Rozdział 15
Wyjaśnienia
zbiega
Syriusz Black ocknął się
nie wiele później, a czy było to spowodowane zaklęciem czy stało się naturalnie
nie obchodziło go nic, a nic. Leżał w pomieszczeniu. Kamienne ściany wskazywały
na jedno z dwóch miejsc: Azkaban i Hogwart. Serce Łapy ogarnęła trwoga – drugi
raz uciec z więzienia raczej mu się nie uda. Rozejrzał się dokładniej. W
pomieszczeniu znajdowały się biurko, wielki chodnik, herb Rawenclawu, szafa na
ubrania i kilka biblioteczek wypełnionych rozmaitymi księgami – najczęściej o
zaklęciach. To oznacza, że znajduje się w szkole, prawdopodobnie w gabinecie
nauczyciela zaklęć. Trwoga błyskawicznie go opuściła, aby po chwili wrócić ze
zdwojoną siłą. Pewnie za chwilę przyjdą po niego dementorzy i wróci na wyspę,
trafi do swojej celi o zaostrzonym rygorze.
Drzwi gabinetu otworzyły się z hukiem i wszedł przez nie stary
czarodziej, w długiej czerwonej szacie. Miał długie siwe włosy i brodę oraz
nosił okulary –połówki. Syriusz rozpoznał go natychmiast – to był Albus
Dumbeldore.
- Jesteś mi
chyba winny wyjaśnienia Syriuszu – rozpoczął starzec.
- Nie
rozumiem – bąknął Łapa.
- Jak
uciekłeś z Azkabanu? Jak włamałeś się niezauważony do szkoły i to aż 2 razy?
Jakim cudem Harry ci zaufał skoro zdradziłeś jego rodziców – chyba że to jednak
nie byłeś ty? Pytan jest jeszcze więcej, a czasu coraz mniej – powiedział
Dumbeldore – cytrynowego dropsa?
- Nie.
Jeśli chodzi o Azkaban i ucieczkę z niego jak i całą resztę mojej późniejszej
historii to musimy się cofnąć w czasie do czasów szkolnych – wyjawił Syriusz,
czując, że tylko mówiąc prawdę może uniknąć kolejnej odsiadki – Pamięta pan, że
Lupin był i z tego co widać za oknem nadal jest wilkołakiem. Ja, James i Peter
odkryliśmy w pierwszej klasie jego sekret. Postanowiliśmy mu potowarzyszyć
podczas pełni…
- … w jaki
sposób? – zapytał dyrektor Hogwartu patrząc uważnie Syriuszowi w oczy.
-
Zaczęliśmy uczyć się jak zostać animagami. Udało nam się to dopiero w 3 klasie,
ale dzięki temu mogliśmy być razem z Remusem zawsze podczas pełni – wyjaśnił
Black.
- I udało
się to całej waszej trójce? – spytał zadziwiony Dumbeldore.
- Tak. Mi i
Jamesowi kilka tygodni wcześniej, ale z naszą pomocą udało się to też temu
pieprzonemu zdrajcy – wybuchł Syriusz, ale Dumbeldore nadal miał kamienną twarz
– głównie dzięki temu udało mi się wiele lat później uciec z Azkabanu.
- Jestem
zaskoczony, że nigdy nie udało mi się tego odkryć – wyznał dyrektor.
- Nie było
trudno to ukryć. Wspólnie z chłopakami odkryliśmy takie sekrety szkoły jakich panu
i innym nauczycielom nigdy nie dane było poznać – rzekł z dumą Black.
- Znając
ciebie i Jamesa jestem w stanie w to uwierzyć – rzekł Dumbeldore, a na jego
twarzy zagościł pogodny uśmiech.
- Tak –
zgodził się Black.
- To może
wyjaśnisz mi ucieczkę z Azkabanu? – spytał dyrektor.
- Mogę to
zrobić, ale najpierw muszę panu profesorowi wyjaśnić jak to było naprawdę ze
strażnikiem tajemnicy Jamesa i Lilly – rzekł Syriusz, a oczy ponownie wypełniły
mu się łzami.
- Tak
podejrzewałem, że nie długo mi to wyjawisz, więc słucham.
- Wiedziałem,
że wszyscy śmierciożercy będą chcieli znaleźć mnie żebym wyjawił gdzie jest
kryjówka moich przyjaciół. To było oczywiste dla wszystkich – stwierdził Black,
a profesor zgodził się z nim skinięciem głową – dlatego zaproponowałem Jamesowi
żeby to Peter został ich Strażnikiem Tajemnicy. Szybko się na to zgodził. Peter tez nie
stwarzał z tego powodu problemów… - tu głos mu się urwał i nie mógł nic więcej powiedzieć.
- Rozumiem,
ale jak wytłumaczysz jego śmierć? – zapytał Dumbeldore, a w jego oczach zaczęły
podskakiwać wesoło ogniki. Syriusz rozpoczął tu opowiadać całą historię, która
poprzednio mówił już Harry’emu i jego przyjaciołom oraz Lupinowi. Kiedy
skończył dyrektor zdawał się całkowicie wstrząśnięty.
- Ale
Syriuszu… Dlaczego nie wyjawiłeś tego podczas procesu?
- Bo go nie
było. Stary barty Crouch zesłał mnie tam bez procesu, bez rozprawy, bez szans
na wyjaśnienia, o nic nie pytał, tylko wysłał mnie tam z dementorami – powiedział
bardziej rozgoryczonym głosem Syriusz.
- Było
kilka takich ekscesów – stwierdził ponuro Dumbeldore. Po jego minie nie było
widać żadnych śladów po ognikach z przed kilku sekund.
- Gdyby
tylko nie pełnia… – westchnął Black.
- Tak.
Wtedy mielibyśmy tu Petera Petigrew i moglibyśmy go wydać na rozprawę, a ciebie
uniewinnić. Bez niego żywego czy martwego nie masz szans na uniknięcie
pocałunku dementora…
- …
pocałunku dementora? – powtórzył przerażony Łapa.
- Tak. Jest
tu już minister Knot i będzie chciał skazać cię Syriuszu na taki właśnie wymiar
kary.
- No to już
po mnie – wyznał kompletnie załamany Black.
- Możliwe.
Muszę iść jeszcze pomówić z Harrym i panna Granger. Ich zeznania z pewnością na
nic się nie zdadzą w konfrontacji z wersją Severesa – rzekł widząc nadzieję w
minie animaga – Do zobaczenia.
Po wyjściu Albusa Dumbeldore,
Syriusz zapadł się w tragizmie całej sytuacji. Właśnie co wyperswadował
kolejnej osobie swoją niewinność, gdy dowiedział się, że za parę godzin straci
duszę, a wraz z nią całe życie. Wiedział jak bardzo to niesprawiedliwe – przecież
na świecie żyje tylu morderców, gwałcicieli i przestępców w szeroko pojętym
tego słowa znaczeniu, którzy unikają poniesienia odpowiedzialności za swoje
zbrodnie, nie raz bardzo okrutne, a on ponosi konsekwencje tego, że
nieświadomie namówił swojego przyjaciela do zaufania złej osobie. Był gotów
całkowicie pogrążyć się w rozpaczy, kiedy okno od gabinetu rozwarło się i
zobaczył za nim Harry’ego i Hermionę na
wielkim hipogryfie – skrzyżowaniu konia z orłem.
- Co wy?
- Nie ma
czasu wskakuj! – ryknął młody Potter co natychmiast otrzeźwiło Blacka.
Usiadł za plecami młodzieży. Hipogryf
pofrunął w strone wejścia do szkoły, gdzie Harry i Hermiona zeskoczyli z niego
i pobiegli do skrzydła szpitalnego.
- Dziękuję.
Na prawdę nie wiem jak się wam odwdzięczę – przemówił wzruszony Syriusz i
uciekł na kradzionym hipogryfie, nie pytając skąd jego chrześniak go wziął… Teraz
znów był wolny…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz