Rozdział 117
OWUTEM-y
Czas do
rozpoczęcia egzaminów minął Syriuszowi szybko. Kończył przygotowywać swoich
piąto i siódmoklasistów do najważniejszych testów w ich szkolnym życiu. W wolne
popołudnia spotykał się z Yui Chang pomagając jej w przygotowaniu do walki z
potencjalnymi zagrożeniami w przyszłości. Musiał przyznać, że pochodząca z Azji
dziewczyna była bardzo zdolna. Robiła coraz większe postępy, lecz w dalszym
ciągu nie mogła opanować się kiedy zaczął mącić w walce poprzez opowiadanie
głupot. Zawsze udawało mu się ją rozkojarzyć, a wtedy stawała się łatwym celem.
Tydzień
przed egzaminami w jego gabinecie zjawiła się Hermiona. Pani prefekt minę miała
nietęgą. Widać było, że coś ją gryzło. Marszczyła brwi i miętosiła rękawy
swojej szkolnej szaty.
- Co się stało, Hermiono? – zagadnął ją Black.
Dziewczyna
nie odezwała się od razu. Przygryzła wargę i spojrzała tęsknie w okno.
Podrapała się nerwowo po głowie.
- Gotowa na egzaminy? – zmienił nagle temat nauczyciel.
- Jasne! – wypaliła uczennica – To znaczy muszę jeszcze
powtórzyć to i owo, ale na pozytywne oceny mogą już raczej liczyć. Nie jestem
jeszcze pewna czy potrafię wszystko na Obronę, ale dam radę.
Syriusz nie
tego się spodziewał zadając pytanie na temat, w którym Hermiona czuła się
zawsze mocna. Czuła się mocna, lecz miała obawy, że czegoś nie zda lub coś
zapomni już w chwili zaliczenia. Tym razem tak, jednak nie było.
- Cieszy mnie takie podejście – stwierdził nie wiedząc co
jeszcze zrobić by przekonać dziewczynę do wyjawienia co ją gryzie – Napijesz się
czegoś?
- Herbatki.
- Ok.
Syriusz
wstał. Odwrócił się do dziewczyny plecami i wykonał kilka ruchów różdżką. Kiedy
wrócił do biurka, przy którym uprzednio siedział, na jego blacie wylądowały
dwie herbaty.
- Na zdrowie – rzucił Syriusz siorbiąc łyk napoju.
Granger
skinęła mu głową i także upiła herbaty ze swojej filiżanki. Wyglądało na to, że
nieco się rozluźniła. Black postanowił to wykorzystać.
- Powiesz mi… - zaczął spokojnie i powoli – czym się tak
denerwujesz?
Hermiona
wytrzeszczyła oczy i zrobiła na ułamek sekundy przestraszoną minę. Po chwili
wróciła do swojej zwyczajnej miny na moment by znów przebiegł przez nią wyraz
niepewności.
- Nikt nie lubi kapusiów, prawda? – zapytała wpatrując się w
herbatę.
Syriusz
skinął głową, lecz szybko dodał:
- Czasem trzeba… poinformować kogoś o złych zamiarach kogoś
innego.
- No właśnie… - zaczęła niepewnie Hermiona – bo.. bo są osoby
w Gryfindorze, które planują urządzić pewną imprezę…
- Nie byłaby to pierwsza impreza w historii tego domu –
wtrącił Syriusz odpędzając od siebie wspomnienia swoich młodzieńczych lat.
- Prawda – zgodziła się Hermiona – Chcą to zrobić bardzo
hucznie. Sądzę, że zbyt hucznie. Ma być dużo alkoholu i… inne takie – machnęła ręką.
- Rozumiem. Co chciałabyś żebym zrobił? – zapytał Black
wiedząc już, że dziewczyna ma jakiś plan.
- Mógłbyś być wtedy w wieży! – wypaliła niespodziewanie.
- Jak to sobie wyobrażasz?
- Tak jak na początku roku, gdy byłeś tam pod postacią psa.
Syriusz
podrapał się po brodzie. W rozumowaniu Hermiony była pewna słuszność. Dzikie
imprezy dzieciaków odreagowujących po egzaminach, powojenny stres lepiej mieć
na oku. W całym tym planie widział tylko jedną lukę.
- Jak wytłumaczysz obecność psa akurat podczas imprezy?
Rozpromieniona
minę panny perfekt uświadomiła Syriuszowi, że dziewczyna czekała aż zada jej to
pytanie.
- Jeśli zjawisz się tylko na jeden dzień to będzie to
podejrzane. Jeżeli pojawisz się wcześniej i znikniesz kilka później to powinno się
udać. Będziesz miał pewną trudność ze znikaniem, ale sądzę że dasz radę. Z
wejściem i wyjściem może pomóc ci Ginny, bo dziwne by było gdybyś ciągle
wchodził i wychodził w moim towarzystwie.
- Dobrze – zgodził się Black – Kiedy ta impreza?
- Po ostatnim egzaminie.
Po rozmowie
Syriusz zaczął dbać o stwarzanie pozorów psa, który pojawił się znikąd w
Hogwarcie. Przez pierwsze dni pojawiał się na błoniach. Stopniowo podchodził coraz
bliżej wrót wejściowych.
Bieganie pod
psią postacią napełniało go spokojem i odprężało. Mógł także przypomnieć sobie
jak wyglądają różne zakątki błoń i terenów wokół szkoły, których nie odwiedzał
odkąd zakończył edukację.
Nadszedł
wreszcie pierwszy dzień egzaminów. Jako pierwsi pisali piątoklasiści. Dopiero
gdy ich „dni próby” – jak mawiali niektórzy – mieli się zakończyć, swoje
egzaminy pisać mieli uczniowie najstarszej klasy. Syriusz siedział jako członek
komisji podczas zaliczeń teoretycznych z astronomii, eliksirów i transmutacji.
Sami
uczniowie piszący egzaminy byli my w większości obojętni. Wszyscy uczniowie,
których poznał przez chrześniaka byli w najstarszej klasy. Tak samo jak Fay, a
Yui znajdowała się w roczniku, który w tym roku nie zdawał żadnego z dwóch
najważniejszych dla młodocianych czarodziejów egzaminów. Jej czas miał nadejść
ponownie za rok, gdy będzie kończyć Hogwart.
To właśnie z
Yui widział się Syriusz wieczorem po ostatnim SUM-ie. Był to egzamin praktyczny
z wykładanego przez niego przedmiotu. Co prawda on sam nie miał żadnego wpływu
na jego przebieg, mógł być na Sali wyłącznie jako obserwator. Z prawa do
obserwacji skorzystał. Wiedział, że jego obecność pozwoli części uczniów nabrać
większej pewności siebie.
Młoda
Krukonka przyszła do jego gabinetu tego dnia przybita i wydawała się nieobecna.
Jej wzrok także zdawał się pusty, a oczy pozbawione blasku. Co gorsza tego dnia
kompletnie nic się jej nie udawało.
- Co się z tobą dzieje? – spytał ją Black.
Chang
machnęła ręką w niedbałym geście.
- W takim razie kontynuujmy – rzekł Syriusz i uniósł
różdżkę.
Yui w tym
czasie nabrała głośno powietrza. Wzniosła przy tym nagle ramiona, które zaraz
potem opadły. Zamknęła na moment oczy – w tym czasie Black opuścił różdżkę.
Kiedy podniosła powieki jej oczy lśniły od łez.
Syriusz
machnął różdżką. Stoły i krzesła wróciły na swoje miejsce. Kolejne machnięcie i
dwa krzesła zamieniły się w dwa fotele. Kolejnym gestem profesor przywołał je
do siebie.
- Usiądź – wskazał jeden uczennicy.
Yui wykonała
posłusznie jego polecenie.
- Nie chcesz pogadać? – spytał łagodnie.
- Nie… nie wiem – wydukała dziewczyna.
- Posłuchaj – rzekł nagle stanowczo a nastolatka drgnęła –
wiem, że nie jestem opiekunem twojego domu – dodał łagodząc ton – jeśli więc
chcesz to poproszę profesora Flitwicka…
- Nie trzeba – przerwała Chang.
- Jak mogę ci pomóc?
- Mój ojciec chyba jest w kłopotach – Łapa zachęcił ja
gestem do mówienia dalej – aurorzy przeszukali jego skrytki w banku, dokumenty
firmowe i prywatne… Reszta rodziny zaraz może się w całości przenieść do Azji.
Nie wiem czy wrócę do Hogwartu. Do tego rzucił mnie chłopak.
Syriusz
musiał przetrawić te wiadomości. Zanotował głównie to, że jego najpilniejsza uczennica
spotykała się z kimś. Poza tym Chang rozważał odesłanie całej rodziny do Azji.
Musiał mieć, więc coś na sumieniu.
- Dlaczego twój… twoja rodzina – poprawił się szybko
Syriusz – ma opuścić Brytanię?
- Tata… rodzice się niepokoją. Podejrzewają, że nowe władze
chcą.. – Yui nie dokończyła i spłonęła rumieńcem. Zawstydzona własną
gadatliwością.
Syriusz
domyślił się co mogła chcieć powiedzieć dziewczyna. Skinął głową ze
zrozumieniem. Nie drążył tematu obaw jej rodziców.
- Nie chcesz opuszczać szkoły, prawda?
- Nie chcę.
- Myślę, że nie będziesz musiała tego robić. Zakładając,
jednak czarny scenariusz – dodał widząc powątpiewanie u nastolatki – jeśli twoi
rodzice opuszczą Anglię to może mogłabyś zostać tu z siostrą?
- Teoretycznie – odparła Yui – Cho gra teraz w drużynie.
Takie odejście… To by zaszkodziło jej karierze. Nie wiem jak to będzie…
- … w praktyce – zakończył za nią Black.
Dziewczyna
skinęła głową, a Syriusz myślał co powinien jej powiedzieć. Nie miał pomysłu.
Podjął się współpracy z nią wyłącznie po to aby zdobyć jakieś informacje o jej
ojcu dla Harry’ego. Za wiele z tego nie wyszło. Przez ten czas polubił
dziewczynę. Żal jej było tego jak okrutnie życie może z nią postąpić jeśli
kontrola wykaże to na co liczyli aurorzy.
- Będzie dobrze – powiedział spoglądając jej w oczy –
Musisz w to wierzyć.
- Pomoże mi pan? – spytała patrząc na niego z nadzieją.
- Oczywiście – odparł – w granicach rozsądku i… porady.
Po tych
słowach dziewczyna zaczęła zbierać się do powrotu. Kiedy wstała z fotela,
Syriusz przywrócił je do stanu poprzedniego. Następnie ruszył do drzwi. Kiedy
pożegnali się słownie, dziewczyna niespodziewanie przytuliła profesora. Ten zaskoczony
odwzajemnił uścisk, lecz zadbał o to by nie trwał zbyt długo.
Kolejnego
dnia odbywał się pierwszy z OWUTEM-ów. Na szczęście dla Syriusza był to
teoretyczny z Obrony. W związku z tym wraz z Slughornem oraz trzema
czarodziejami w wieku zbliżonym do mistrza eliksirów zasiadał w komisji. Jego
zadaniem było pilnowanie aby żaden z uczniów nie pomyślał nawet o próbach
ściągania.
Zupełnie nie
zdziwiło go, że w pierwszym rzędzie siedzi Hermiona. Dwie ławki za nią
siedziała Fay Dunbar. Obok niej bliźniaczki Patil. W połowie sali znajdowała
się Ginny. Towarzyszyły jej koleżanki z rocznika. Syriusz pomachał jej
dyskretnie. Zajął swoje miejsce przy stole prezydialnym.
- Witam wszystkich młodych czarodziei – rozpoczął przysłany
z ministerstwa przewodniczący komisji – naszą nadzieję na przyszłość. Wierzę,
że dzisiejszy egzamin nie sprawi wam trudności – Syriusz dostrzegł jak wargi
Hermiony drgają – i już niedługo będziecie mogli rozpocząć kariery na miary
waszych marzeń!
- Jest 9:03 – kontynuował przemowę w jego imieniu Syriusz,
który dotarł właśnie do prezydium – Macie dwie godziny na napisanie pracy.
Korzystać możecie wyłącznie ze standardowych piór i kałamarzy. Zaczynamy!
Powodzenia!
Zazgrzytały
pióra o pergaminy. Dziesiątki młodocianych czarodziejów rozpoczęły walkę o
lepszy start w przyszłość, w dorosłość. Wraz z nimi Syriusz rozpoczął swoją
walkę o uczciwość ich pracy.
Przez
pierwszą godzinę Black krążył pomiędzy ławkami. Żaden z uczniów nie przejawiał
zamiarów korzystania z nielegalnych przedmiotów. W związku z tym drugą godzinę
spędził siedząc przy stole.
- Panno Patil proszę spoglądać w swój pergamin – dopiero pod
koniec wyznaczonego czasu musiał zwrócić komuś uwagę.
W duchu
pocieszał się, że pechową uczennicą była Padma, a więc uczennica Ravenclawu.
Mimowolnie pomyślał czy w obliczu tak ważnego egzaminu przynależność danego
ucznia do konkretnego domu ma jakieś znaczenie. W końcu już za miesiąc będą
absolwentami Hogwartu. W pracy zawodowej nikt nie będzie patrzył na to jakie
barwy w szkole przywdziewał ktokolwiek z nich. No może za wyjątkiem Ślizgonów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz