Syriusz Black

Syriusz Black
Cudowne Ocalenie

wtorek, 24 kwietnia 2018

103. Dawni przyjaciele

Rozdział 103
Dawni przyjaciele

          Luty zastał Syriusza podczas sprawdzania wypracowań czwartoklasistów na temat Zaklęć Niewybaczalnych. Pierwsze praca napawały go optymizmem co do poziomu wiedzy jego uczniów. Niestety potem, z każdą kolejną, było coraz gorzej. Skutkiem tego w połowie uznał, że nie jest to warte jego nerwów i udał się na prywatną lekcję z Yui Chang.

          Najmłodsza panna Chang robiła niewiarygodne postępy. Black zastanawiał się czasami czy ostatnią tak zdolną osobą w dziedzinie wykładanego przez niego przedmiotu nie był Harry Potter. Poza jego chrześniakiem nikt nie przejawiał ku temu aż takich zdolności. Nawet najzdolniejsza czarownica w swoim wieku – Hermiona Granger – nie była aż taka dobra w Obronie. Istotnie pomiędzy wspomnianą trójką istniały spore różnice. Za Hermioną przemawiało teoretyczne przygotowanie, którym nadrabiała wrodzone braki czy też mniejszy poziom mocy. Harry miał z kolei naturalne zdolności oraz niesamowite jak na jego wiek doświadczenie zdobyte podczas licznych pojedynków z śmierciożercami jak i samym Lordem Voldemortem, a czegoś takiego nie szło przyswoić z książek lub na salce treningowej. Yui z kolei nie miała ani doświadczenia, ani talentu Pottera czy też doskonałej znajomości teorii. Była to za to niezwykle ambitna. W odróżnieniu od panny Granger jej ambicja była nakierowana tylko na jeden przedmiot. Z pozostałych radziła sobie co najwyżej przeciętnie. Harry natomiast uczył się tego co umożliwiało mu przeżycie – ciężko, więc znaleźć w tym coś dobrowolnego. Owszem z biegiem czasu, po rozpoczęciu pracy aurora, zdał sobie sprawę, że musi się bardziej przykładać do teorii oraz ćwiczeń magii bitewnej, jednak to wciąż nie było to samo co u Yui.

- Dzisiaj zrobimy sobie przygotowanie do pojedynku – powiedział Black do swojej najlepszej uczennicy, kiedy znalazł się z nią w jednej klasie.

          Chang patrzyła na niego oniemiała.


- Naprawdę? – spytała wreszcie.
- Tak – odparł serdecznym tonem – stań po drugiej stronie klasy.


          Kiedy dziewczyna wykonała jego polecenie, machnął różdżką i meble usunęły się na boki sali.

- Podnieś różdżkę jak ja – oznajmił nauczyciel demonstrując przy tym odpowiedni ruch – i pokłoń się delikatnie przeciwnikowi. Zasady tego wymagają – dodał widząc zaskoczenie na twarzy Azjatki.

          Kiedy oboje dopełnili formalnych wymagań Syriusz skierował swoją różdżkę w przeciwniczkę i mruknął „Anteoculatia”.

          Yui zgrabnym ruchem umknęła klątwie.

- Zaczynamy – zaśmiał się Black.
- Babillous – szepnęła Chang a z jej różdżki wystrzelił jasnożółty piorun.
- Protego!

          Tarcza wytworzona przez Blacka bez problemów poradziła sobie z piorunem.

- Confringo! – ryknęła Yui.
- Bombarda – odpowiedział spokojnie Łapa.

          Oba zaklęcia wywołujące eksplozję zderzyły się tworząc potężny wybuch, który przewrócił dziewczynę, a Syriusz zasłonił twarz rękawem aby chronić oczy przed kurzem.

- Drętvota!

          Czerwony promień oszołomił leżącą na podłodze pannę Chang. Wtedy Syriusz kilkoma kolejnymi ruchami różdżki ponaprawiał szkody wyrządzone przez wybuch. Docenił wtedy własną zapobiegliwość w postaci serii zaklęć ochronnych nałożonych na ściany, okna i drzwi a także te tłumiące hałas.

- Enervate – przywrócił uczennicę do normalnego stanu.

          Ta jęknęła obolała. Podniosła w końcu głowę i rozejrzała się po pomieszczeniu. Widocznie była w lekkim szoku.

- Accio czekolada – rzekł Black.

          Pojawiła się tabliczka ciemnej czekolady. Czarodziej ułamał spory kawałek i podał dziewczynie.

- Jedz, to ci pomoże – zakomunikował z troską.

          Chang wzięła i niemal od razu zjadła cały kawałek.

- Jak mi poszło? – spytała.
- Całkiem dobrze jak na pierwszy raz.

          Wieczorem tego samego dnia do gabinetu Syriusza za pomocą sieci fiuu odezwał się niespodziewany gość.

- Syriuszu – z kominka dobiegł znajomy głos.

          Nauczyciel obrony siedział właśnie w fotelu, gdzie kontynuował sprawdzanie pracy czwartych klas. Słysząc głos z kominka niespiesznie odłożył pergamin wypełniony wyjątkowymi bazgrołami i podszedł do kominka. Kucnął przed nim i spojrzał w twarz znajdującą się w płomieniach. Mrugnął niedowierzając w to co widzi.

- Cześć – bąknął zdumiony.
- Myślałem, że już nie przyjdziesz – wyznał cicho rudzielec.

          Syriusz spojrzał na niego badawczo. Ich ostatnie spotkania kończyły się awanturami. I to takimi, gdzie różdżki ze świstem przecinały powietrze uwalniając kolejne uroki i klątwy. Miesiąc temu podczas świąt także nie udało im się porozumieć.

- Co cię do mnie sprowadza, Ron? – spytał wreszcie Łapa.
- Ja… e… chciałem cię przeprosić – wydukał Weasley drapiąc się po głowie.
- Za? – Black ciągnął go za język.
- Za moje zachowanie podczas ostatnich kilku miesięcy. Za to jak traktowałem ciebie, Ginny i Harry’ego.

          Syriusz poczuł się jednocześnie zdumiony, ale i uspokojony.

- Co cię skłoniło do pójścia po rozum do głowy? – spytał.
- Nasza ostatnia rozmowa, ale też własne przemyślenia, brak Hermiony – recytował Ron a jego rozmówca był pewien, że gdyby nie płomienie to chłopak spłonąłby rumieńcem o barwie dojrzałej wiśni – kilkaset wychowawczych słów od George’a, a wiesz… kiedy George kogoś wychowuje to nie jest zbyt dobry znak.

          Łapa parsknął śmiechem.

- Rozumiem – przytaknął.
- Pomożesz mi? – zapytał Ron.
- W czym?
- Chcę odzyskać siostrę, przyjaciela i dziewczynę – wypalił Ronald jednym tchem.

          Syriusz zamyślił się na chwilę. O ile Harry z pewnością wybaczy dawnemu kompanowi, o tyle z jego zaufaniem może być różnie. Koniec końców, jeśli przemiana Ronalda jest szczerza to powinien odzyskać zaufanie przyjaciela. Podobnie powinno być z Ginny, która w głębi serca tęskni za najbliższym jej wiekowo bratem. W kwestii Hermiony Syriusz nie mógł mu pomóc, gdyż szczerze mówiąc nie wiedział jak to zrobić.

- Jak ma… miałbym ci pomóc? – spytał po chwili zastanowienia.
- Umów mnie na rozmowę z Ginny – powiedział Ron próbując opanować drżenie głosu – Jak już uporam się z nią, to potem spotkam się z Harry’m.
- Dobrze.

          Nie mając więcej tematów do rozmowy. Ustalili tylko, że Łapa skontaktuje się listownie z Ronem, kiedy już mu się ustalić termin spotkania z Ginewrą. Ciche pyknięcie w kominku oznajmiło, że połączenie zostało przerwane.

          Dwa dni zajęło Syriuszowi przygotowywanie się do rozmowy z panną Weasley. W tym czasie układał w głowie swoją przemowę na temat jej brata, lecz i tak po czasie uznał, że w sumie to nie jego zmartwienie czy ona zdecyduje się spotkać z bratem, więc uznał tylko, że przekaże jego zaproszenie, a potem niech się dzieje wola Merlina.

- Ginny – powiedział do niej, kiedy wraz z resztą ostatniego roku Gryfindoru opuszczała jego klasę – zostań na chwile.
- Słucham? – spytała kiedy już zostali sami.
- Kontaktował się ze mną twój brat – powiedział spokojnie.

          Ginny zrobiła nieco zaskoczoną minę, ale po kilku sekundach na jej twarzy pojawił się wyraz zrozumienia.

- Czego chciał? – spytała obojętnie.
- Spotkać się z tobą.
- Po co?
- Przeprosił mnie za swoje zachowanie. Mówił, że to samo chce zrobić z wami.
- Nami?
- Tak – odparł Black – tobą, Hermioną i Harry’m.
- Ach – westchnęła Ginny – w takim razie trzeba mu to umożliwić – powiedziała z błyskiem w oku.

          Syriusz spojrzał na nią badawczo. Pewna myśl uporczywie nasuwała mu się do głowy, ale nie chciał przyjąć jej za pewnik.

- Wiedziałaś, że on będzie rozmawiać? – zapytał.
- A myślisz, że po co poszłam do George’a ostatnio na Pokątnej?
- Wspominał coś o – Syriusz się zawahał – jak on to ujął? Ach, tak „kilkaset wychowawczych słów od George’a”.
- No widzisz.
- Zastanawiam się czasami, gdzie pokierujesz w przyszłości mojego chrześniaka – Syriusz zmienił temat rozmowy.

          Ginny uśmiechnęła się niewinnie. Syriuszowi mimowolnie przypomniała w tej chwili Lilly Potter. Bardzo prawdopodobne było, że widzi przed sobą kolejną Lady Potter.

- W dobrą stronę – odpowiedziała skromnie ruda.

          Po tej rozmowie Syriusz w żaden sposób starał się nie ingerować w relacje pomiędzy przyjaciółmi z czasów szkolnych. 

          Po kilku dniach dowiedział się, że Ginny spotkała się zgodnie z ustaleniami z bratem i wybaczyła mu jego niedawne uczynki i zachowania. Zaaranżowała także spotkanie brata z ukochanym, które miało pogodzić ich w końcu i dać początek końca konfliktu pomiędzy mieszkańcami Grimmauld Place 12 a Nory, chociaż z tej ostatniej w konflikcie trwali od dawna wyłącznie Ron i Molly.

          Ku zaskoczeniu Syriusza także inne sprawy zaczynały ruszać się w dobrą stronę. Na jednej z pierwszych lutowych zajęć z Yui, dziewczyna otworzyła się przed nauczycielem.

- Pan miał coś wspólnego z uniezależnieniem się taty i jego firmy od Sam-Pan-Wie-Kogo, prawda? – zapytała niby obojętnym tonem.
- Tak – przyznał się po chwili namysłu Black.
- Uratował pan wtedy Cho? – dopytywała nie patrząc na niego.
- Poniekąd tak.
- Mógłby mi pan to wyjaśnić… - poprosiła zerkając na profesora oczami mokrymi od łez.

          Syriusz przeanalizował na szybko co może powiedzieć dziewczynce, a co musi przed nią zataić. Nie wiedział z jakiego powodu Yui pyta o zdarzenia z przełomu kwietnia i maja ubiegłego roku. Gdyby tylko to wiedział… To nie musiałby prowadzić tej całej gierki – dopowiedział mu głos tkwiący gdzieś z tyłu jego świadomości.

- Pomagałem oczyścić fabrykę twojego ojca ze szmalcowników – przyznał zgodnie z prawdą – ktoś musiał nas tam doprowadzić, a następnie oprowadzić. Jako, że twoja siostra nie miała wtedy bardziej absorbujących zajęć to zgodziła się pełnić rolę przewodnika.
- Was, czyli kogo?
- Na to pytanie nie mogę ci odpowiedzieć.

          Spojrzała na niego zasmuconym wzrokiem.

- Myślałyśmy wtedy z Cho, że po klęsce śmierciożerców mamy spokój z typami spod ciemnej gwiazdy…

          Syriusz nic nie mówił czekał aż młoda powie mu konkrety. Co takiego dzieje się w rezydencji bajecznie bogatej rodziny, że najmłodsza siostra zaczęła aż tak interesować się Obroną. Być może pomylił się w kwestii jej motywacji do nauki tego rodzaju magii.

- Jakiś czas temu do taty zaczęli zgłaszać się ludzie, ludzie… których pan pomógł przegonić z fabryki jakiś czas temu.
- Czego od was chcą? – spytał zaciekawiony Syriusz.
- Tata załatwia z nimi jakieś interesy – odparła zawstydzona.
- Wiesz czym ci ludzie zajmowali się podczas wojny?
- Tak, jednak teraz ich interesy polegają na zabronionych przez prawo produktach, nie wyłapywaniu Mugolaków.

          Black musiał przyznać słuszność pomysłowi pana Chang aby wykorzystywać do przemytu szmalcowników. Ludzie ci mieli już doświadczenie w działaniu poza granicami prawa, znali nie uczęszczane przez funkcjonariuszy ministerstwa miejsca i szlaki w związku z czym powinno być ich trudniej namierzyć aurorom i innym służbom. Dodatkowo w obecnej sytuacji prawno- politycznej ludzie ci byli zmarginalizowani i skazani – w najlepszym razie - na wyobcowanie. W mniej korzystnych okolicznościach wpadali w łapy aurorów i trafiali przed sąd, który z reguły skazywał ich na Azkaban.

- Co dokładnie ci ludzie przemycają dla twojego ojca? – spytał wreszcie Black.
- Nie wiem – odparła przerażona własną opowieścią – pomoże nam pan? – spytała z nadzieją.
- Jak? W czym mam wam pomóc?
- Boję się ich – wyznała dziewczynka – Cho także nie ma z nimi lekko.
- Co to znaczy?
- Kiedy jest tata oni są spokojni, panują nad sobą – wyznała Yui – inaczej jest kiedy taty nie ma.
- Czy oni zrobili coś tobie albo twojej siostrze? – pytał Black siląc się na spokój.
- Zawsze udawało się nam obronić… - przyznała ze łzami w oczach.

***

          Syriusz aportował się na werandę Grimmauld Place numer 12 rankiem następnego dnia. Chciał złapać chrześniaka jeszcze nim ten uda się do pracy. Drzwi otworzył mu Stowrek bełkocząc swoje standardowe formułki na temat Syriusza. Mężczyzna nie zważał jednak na niego i poszedł prosto do jadalni, gdzie Harry jadł śniadanie.

- Mam informacje – wypalił prosto z wejścia.
- Też się cieszę, że cię widzę – odpowiedział chłopak – i tak się składa, że też chcę ci powiedzieć coś ważnego.
- Co takiego? – spytał Black.
- Pogodziłem się z Ronem!

          Syriusz spojrzał na niego oniemiały.

- To wspaniale! – pogratulował w końcu Potterowi.

          Uściskali się w odruchu radości. Po chwili starszy z nich opanował się jednak, bo zdał sobie sprawę, że ich zachowanie jest niestosowne wobec tego co musi zaraz powiedzieć.

- A ty co chciałeś mi powiedzieć? – spytał Harry.
- Wczoraj była u mnie Yui Chang – rzekł czując jak w gardle rośnie mu gula – opowiedziała mi co nieco o relacjach swojego ojca z szmalcownikami. Mieliśmy rację. Współpracują obecnie, ale podczas wojny było z nimi tak jak ci mówiłem.
- Dlatego nie mogę tam wkroczyć z całym oddziałem – przyznał przygnębiony Harry – co dokładnie robi Chang z tymi ludźmi?
- Interesy – odpowiedział Łapa – trudno stwierdzić. Podobno szmuglują coś dla niego albo od niego. Yui nie wiedziała tego dokładnie. Poza tym…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz