Syriusz Black

Syriusz Black
Cudowne Ocalenie

niedziela, 22 kwietnia 2018

102 - Pomysł Syriusza


Rozdział 102
Pomysł Syriusza

          Przerwa świątecznie zbliżała się do końca, a wraz z nią rósł smutek u mieszkańców domu przy Grimmauld Place numer 12. Żadne z nich nie chciało się rozstawać. Niestety Syriusz musiał wracać do Hogwartu by nadzorować powrót uczniów ze świąt Bożonarodzeniowych. Ginny czekała ta sama podróż dzień później, a Harry miał po raz kolejny pozostać samotny w Londynie.

          W okresie przerwy świątecznej Harry pojawił się w ministerstwie zaledwie dwa razy. Przedostatniego dnia pobytu w Londynie Ginny dowiedziała się, że to dlatego, iż wybrał cały urlop jaki udało mu się uzbierać podczas pracy w Biurze Aurorów. Podczas jednej z jałowych rozmów w wyremontowanej we wakacje kuchni Blacków, Syriusz przypomniał sobie o swojej „misji” dla rodziny Chang.

- Wiesz, nigdy ci o tym nie opowiadałem – zaczął Syriusz przy kolacji przed swoim powrotem do Hogwartu – ale kiedy powróciłem do Anglii.. po… - głos niebezpiecznie drżał na samo wspomnienie – po swojej śmier… wizycie po drugiej stronie – poprawił się błyskawicznie – zajmowałem się pewnego rodzaju zleciami.

          Harry ściągnął brwi ku sobie. Ginny spojrzała na nauczyciela z zainteresowaniem.

- W drodze do Wielkiej Brytanii zatrzymałem się u starych znajomych z prastarego rodu Faustów – zaczął swą opowieść – wiesz oni są czystej krwi, parają się czarną magią, ale mają do wszystkiego inne podejście niż Voldemort – Harry zrobił zdziwioną minę – zobaczysz jeszcze, że istnieją różne formy użycia czarnej i białej magii. No, ale ja nie o tym miałem… Będąc u Faustów zapadły drobne komplikacje w wyniku, których wpadłem w śpiączkę, ale to nieistotne. Gdy się wybudziłem młody Jonatan skończył służbę u śmierciożerców, do której został przymusowo zmuszony. Ta wypowiedź była bez sensu – rzekł sam do siebie – wraz z nimi tworzyliśmy pewną nieformalną grupę.
- Czym się zajmowaliście, bo jak na razie twoja opowieść nie ma sensu? – spytał Harry.
- To proste – odparł Łapa – walką. Na początek przeprowadziliśmy zasadzkę na Goyle’a seniora i kilku szmalcowników. Śmierciożerca zdołał uciec, pozostali nie mieli tyle fartu. Wieść o tym szybko się rozniosła i tak poznałem pana Chang.
- Poznałeś go?! – zdziwiła się Ginny.
- No tak – potwierdził Black – wraz z moją trójką niemieckich towarzyszy stałem się rozpoznawalny, chociaż nikt nie znał mojej tożsamości.
- Jak poznałeś ojca Cho? – spytał podejrzliwie Harry.
- Dobrze, że o niej wspominasz – odrzekł profesor Obrony – była wraz z ojcem na spotkaniu, na którym dogadywaliśmy szczegóły naszej usługi dla nich.
- Co dla nich robiliście? – dopytał nieco zbyt natarczliwie Harry.
- Młody Jonatan mógłby być katem z różdżką – odpowiedział niejasno Syriusz.

          Ginny wciągnęła ze świstem powietrze. Tego się nie spodziewała.
 
- Rodzina Chang miała problemy z haraczem pobieranym przez szmalcowników dla Voldemorta z ich firmy – odpowiedział już jaśniej Łapa – do tego potrzebowali nas. Przy skromnej pomocy ich starszej córki udało się nam rozwiązać problemy finansowo- rodzinne państwa Chang.
- A mówisz nam o tym, bo?
- Młodsza córka Changa chodzi do Hogwartu. Szósty rok, Ravenclaw.
- Ach! – pisnęła Ginny – zupełnie o niej zapomniałam.

          Harry myślał nad czymś pilnie i się nie odzywał, więc Syriusz kontynuował.

- Mogę wypytać ją o co chodzi z tym szmalcownikiem, który ich odwiedził.
- Jaką masz gwarancję, że dowiesz się prawdy? – spytał wreszcie Potter.
- Żadnej.
- Jaką masz gwarancję, że specjalnie nie nakłamie ci żeby nie obciążać ojca?
- Też żadnej.
- No właśnie.
- Jeśli jednak… przypadkiem… - szeptał Black – wpadnie jej kilka kropli eliksiru prawdy do herbaty, gdy będzie odrabiać u mnie szlaban…
- Nie! – zaprotestował gwałtownie Harry.

          W ciągu następnych kilkudziesięciu minut gorączkowej dyskusji Harry z Syriuszem nawzajem próbowali się przekonywać do różnych koncepcji przeprowadzenia rozmowy z Yui Chang. Ostatecznie nie udało im się dojść do konsensusu, lecz młodszy z czarodziejów wymógł na starszym aby ten obiecał mu nie używać nielegalnych środków do wydobycia prawdy z Azjatki.

          Wieczorem Black wyszedł na werandę domu i teleportował się poza zasięgiem wzroku Mugoli przed bramy Hogwartu. Przywitał się uprzejmie z Hagridem i wszedł.

***

          W ciągu kolejnych kilku dni Syriusz dopracowywał plan rozmowy z Yui. Zastanawiał się jak to rozegrać. Ostatecznie uznał, że na wszelki wypadek lepiej kupić kilka butelek Ognistej Whiskey, którą w razie czego może wypić z Jose.

          Lekcję z szóstym rokiem Krukonów miał dopiero cztery dni po przerwie świątecznej. Ubrał się na nią w luźną, niekrępującą jego ruchów szatę o krwistoczerwonym kolorze.

- Witajcie – przywitał szóstoklasistów – dzisiaj pobawimy się w pojedynki. Będziecie nawzajem atakować swoich partnerów lub partnerki za pomocą zaklęcia popychającego oraz blokować ataki przeciwników dzięki „Protego”. Gotowi? No to dobrać się w pary i jazda! – zakończył żywiołowo po czym machnął różdżką, a ławki i krzesła rozjechały się pod ściany.

          Krukoni podobierali się w pary i rozpoczęli pojedynki. Black w tym czasie krążył pomiędzy nimi i korygował popełniane przez nich błędy. Raz po raz musiał też pogrozić poszczególnym uczniom, którzy próbowali urozmaicić repertuar wypowiadanych przez siebie formuł zaklęć o to wywołujące galaretowate nogi lub powodujące wydłużanie paznokci o kilkanaście centymetrów.

          Dopiero w połowie lekcji przyjrzał się Yui. Z oddali wyglądała jak młodszy klon Cho. Dopiero po podejściu bliżej zobaczył różnice w wyglądzie twarzy obu sióstr i znacznie jaśniejszy kolor tęczówek u młodszej z sióstr.

- Bardzo dobrze, Yui – pochwalił ją w końcu – za twoje zaklęcie tarczy Krukoni otrzymują 10 punktów.

          Szesnastolatka zarumieniła się na dźwięk pochwały z ust jednego z dwójki najprzystojniejszych nauczycieli w Hogwarcie. Nie umknęło to uwadze Blacka, lecz taktowanie to przemilczał.

          Do końca lekcji nie miał okazji by przyczepić się do młodszej Chang. Tak samo było podczas dwóch kolejnych lekcji. Co więcej dostrzegł, że dorastająca czarownica należy do najzdolniejszych w Obronie Przed Czarną Magią w swojej klasie. Po chwili namysłu uznał, że w innych szóstych klasach także ciężko znaleźć kogoś mogącego się z nią równać. Uznał, że to może być okazja to zaproszenia ją do swojego gabinetu i wybadania sytuacji rodzinnej.

          Przed działaniem musiał się jeszcze skonsultować z Potterem. Nie miał niestety możliwości zrobić tego osobiście, a pisanie listu w tej dziwnej sprawie było zbyt niebezpieczne. Uznał, że najlepiej zrobić to kontaktując się z nim w obecności jego ukochanej.

          Dopatrzył się Ginny, kiedy ta w obecności Hermiony wracała od Hagrida na kolację. Taktownie poczekał aż znajdą się w wejściu do Wielkiej Sali i dopiero wtedy podszedł szybkim, sprężystym krokiem.

- Witajcie, Ginny mógłbym prosić żebyś wpadła po kolacji do mojego gabinetu – zaproponował – mam kilka sugestii odnośnie twojej pracy i poprawy jej.
- Ach, no dobrze – westchnęła teatralnie Weasley.
- Dobrze, w takim razie do później – powiedział spokojnie – miłego wieczoru, Hermiono – dodał jej koleżance.
- Co popsułaś w domowym? – Black usłyszał pytanie panny Granger.

          Ginny zjawiła się w gabinecie swojego ulubionego profesora punktualnie o 20.
Ubrana była w sweter uszyty przez jej matkę w ostatnie święta oraz niebieskie jeansy. Jej twarz zdradzała zaciekawienie.

- Jaki, więc projekt mam ci poprawić, Syriuszu? – spytała pogodnie.
- Mi? – zdziwił się Black.
- No tak – zgodziła się – przecież z ostatniego domowego dostała u ciebie „Wybitny”.
- Faktycznie – przyznał zawstydzony.

          Usiadł w swoim fotelu i wskazał Ginny miejsce z drugiej strony biurka.
- Napijesz się czegoś? – spytał.
- Nie – odpowiedziała – po co w takim razie ściągasz mnie tutaj?
- Kontaktowałaś się z Harry’m dzisiaj?
- Nie.
- Mogłabyś zrobić to teraz?
- Mogłabym, ale dlaczego sam tego nie zrobisz? – odpowiedziała pytaniem na pytanie.

          Syriusz zamyślił się. Przywołał różdżką jedną z butelek zakupionej po świętach Ognistej Whisky. Po kilku sekundach na blacie obok niej pojawiły się także dwie szklanki.

- Chcesz? – spytał.
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie – odpowiedziała w sposób, który zbyt bardzo przypominał jej matkę.
- Jesteś teraz podobna do Molly – zauważył.
- Syriuszu!

          Uniósł ręce w geście kapitulacji. Nalał do obu szklanek alkoholu. Wypił ze swojej potężny haust i przemówił:

- Będę potrzebował twojego wsparcia.

          Ginny zrobiła minę będącą syntezą zaciekawienia, ironii i powątpiewania.

- Wymyśliłeś coś w kwestii młodej Chang? – odezwała się w końcu.
- Tak.

          Ginewra zgodziła się w końcu skontaktować z Harry’m. Wykorzystując kominek nauczyciela Obrony przeniosła się na kwadrans do Londynu. Po powrocie oznajmiła, że Harry odezwie się do nich przez kominek za kilka minut jak zje śniadanie.

          Istotnie głowa Pottera pojawiła się w kominku niecałe dziesięć minut później. 

- Chciałeś mnie zobaczyć? – zwrócił się bez ceregieli do chrzestnego.
- Witaj, Harry – odparł pogodnie Black.
- Cześć.
- Ciężki dzień? – zagadała Ginny.
- Diabelnie – odparł Harry – szukamy tego szmalcownika, ale nie możemy nic znaleźć. Zupełnie jakby zapadł się pod ziemię.
- Masz jego fotkę? – spytał Black.
- Nie, ale mogę załatwić.
- Ok, więc teraz słuchaj co udało mi się zaplanować – powiedział z dumą Syriusz i rozpoczął opowieść o postępach w nauce wykładanego przez niego przedmiotu przez Yui Chang.
- Jak myślisz, Harry? To chyba odpowiednio humanitarna metoda? – pytała Ginewra.
- Warto spróbować – zgodził się osiemnastolatek.
- Więc ustalone! - ucieszył się Black. 

          Następnie Harry musiał się zgodzić wpaść na toast za ten sukces swojego chrzestnego, chociaż w jego opinii i tak działanie te nie było sukcesem, a co najwyżej zapowiedzią jakiegokolwiek działania. Byli też spóźnieni o wiele miesięcy.

          Następnego dnia Syriusz prowadził najpierw lekcje z młodszymi rocznikami by dopiero przed kolacją zająć się wchodzącymi powoli w dorosłość nastolatkami z Ravenclaw. Yui jak zwykle wyróżniała się na zajęciach. Została za to z resztą nagrodzona 20 punktami dla swojego domu.

- Yui, zostań na chwilę po lekcji – polecił jej Black.

          Kiedy cała klasa wyszła Syriusz poczuł się jak agent wywiadu w mugolskich filmach. Musiał wyciągnąć ważne informacje o nastoletniej dziewczyny.

- Bardzo mnie cieszą twoje postępy w nauce – pochwalił dziewczynę gdy zostali sami.
- Dziękuję, p… profesorze – bąknęła zawstydzona.

          Wyraźnie nie był przyzwyczajona do komplementów w aż takim stopniu jak siostra. Czyniło ją to o wiele bardziej normalną. Syriusz uznał, że ta dziewczyna musi mieć masę kompleksów. Przyznał sam sobie, że w związku z tym będzie bardzo trudno cokolwiek z niej wyciągnąć.

- Czy jest coś co zmieniło twoje podejście do Obrony? W końcu wojna już się skończyła, a ty wcześniej miałaś raczej przeciętne wyniki.

          Yui spaliła takiego buraka, że zdawało się, iż nawet cebulki jej włosów przybrały barwę dorodnego pomidora gotowego do zerwania od jakiegoś już czasu.

- Nie.
- No dobrze – westchnął Black – Właściwie to chciałem ci zaproponować dodatkowe zajęcia żebyś mogła się jeszcze bardziej rozwinąć w tej dziedzinie, ale jeśli nie chcesz…
- Profesorze – wydukała nieśmiało zszokowana Chang – Chciałabym…
- No dobrze, więc przyjdź do mnie w piątek o 20:00 i zajmiemy się twoim rozwojem.

          W piątek Yui przeszła na spotkanie nawet kilka minut przed wyznaczonym czasem. Na tym spotkaniu po krótkim wstępie Blacka zajęli się ustaleniem co i w jakim stopniu potrafi już panna Chang.

- Wiesz krótko przed bitwą poznałem twojego ojca i siostrę – powiedział Łapa kiedy skończyli.
- Którą siostrę? – spytała zaciekawiona Yui.
- To masz ich więcej?
- No tak – przyznała Chang – mam Cho w domu rodziców i Ann z Airi mieszkające w Azji.
- Chodziło mi o Cho.
- Gdzie pan ją poznał?

          Syriusz spojrzał na młodą Chang marszcząc brwi. Będzie musiał pokazać to zdarzenie w formie wspomnienia chrześniakowi.

- Twój ojciec prowadzi firmę, prawda? – zbagatelizował jej pytanie.
- Tak – przyznała cicho.
- Słyszałaś o jego problemie z… przydupasami Voldemorta podczas jego rządów?
- Coś tam tak…
- A wiesz jak je rozwiązał? – spytał – To nie jest przesłuchanie – zapewnił ją widząc niezdecydowanie na twarzy nastolatki – Po prostu jestem ciekawe czy wiesz. Jeśli nie mogę ci opowiedzieć jak było naprawdę.
- Nie wiem po co pan do tego dąży – powiedziała nieco bełkotliwie.

          Syriusz przywołał butelkę Ognistej Whisky. Następnie to samo zrobił ze szklanką. Nalał sobie do połowy i podniósł wzrok na nastolatkę.

- Napijesz się czegoś? – spytał ciepło.
- Nie mogę pić alkoholu, jestem zbyt młoda – odparła sztywno.
- Nie pytałem o alkohol. Jak widzisz wezwałem tylko jedną szklankę do whisky. Ciebie pytałem ogólnie.
- Ach, tak – odparła zawstydzona – soku dyniowego.

          Przywołał zaklęciem dzbanek z sokiem oraz gliniany kubek dla dziewczyny.

- Pytam, bo zdaje się, że szmalcownicy znowu zagrażają twojej rodzinie… a wiesz, że rolą kadry pedagogicznej naszej szkoły jest zapewnienie wam bezpieczeństwa – powiedział w końcu Black.
- No tak, mogłam się domyślić – rzekła sama do siebie Yui.
- Czego domyślić?
- Że to nie jest bezinteresowne z pana strony – powiedziała oskarżycielsko Chang.
- To nie jest tak – oznajmił Black powstrzymując się w porę by nie dodać „jak myślisz” – jeśli nie chcesz to nie mów mi nic. Gdyby jednak w szkole lub domu zdarzyło się coś podejrzanego powiedz mi o tym od razu. Na taki układ możesz się zgodzić? – spytał wyciągając w jej stronę prawą dłoń.
- Mogę – uścisnęła jego rękę.

          Do końca stycznia odbyli jeszcze jedną lekcję, a Yui zaczynała w czasie jej trwania czuć się znacznie swobodniej niż na poprzedniej.

- Cho kazała przesłać panu pozdrowienia – powiedziała chwilę przed wyjściem.
- To miłe. Podziękuj jej i także ją pozdrów.
- Nie będę robić za waszą sowę – oburzyła się Yui.

          Syriusz spojrzał na nią karcąco.

- Przepraszam panie profesorze, chodziło mi o to, że…
- ... doskonale rozumiem co miałaś na myśli – odparł Black.
- I nie jest pan zły?
- Nie, a przynajmniej nie będę jeśli opowiesz mi czym zajmuj się twoja siostra po wojnie.

          Yui spojrzała na niego podejrzliwie, ale w końcu rozpromieniła się i rzekła:

- Tuż po bitwie było z nią kiepsko. Potem rodzicie bardzo jej pomogli i doszła do siebie o wiele szybciej niż po śmierci Cedrika. Próbowała się dostać do Harpii, ale skończyła w rezerwach, przynajmniej na razie, bo jest bardzo ambitna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz