Syriusz Black

Syriusz Black
Cudowne Ocalenie

piątek, 31 maja 2019

117. OWUTEM-y

Rozdział 117
OWUTEM-y

          Czas do rozpoczęcia egzaminów minął Syriuszowi szybko. Kończył przygotowywać swoich piąto i siódmoklasistów do najważniejszych testów w ich szkolnym życiu. W wolne popołudnia spotykał się z Yui Chang pomagając jej w przygotowaniu do walki z potencjalnymi zagrożeniami w przyszłości. Musiał przyznać, że pochodząca z Azji dziewczyna była bardzo zdolna. Robiła coraz większe postępy, lecz w dalszym ciągu nie mogła opanować się kiedy zaczął mącić w walce poprzez opowiadanie głupot. Zawsze udawało mu się ją rozkojarzyć, a wtedy stawała się łatwym celem.

          Tydzień przed egzaminami w jego gabinecie zjawiła się Hermiona. Pani prefekt minę miała nietęgą. Widać było, że coś ją gryzło. Marszczyła brwi i miętosiła rękawy swojej szkolnej szaty.

- Co się stało, Hermiono? – zagadnął ją Black.

          Dziewczyna nie odezwała się od razu. Przygryzła wargę i spojrzała tęsknie w okno. Podrapała się nerwowo po głowie.

- Gotowa na egzaminy? – zmienił nagle temat nauczyciel.
- Jasne! – wypaliła uczennica – To znaczy muszę jeszcze powtórzyć to i owo, ale na pozytywne oceny mogą już raczej liczyć. Nie jestem jeszcze pewna czy potrafię wszystko na Obronę, ale dam radę.

          Syriusz nie tego się spodziewał zadając pytanie na temat, w którym Hermiona czuła się zawsze mocna. Czuła się mocna, lecz miała obawy, że czegoś nie zda lub coś zapomni już w chwili zaliczenia. Tym razem tak, jednak nie było.

- Cieszy mnie takie podejście – stwierdził nie wiedząc co jeszcze zrobić by przekonać dziewczynę do wyjawienia co ją gryzie – Napijesz się czegoś?
- Herbatki.
- Ok.

          Syriusz wstał. Odwrócił się do dziewczyny plecami i wykonał kilka ruchów różdżką. Kiedy wrócił do biurka, przy którym uprzednio siedział, na jego blacie wylądowały dwie herbaty.

- Na zdrowie – rzucił Syriusz siorbiąc łyk napoju.

          Granger skinęła mu głową i także upiła herbaty ze swojej filiżanki. Wyglądało na to, że nieco się rozluźniła. Black postanowił to wykorzystać.

- Powiesz mi… - zaczął spokojnie i powoli – czym się tak denerwujesz?

          Hermiona wytrzeszczyła oczy i zrobiła na ułamek sekundy przestraszoną minę. Po chwili wróciła do swojej zwyczajnej miny na moment by znów przebiegł przez nią wyraz niepewności.

- Nikt nie lubi kapusiów, prawda? – zapytała wpatrując się w herbatę.

          Syriusz skinął głową, lecz szybko dodał:

- Czasem trzeba… poinformować kogoś o złych zamiarach kogoś innego.
- No właśnie… -  zaczęła niepewnie Hermiona – bo.. bo są osoby w Gryfindorze, które planują urządzić pewną imprezę…
- Nie byłaby to pierwsza impreza w historii tego domu – wtrącił Syriusz odpędzając od siebie wspomnienia swoich młodzieńczych lat.
- Prawda – zgodziła się Hermiona – Chcą to zrobić bardzo hucznie. Sądzę, że zbyt hucznie. Ma być dużo alkoholu i… inne takie – machnęła ręką.
- Rozumiem. Co chciałabyś żebym zrobił? – zapytał Black wiedząc już, że dziewczyna ma jakiś plan.
- Mógłbyś być wtedy w wieży! – wypaliła niespodziewanie.
- Jak to sobie wyobrażasz?
- Tak jak na początku roku, gdy byłeś tam pod postacią psa.

          Syriusz podrapał się po brodzie. W rozumowaniu Hermiony była pewna słuszność. Dzikie imprezy dzieciaków odreagowujących po egzaminach, powojenny stres lepiej mieć na oku. W całym tym planie widział tylko jedną lukę.

- Jak wytłumaczysz obecność psa akurat podczas imprezy?

          Rozpromieniona minę panny perfekt uświadomiła Syriuszowi, że dziewczyna czekała aż zada jej to pytanie.

- Jeśli zjawisz się tylko na jeden dzień to będzie to podejrzane. Jeżeli pojawisz się wcześniej i znikniesz kilka później to powinno się udać. Będziesz miał pewną trudność ze znikaniem, ale sądzę że dasz radę. Z wejściem i wyjściem może pomóc ci Ginny, bo dziwne by było gdybyś ciągle wchodził i wychodził w moim towarzystwie.
- Dobrze – zgodził się Black – Kiedy ta impreza?
- Po ostatnim egzaminie.

          Po rozmowie Syriusz zaczął dbać o stwarzanie pozorów psa, który pojawił się znikąd w Hogwarcie. Przez pierwsze dni pojawiał się na błoniach. Stopniowo podchodził coraz bliżej wrót wejściowych.

          Bieganie pod psią postacią napełniało go spokojem i odprężało. Mógł także przypomnieć sobie jak wyglądają różne zakątki błoń i terenów wokół szkoły, których nie odwiedzał odkąd zakończył edukację.

          Nadszedł wreszcie pierwszy dzień egzaminów. Jako pierwsi pisali piątoklasiści. Dopiero gdy ich „dni próby” – jak mawiali niektórzy – mieli się zakończyć, swoje egzaminy pisać mieli uczniowie najstarszej klasy. Syriusz siedział jako członek komisji podczas zaliczeń teoretycznych z astronomii, eliksirów i transmutacji.

          Sami uczniowie piszący egzaminy byli my w większości obojętni. Wszyscy uczniowie, których poznał przez chrześniaka byli w najstarszej klasy. Tak samo jak Fay, a Yui znajdowała się w roczniku, który w tym roku nie zdawał żadnego z dwóch najważniejszych dla młodocianych czarodziejów egzaminów. Jej czas miał nadejść ponownie za rok, gdy będzie kończyć Hogwart.

          To właśnie z Yui widział się Syriusz wieczorem po ostatnim SUM-ie. Był to egzamin praktyczny z wykładanego przez niego przedmiotu. Co prawda on sam nie miał żadnego wpływu na jego przebieg, mógł być na Sali wyłącznie jako obserwator. Z prawa do obserwacji skorzystał. Wiedział, że jego obecność pozwoli części uczniów nabrać większej pewności siebie.

          Młoda Krukonka przyszła do jego gabinetu tego dnia przybita i wydawała się nieobecna. Jej wzrok także zdawał się pusty, a oczy pozbawione blasku. Co gorsza tego dnia kompletnie nic się jej nie udawało.

- Co się z tobą dzieje? – spytał ją Black.

          Chang machnęła ręką w niedbałym geście.

- W takim razie kontynuujmy – rzekł Syriusz i uniósł różdżkę.

          Yui w tym czasie nabrała głośno powietrza. Wzniosła przy tym nagle ramiona, które zaraz potem opadły. Zamknęła na moment oczy – w tym czasie Black opuścił różdżkę. Kiedy podniosła powieki jej oczy lśniły od łez.

          Syriusz machnął różdżką. Stoły i krzesła wróciły na swoje miejsce. Kolejne machnięcie i dwa krzesła zamieniły się w dwa fotele. Kolejnym gestem profesor przywołał je do siebie.

- Usiądź – wskazał jeden uczennicy.

          Yui wykonała posłusznie jego polecenie.

- Nie chcesz pogadać? – spytał łagodnie.
- Nie… nie wiem – wydukała dziewczyna.
- Posłuchaj – rzekł nagle stanowczo a nastolatka drgnęła – wiem, że nie jestem opiekunem twojego domu – dodał łagodząc ton – jeśli więc chcesz to poproszę profesora Flitwicka…
- Nie trzeba – przerwała Chang.
- Jak mogę ci pomóc?
- Mój ojciec chyba jest w kłopotach – Łapa zachęcił ja gestem do mówienia dalej – aurorzy przeszukali jego skrytki w banku, dokumenty firmowe i prywatne… Reszta rodziny zaraz może się w całości przenieść do Azji. Nie wiem czy wrócę do Hogwartu. Do tego rzucił mnie chłopak.

          Syriusz musiał przetrawić te wiadomości. Zanotował głównie to, że jego najpilniejsza uczennica spotykała się z kimś. Poza tym Chang rozważał odesłanie całej rodziny do Azji. Musiał mieć, więc coś na sumieniu.

- Dlaczego twój… twoja rodzina – poprawił się szybko Syriusz – ma opuścić Brytanię?
- Tata… rodzice się niepokoją. Podejrzewają, że nowe władze chcą.. – Yui nie dokończyła i spłonęła rumieńcem. Zawstydzona własną gadatliwością.

          Syriusz domyślił się co mogła chcieć powiedzieć dziewczyna. Skinął głową ze zrozumieniem. Nie drążył tematu obaw jej rodziców.

- Nie chcesz opuszczać szkoły, prawda?
- Nie chcę.
- Myślę, że nie będziesz musiała tego robić. Zakładając, jednak czarny scenariusz – dodał widząc powątpiewanie u nastolatki – jeśli twoi rodzice opuszczą Anglię to może mogłabyś zostać tu z siostrą?
- Teoretycznie – odparła Yui – Cho gra teraz w drużynie. Takie odejście… To by zaszkodziło jej karierze. Nie wiem jak to będzie…
- … w praktyce – zakończył za nią Black.

          Dziewczyna skinęła głową, a Syriusz myślał co powinien jej powiedzieć. Nie miał pomysłu. Podjął się współpracy z nią wyłącznie po to aby zdobyć jakieś informacje o jej ojcu dla Harry’ego. Za wiele z tego nie wyszło. Przez ten czas polubił dziewczynę. Żal jej było tego jak okrutnie życie może z nią postąpić jeśli kontrola wykaże to na co liczyli aurorzy.

- Będzie dobrze – powiedział spoglądając jej w oczy – Musisz w to wierzyć.
- Pomoże mi pan? – spytała patrząc na niego z nadzieją.
- Oczywiście – odparł – w granicach rozsądku i… porady.

          Po tych słowach dziewczyna zaczęła zbierać się do powrotu. Kiedy wstała z fotela, Syriusz przywrócił je do stanu poprzedniego. Następnie ruszył do drzwi. Kiedy pożegnali się słownie, dziewczyna niespodziewanie przytuliła profesora. Ten zaskoczony odwzajemnił uścisk, lecz zadbał o to by nie trwał zbyt długo.

          Kolejnego dnia odbywał się pierwszy z OWUTEM-ów. Na szczęście dla Syriusza był to teoretyczny z Obrony. W związku z tym wraz z Slughornem oraz trzema czarodziejami w wieku zbliżonym do mistrza eliksirów zasiadał w komisji. Jego zadaniem było pilnowanie aby żaden z uczniów nie pomyślał nawet o próbach ściągania.

          Zupełnie nie zdziwiło go, że w pierwszym rzędzie siedzi Hermiona. Dwie ławki za nią siedziała Fay Dunbar. Obok niej bliźniaczki Patil. W połowie sali znajdowała się Ginny. Towarzyszyły jej koleżanki z rocznika. Syriusz pomachał jej dyskretnie. Zajął swoje miejsce przy stole prezydialnym.

- Witam wszystkich młodych czarodziei – rozpoczął przysłany z ministerstwa przewodniczący komisji – naszą nadzieję na przyszłość. Wierzę, że dzisiejszy egzamin nie sprawi wam trudności – Syriusz dostrzegł jak wargi Hermiony drgają – i już niedługo będziecie mogli rozpocząć kariery na miary waszych marzeń!
- Jest 9:03 – kontynuował przemowę w jego imieniu Syriusz, który dotarł właśnie do prezydium – Macie dwie godziny na napisanie pracy. Korzystać możecie wyłącznie ze standardowych piór i kałamarzy. Zaczynamy! Powodzenia!

          Zazgrzytały pióra o pergaminy. Dziesiątki młodocianych czarodziejów rozpoczęły walkę o lepszy start w przyszłość, w dorosłość. Wraz z nimi Syriusz rozpoczął swoją walkę o uczciwość ich pracy.

          Przez pierwszą godzinę Black krążył pomiędzy ławkami. Żaden z uczniów nie przejawiał zamiarów korzystania z nielegalnych przedmiotów. W związku z tym drugą godzinę spędził siedząc przy stole.

- Panno Patil proszę spoglądać w swój pergamin – dopiero pod koniec wyznaczonego czasu musiał zwrócić komuś uwagę.

          W duchu pocieszał się, że pechową uczennicą była Padma, a więc uczennica Ravenclawu. Mimowolnie pomyślał czy w obliczu tak ważnego egzaminu przynależność danego ucznia do konkretnego domu ma jakieś znaczenie. W końcu już za miesiąc będą absolwentami Hogwartu. W pracy zawodowej nikt nie będzie patrzył na to jakie barwy w szkole przywdziewał ktokolwiek z nich. No może za wyjątkiem Ślizgonów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz