Rozdział 4
Życie w
zapuszczonej rezydencji
Po pół godziny na twarzy Leony nie
było już śladów. Syriusz bez pomocy czarów zaniósł ją do łóżka w sypialni na
piętrze, położył w nim i wyszedł. Panna Parker, gdy tylko zamknęły się drzwi
pozbyła się zbędnych ubrań i zasnęła.
Syriusz miał bardzo pracowity dzień.
Był bardzo radosny, ponieważ niosąc brunetkę po schodach dowiedział się, że
powodem wściekłości brutala był fakt, iż porzuciła go. Szczęśliwy Black rzucał
zaklęcia ochronę. Robił to tak, żeby nikt nie mógł nawet wyczuć sporej siły
magicznej jaką demonstrowały. Kiedy skończył udał się do sypialni, w której
spała Leona i usiadł na krześle obok niej. Postanowił pilnować jej, dopóki się
nie obudzi.
Leona otworzyła oczy dopiero
następnego dnia. Pierwsze na co spojrzała to krzesło, na którym czuwał przy
niej Black. Podniosła delikatnie głowę, przesunęła się bardziej na bok łóżka i
powiedziała: - Połóż się obok mnie -
Co też Black delikatnie i szybko uczynił. Brunetka położyła swoją głowę na jego
klatce piersiowej i przytuliła się, przykrywając ich kołdrą. Black zaczął
machinalnie głaskać ją po włosach. Był bardzo podekscytowany tą sytuacją. Leżał
w łóżku z Leoną Parker, która była ubrana jedynie w strzępki swojej czarnej
bluzki i obcisłe leginsy. Jedną ręką głaskał jej włosy, a drugą policzek.
Leżeli tak chwilę, po której Syriusz położył Leonę obok siebie i uniósł
delikatnie swoją głowę w górę. Patrzył w jej śliczne oczy przez chwilę, która
zdawała się im trwać wieczność. Wzroku trzydziestolatki nie dało się opisać,
był taki rozmarzony, szczęśliwy, ale też przestraszony. Black zniżył swoją
głowę i dotknął ustami jej warg. Oboje poczuli przyjemne ciepło i oddawali
sobie nawzajem pocałunki. Kilkanaście minut później odkleili się od siebie i
znów leżeli przytuleni, aż do południa. Kiedy Syriusz uznał, że pora
przygotować obiad dla panny Parker.
Dnie w Londynie upływały szybko.
Syriusz niesamowicie zbliżył się do Leony Parker. Zostali parą, chociaż dla
dobra obu lepiej, że nikt o tym nie wiedział. Leona od czasu do czasu pisze do
swojej siostry Viktorii. W ten sposób dotrwali do końca lata.
Syriusz przechadzał się
właśnie błogo po sypialni, w której porozrzucane są ubrania jego i Leony. Rozglądał
się po pokoju szukając swojej ulubionej bluzki z czasów przed swoją ucieczką od
rodziny do Jamesa Pottera i jego rodziny. Jego uwagę przykuł koronkowy, różowy
stanik leżący na podłodze obok jakiejś kartki. Black przywołał wspomnienia
wczorajszej nocy, kiedy nie lada natrudził się z rozpięciem owego stanika.
Podniósł go wraz z kawałkiem papieru, który okazał się listem od Viktorii do
Leony. Mężczyzna zaciekawił się o czym siostry tak zawzięcie korespondują od
kilku ostatnich dni.
„Kochana Leono
Bardzo
ucieszył mnie Twój ostatni list. U mnie i matki wszystko ok. Mama czasem pyta
co tam u Ciebie i czy to co pisali w gazetach było prawdą i czy na pewno
wybuchł Ci kociołek? Wiesz myślę, że ona nadal nie przyjmuje do wiadomości, że
Michael był takim draniem. Mam nadzieję, że tym razem trafiłaś lepie. Z
ostatniego listu wywnioskowałam, że tak zakręcił Ci w głowie, że aż nie
wspomniałaś jak on ma na imię. Napisz mi tu szybko coś więcej o nim!
Całuje
serdecznie Twoja młodsza siostra
Victoria
PS. Uważaj na siebie, bo nadal nie złapali tego całego
Blacka”
No tak, tego mógł się spodziewać
przecież nikt nie wiedział o tym, że Leona utrzymuje bliskie relację z
poszukiwanym przestępcą, oskarżonym o morderstwo czarodzieja i tuzina zwykłych
ludzi. Próbował nakłonić kochankę do napisania w liście czegoś pozytywnego o
tym groźnym przestępcy Black’ u. Niestety Leona uznała, że to, iż nikt nie wie
o ich związku jest akurat czymś pozytywnym i dodatkowo ma w sobie coś pociągającego.
Sielanka trwała do ostatniego
tygodnia wakacji, kiedy Syriusz wymknął się do Londynu przyjrzeć się Harry’ emu.
Pamiętał jak Lilly mówiła wiele lat
temu, że gdzieś na Privet Drive mieszka jej siostra z mężem. Po wyjściu na
wolność uzupełnił wiedze o fakt, że Harry mieszka u nich. Pragnął jak
najszybciej złapać Petera i udowodnić, że skazano go za niewinność. Jeszcze
bardziej chciał ujawnić się przed synem swojego dawnego kompana i wynagrodzić
mu te 12 lat, kiedy nie mógł się z nim spotkać, a Harry przecież nie wie nawet,
że ma chrzestnego.
Black spacerował po Londynie pod
postacią psa. Po kilku godzinach zobaczył chłopca w wieku na oko około 12 – 13 lat,
z charakterystyczną blizną na czole w kształcie błyskawicy. Z daleka widać
było, że jest bardzo rozdrażniony i wściekły. Targał za sobą olbrzymi kufer i
klatkę, w której przebywała sowa śnieżna. Syriusz podszedł bliżej i przyjrzał
się bardziej uważnie. Chłopiec był brunetem, o bardzo rozczochranych włosach,
które sterczały we wszystkie strony. Miał zielone oczy i nosił okulary. Ogólnie
bardzo przypominał zmarłego najlepszego przyjaciela Syriusza – Jamesa Pottera –
tylko oczy miał po matce – Lilly Potter. Pies patrzył jak zahipnotyzowany na
Harry’ego. Otrząsnął się dopiero, gdy Harry, bo tak miał na imię chłopiec przewrócił
się na ziemię, wyciągając różdżkę z kieszeni. Kiedy upadł wydarzyły się równocześnie
dwie rzeczy. Znikąd pojawił się czerwony piętrowy autobus, nad wejściem, do
którego wisiała tabliczka „Błędny Rycerz”,
a widmowy czarny pies zniknął w krzakach tuż przed jego kołami. Cudem uniknął
śmierci. Kiedy wystawił głowę z krzaków nie było ani chłopca ani autobusu.
Teraz pewnie są już bardzo daleko stąd. I znów nie uda mu się nawiązać kontaktu
z Harry’ m.
Leona czekała na gospodarza domu na
Grimuland Place nr 12 z wyraźnym zaniepokojeniem i trwogą. Zawsze okropnie się
bała, kiedy Syriusza nie było w domu, a dziś dodatkowo dostała list, w którym
były tylko trzy słowa – „Wiem o was”. Przeraziło ją to i uznała, że muszą opuścić
to miejsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz