożydar z otchłani. Spytasz dlaczego tak? Jego wyczyny zdradzały nieludzkie okrucieństwo.
- Myślałem, że będziesz mi tu mówił tylko o naszych czarnych?
- No tak. Bożydar pomógł niejakiemu Piastowi zdobyć tron ich plemienia, ale to było kilka wieków przed tym o czym ja chciałem. Facet miał 2 horkruksy i dzięki nim żył około 400 lat. Po tym jak pomógł przypadkiem wspomnianemu Piastowi zdobyć tron, a zrobił to wyczarowując stado myszy, które zjadły poprzedniego władcę – wyjaśnił, a Syriusz poczuł niemiły dreszcz – po tym wysłał jedno ze swoich dzieł daleko Anglii, a drugiego ukrywając w wierzy, w której jego gryzonie zjadły władcę plemienia… Nałożył na nią piekielnie silne zaklęcia, ale te zostały jakims cudem złamane i zniszczono to czego chroniły. Nie wiem kto i jak, ale był dobry, nawet bardzo – ten ktoś.
- I co było dalej? – spytał coraz bardziej ciekawy Black.
- Uciekł do Anglii, gdzie trafiony przez kogoś imperiusem, tak ludzie od zawsze lubili manipulować innymi, zniszczył drugiego, a kilkadziesiąt lat po tym zmarł. To on wymyślił kilka zapomnianych już dziś zaklęć uśmiercających. – wyjaśnił Ahmed.
- To jest ich więcej? – spytał zszokowany kolejny raz Syriusz.
- Och tak. Tylko, że używana obecnie avada jest najskuteczniejsza. Tylko twój chrześniak ją przeżył. Inne nie uśmiercały natychmiast, więc szło, a przynajmniej były nadzieje na uratowanie trafionemu życia – wyjaśnił beztrosko Arab.
- Wszystko ciekawe, ale dalej nie wiem dlaczego mi to mówisz – powiedział Black.
- Przez jeden z jego wynalazków uważają mnie za groźnego czarnoksiężnika…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz