Rozdział
80
Cień
tryumfu
Zachowanie Rona było głównym tematem
przy śniadaniu na Grimmauld Place numer 13. Trójka rudowłosego rodzeństwa
została na nie. Tego dnia Stworek podał tradycyjny angielski posiłek
rozpoczynające dzień.
- Co
miałaś na myśli mówiąc, że Ron się znowu upił? – spytał Ginny Syriusz.
-
Cóż… - zawahała się i spojrzała na Pottera. Kiedy ten zachęcił ją do mówienie
ruchem głowy powiedziała: - po bitwie kilkukrotnie nawalił się i to konkretnie
– jej słowa wywołały szok u gospodarzy – raz nawet pijany rozebrał się w
kurniku, wygonił kury i położył się tam spać.
Zebrani parsknęli śmiechem. Po
chwili jednak Harry poczuł wyrzuty z powodu swojego zachowania. Naszła go refleksja
na temat tego ile jeszcze bohaterskich obrońców szkoły popłynęło w alkohol by
zapomnieć.
-
Pomogliście mu jakoś z tego wyjść? – spytał.
-
Próbowaliśmy, ale jest kiepsko – odpowiedział Charlie.
- No
– zgodził się George – Ron prawdopodobnie nie wróci do Hogwartu. Miał już o to
awanturę z mamą. Boi się, że w szkole nauczyciele nie pozwolą mu chlać.
Deklaruje chęć pomocy mi w sklepie…
- …
mówił mi ostatnio, że pracuje u ciebie – przerwał mu Harry.
- Bo
tak jest – zgodził się George – Ale wiesz, wolałbym żeby znalazł sobie jakieś
inne zajęcie. Tyle, że on nie ma pomysłu co może robić.
- I
dlatego chla jeszcze więcej – wtrąciła jedyna kobieta w pomieszczeniu.
Zapadła cisza. Zjedli śniadanie
rozmawiając o zmianach w drużynie quidditcha. Kilkunastu zawodników z ligi
zostało zamordowanych. Dwóch czy trzech – jak twierdziła Ginny – rzuciło
magiczny świat w skutek traumy i próbują żyć jak niemagiczni ludzie. Jeszcze
inni uciekli za granicę i próbują sił w innych klubach.
-
Jest, więc sporo wolnych etatów – powiedział George.
-
Próbowaliśmy namówić naszego braciszka żeby udał się na nabór do Tajfunów albo
innej drużyny, ale on nie chce o tym słyszeć – dodał Charlie.
-
Może ty byś spróbował? – Syriusz zwrócił się do chrześniaka.
Harry tak jak i Ron miał problem ze
znalezieniem dla siebie zajęcia po zakończeniu szkoły. Kiedyś myślał nad byciem
aurorem, ale odkąd Voldemort nie żył stracił główny powód dla tej roboty.
Dodatkowo zniechęcały go do tego słowa Ginny, która bała się, że ponownie
zostawi ją z powodu jakiejś bardzo ważnej dla bezpieczeństwa innych ludzi
misji. Może wobec tego powinien spróbować kariery jako szukający? W szkole był
w tym całkiem niezły. Ba! Był najlepszy.
-
Kiedy jest jakiś nabór? – zapytał wreszcie.
-
Strzały z Appleby za dwa dni – odpowiedział George – Tajfuny za cztery dni,
Zjednoczeni za tydzień, Dzień potem Jastrzębie i Armaty.
-
Harpie ściągają jakąś zawodniczkę z Hiszpanii i drugą z Malawi – dodała Ginny –
wiesz Malawi zostało teraz mistrzem świata. To będzie pierwsza mistrzyni świata
grająca dla Harpii odkąd Anglia zdobyła mistrzostwo!
- To
mistrzostwa jednak się odbyły? – spytał Harry – Żongler pisał, że zostały
odwołane.
-
Przesadzili jak prawie zawsze – odpowiedział Charlie – Odwołanie mistrzostw z
powodu rządów Voldemorta byłoby debilizmem. Nie cały świat kręci się wokół
Anglii – zakończył ostro.
-
Słusznie – przytaknął Harry – Gdzie się odbyły?
- W
Kanadzie – odpowiedział już spokojniej czarodziej zajmujący się czarodziejami.
Następnie pogrążyli się w rozmowie o
mistrzostwach, w których nie wystąpiła żadna drużyna z Wielkiej Brytanii. Co
prawda Anglia i Walia się do nich nawet nie zakwalifikowały, ale Szkocja i
Irlandia to już inna sprawa. Z powodu chaosu jaki wprowadziła Bitwa o Hogwart
musiały się jednak wycofać, co oznaczało, że obrońca tytułu nie podejmie nawet
walki o miano najlepszej drużyny na globie. Zamiast nich wystartowały Belgia
oraz Rumunia.
Po opuszczeniu domu przez braci
Ginny, Harry postanowił sprawdzić czy jego obawy okazały się słuszne. Poprosił
Stworka aby przerwał remont budynku i przez kilka najbliższych dni sprawdził
czy któryś z innych członków GD, Zakonu Feniksa albo innych obrońców zamku miał
podobne problemy do Rona. Dodatkowo miał zdać swojemu panu pisemny raport o tym
co robi każdy z dawnych członków jego tajnej organizacji.
Podczas nieobecności Stworka jakość
spożywanych przez Harry’ego i Syriusz posiłków spadła gwałtownie. Po trzech
dniach Black stwierdził wreszcie, że na obiady będą wybierać się do Heleny oraz
mieszkającej z nią w dalszym ciągu Lucy. Partnerka Łapy nie miała przeciw temu
żadnych obiekcji. Jej siostra natomiast bardzo ucieszyła się z możliwości
bliższego poznania największego bohatera ostatnich dekad w magicznej Europie, a
może i świecie.
-
Czy o twoim mężu są już jakieś informacje? – spytał Black siódmego dnia
nieobecności Stworka.
- Nie.
- Co
się stało? – spytał Harry, który nic nie wiedział o powodach zamieszkania Lucy
u siostry.
-
Jej mąż wyjechał do Kanady i nie wrócił – odpowiedziała Yronwood.
-
Tam odbywały się mistrzostwa – stwierdził Harry.
-
Faktycznie – potwierdziła mężatka – pojechał tam reprezentować firmę, która
była jednym z głównych sponsorów imprezy.
Następnie pogrążyli się w dyskusji o
prawdopodobnych przyczynach zaginięcia pana Blueford. Syriusz wyjawił swoje
wcześniejsze podejrzenia co wywołała wybuch płaczu u Lucy. Helena zgromiła go
za to wzrokiem i poszła pocieszać siostrę do innego pokoju.
-
Mało to optymistyczne – stwierdził Harry.
-
Wiem, ale wojna i okres po jej zakończeniu zawsze są ciężkie.
-
Myślałem, że po pokonaniu Voldemorta będzie inaczej.
Syriusz parsknął śmiechem. Po chwili
się jednak zreflektował.
-
Przepraszam. Czasem zaskakuje mnie, że po tym wszystkim co przeżyłeś możesz się
jeszcze łudzić takimi rzeczami. Voldemort nie był jedynym źródłem zła i
cierpienia na świecie. W samej Brytanii był wygodnym osobnikiem, na którego wszystko
można było zrzucić. Wiele osób nie może się też otrząsnąć z tragedii jakie
stały się ich udziałem za jego sprawą. Domyślasz się już co powie ci Stworek?
Harry niechętnie pokiwał głową.
Stracił apetyt.
-
Wracamy do domu?
- Niech
będzie. Chodź się pożegnać.
Weszli do drugiego pokoju, gdzie
zastali Helenę tulącą siostrę do serca. Syriusz przeprosił za swoje słowa.
Zaklął się też na wszystkie świętości, że jej mąż na pewno jest żywy i niedługo
wróci do domu. Cały i zdrowy. Harry zapewnił, że wkrótce uda się do
ministerstwa i poprosi samego ministra o pomoc w odszukania pana Blueford. Lucy
popatrzyła na nich obu z wdzięcznością i rzuciła się na młodszego z
czarodziejów.
Po powrocie do Londynu czekała na
nich kolacja uszykowana przez wiernego skrzata domowego. Co prawda nie zmienił
on stosunku do Syriusza, ale za dyskretną namową Pottera przestał go lżyć.
Przynajmniej gdy ten był w pobliżu i mógł to usłyszeć.
Stworek uszykował im grillowane warzywa
z makaronem. Nałożył obojgu mężczyzn na talerze, lecz ci nie byli zbyt głodni.
Zamiast posiłku Harry poprosił o informacje z misji jaką zlecił skrzatowi.
-
Stworek był prawie wszędzie, gdzie się działo – zaczął swą opowieść – wiele osób
ma problem. Weasley pije niczym najgorszy Mugol. Podobnie robią Finnigan i
szlama Thomas.
-
Stworku! – zganił go Harry.
-
Stworek przeprasza – powiedział i ruszył po żelazko.
-
Nie musisz się karać – dodał błyskawicznie chłopak.
Skrzat okazał wdzięczność
kontynuacją opowieści.
-
Dziwaczka Lovegood zachowuje się jak mugolska dziwka. Co noc…
Harry nie mógł uwierzyć w to co
słyszy. Luna jak prostytutka… Do tej pory nie widział jej ani razu z
chłopakiem. Wyjątkiem był bal u Slughorna, na który sam ją zaprosił. Nie myślał
o niej jednak wtedy jako o obiekcie westchnień seksualnych. Traktował ją jako
przyjaciółkę – i tak było do tej pory. Dodatkowo wybawiła go wtedy od prób
adoracji bandy napalonych na znanego czarodzieja nastolatek. Po kilkunastu
sekundach zdał sobie jednak sprawę, że gdyby blondynka ubierała się nieco
bardziej hm… normalnie to byłaby atrakcyjną młodą kobietą.
-
Wystarczy – przerwał opowieść Stworka na jej temat – przeczytam o tym potem.
Mów co u innych.
-
Bliźniaczki Patil żałują śmierci Brown.
-
Spodziewałem się tego – przyznał Harry.
Dalsza opowieść skrzata potwierdziła
najgorsze przeczucia chłopaka. Prawie każdy młodociany uczestnika wojny i
decydującej bitwy – w tym ci z GD – mieli jakieś urazy psychiczne. Niektórzy
jak Ron, Dean i kilku innych odlatywali
w alkohol. Pozostali w inne używki lub namiętności.
Potter wziął plik kartek sporządzony
przez Stworka w czasie obserwacji jego kolegów i koleżanek i udał się do
swojego nowego pokoju, który znajdował się w starym pokoju Regulusa.
Nim rozpoczął lekturę poczuł wyrzuty
sumienia. Być może źle zrobił każąc słudze śledzić i podglądać ludzi, którzy
pomagali mu obalić reżim czystej krwi. Skoro już jednak to zrobił nie było
odwrotu. Musiał przez to przebrnąć i im pomóc – o ile wymyśli jak.
Rozpoczął od tego co musiało zaboleć
najbardziej. Wyszukał raport zatytułowany „Ron Weasley” i pogrążył się w tym co
zobaczył i usłyszał jego sługa. Z lektury wynikało, że gdyby nie Hermiona
Gryfon już dawno by się kompletnie rozsypał. Poza alkoholem głównym jego
problemem było lenistwo i apatia. Winił też jego, Harry’ego za śmierć brata.
Kiedy dokończył lekturę poczuł się o wiele gorzej niż spodziewał się poczuć.
Wiedział, że będzie boleć, ale nie, że aż tak.
Następnie sięgnął po nieco dłuższy
raport mówiący o Lunie. Istotnie Krukonka wybrała ucieczkę w seks zamiast w
trunki wysokoprocentowe. W tabelce zatytułowanej uroczo „Ofiary wariatki”
znajdowali się Dean, Seamus, kilku nieznanych z imienia i nazwiska
niemagicznych mężczyzn nazwanych przez Stworka słowami nienadającymi się do
odczytania publicznie. Ostatnim jej partnerem był Neville.
Poza kiepskim nastrojem, teraz do
rzeczy nękających jego duszę i organizm dołączył ból głowy. Czy możliwym jest żeby
Luna zakochała się w Gryfonie? Czy był on jej kolejnym obiektem zapomnienia?
Harry nie znał odpowiedzi i postanowił jej nie szukać.
Dokument o Deanie mówił o alkoholizmie
i uciekaniu w przypadkowy seks. Poza Luną znalazły się na niej jakieś Mugolki,
które prawdopodobnie wcześniej skonfundował. Poczuł obrzydzenie wobec kolegi ze
szkolnego dormitorium.
Rękopisy o Seamusie i kilku innych
osobach zdradzały, że i oni wybrali drogę Rona. Dwie osoby wybrały narkotyki.
Nikt nie podążył drogą Luny, a przynajmniej nie na taką skalę. Niektórzy
wrócili do normalnego życia jak Cho Chang czy Ginny, a jeszcze inni wpadli w
depresję z powodu straty bliskich osób, m.in. Parvati Patil czy Angelina
Johnson opłakująca śmierć Freda, której pomagał jego bliźniak. Harry poczuł ulgę,
kiedy w piśmie o Angelinie i innych Weasleyach nie było ani słowa o tym, że
mają do niego pretensje o śmierć jednego z bliźniaków. Wyjątkiem był jego
dotychczas najlepszy przyjaciel.
Harry zastanowił się co robić. Nie
miał pojęcia . Z braku lepszych pomysłów postanowił zaprosić Hermionę i
poprosić ją o radę. Początkowo myślał też o poinformowaniu ukochanej, ale
uznał, że może to odebrać jako jego próbę zbawienia całego świata jej kosztem,
czego tak się bała.
Panna Granger stawiła się u niego
następnego wieczoru. Ubrana była jak na kolację w dniu, w którym poinformowali
ją z Ginny o swoim związku. Minę miała smutną i wyglądała jakby nie spała od
kilku dni. Harry zdał sobie wtedy sprawę, że nie czytał nic poświęconego właśnie
jej.
-
HARRY JAMESIE POTTERZE! – jej głos uświadomił mu dlaczego – JAK MOGŁEŚ?!
- y…
- nie wiedział co odpowiedzieć.
-
Jak mogłeś kazać Stworkowi kazać mnie śledzić!
-
Martwiłem się o was.
-
NAS?!
-
Tych, którzy walczyli – odpowiedział – chciałem sprawdzić czy znosicie to
lepiej od..
-
Nie mogłeś nas, kurwa, spytać? – warknęła.
Harry osłupiał pierwszy raz słyszał takie
przekleństwo z ust wzorowej panny Granger. Powiedzieć, że była wściekła to mało
powiedzieć. Hermiona była wkurwiona i to porządnie.
-
Daj szansę sobie wyjaśnić – powiedział nieśmiało. Nie napotykając gwałtowniejszego
oporu opowiedział jej o problemach jakie trapią ich kolegów i koleżanki z GD.
Nie wspomniał jednak o personaliach osób, które popełniały takie, a nie inne
grzechy. – Jak możemy im pomóc Hermiono?
Odpowiedziała mu głucha cisza.
Hermiona uspokajała się z każdym słowem jakie wypowiadał Harry, lecz wciąż
pozostawała zirytowana.
-
Ok, wybaczam ci – powiedziała nagle – wybaczam, ale nie zapominam!
-
Dobrze – zgodził się Harry, który nie wiedział co powinien powiedzieć.
-
Skoro już ustaliliśmy możemy przejść do rzeczy – odpowiedziała z miną dawnej
Hermiony, która znów chce zmienić świat. – w mugolskim świecie są fundacje i
inne instytucje, które pomagają weteranom, kombatantom i ofiarom wojen
otrząsnąć się i powrócić do normalnego życia.
-
Odnoszą pozytywne rezultaty? – zaciekawił się Harry.
-
Często, jednak nie zawsze.
-
Jak założyć taką fundację?
Hermiona spojrzała na niego sceptycznie.
-
Harry to nie takie proste. Poza tym potrzebujesz kadry, która poprowadzi
zajęcia terapeutyczne. No i nie tak łatwo będzie kogokolwiek nakłonić do
skorzystania z takiej pomocy.
-
Orientujesz się w tym lepiej niż ja – stwierdził Potter – pójdziesz jutro do
Kingsleya z tą sprawą? Ja muszę pogadać o tym z Ginny.
-
Niech będzie.
- Co
z Ronem? – spytał chcąc zmienić temat.
-
Harry… Ja wiem, że jego też obserwowałeś, więc nie zadawaj durnych pytań.
Następnego dnia chłopak odbył
kolejną trudną rozmowę. Tym razem ze swoją dziewczyną. Ta o dziwo zrozumiała
jego postępowanie lepiej niż przyjaciółka. Pomimo tego nie wspomniał, że i ją
obserwował Stworek. Kartka na jej temat była niemal całkiem pusta. W zasadzie
napisano na niej, że jest z nią wszystko ok.
Hermiona wieczorem odwiedziła
ponownie Pottera. Oznajmiła mu, że Shacklebolt zorganizuje kadrę dla fundacji,
jeśli Harry zorganizuje sponsorów ją finansujących. Ono samo dorzuci skromną
sumkę. Kategoryczny zakaz na całkowite finansowanie z środków zostawionych mu
przez rodziców zmotywował go do poszukania partnerów dla projektu. Wysłał sowy
do kilku osób, które mogły mu pomóc.
Przez dwa dni dostał odpowiedź od
zaledwie jednej osoby, George’a. Oferował on całkiem ładną sumkę w zamian za
promocje jego przedsiębiorstwa na plakatach i innych gadżetach mających
informować o powstaniu instytucji pomagającej ofiarom wojny na polu
psychicznym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz