Rozdział 1
Przed narodzinami Harry’ego. Początek
Przed narodzinami Harry’ego. Początek
Zima roku 1979 była mroźna, choć
można było się do niej przystosować po kolejnej z rzędu takiej zimie. Ludzie
siedzieli pozamykani w swoich domach, nie było ani śladu nikogo na ulicach. W
pewnej miejscowości było jednak inaczej. Drogą, mimo wyjątkowej jak na Anglię
śnieżycy podążało dwóch ludzi. Rozmawiali ze sobą:
- Panie
profesorze, ale dlaczego musimy iść do nich akurat teraz? – spytał młodszy
mężczyzna o dość długich, choć w porównaniu z profesorem krótkich włosach.
- Lord
Voldemort planuje przeszukanie Doliny Godryka w celu znalezienia członków zakonu. Musimy ostrzec
Lilly i Jamesa nim będzie za późno. – odparł spokojnie profesor.
- Dlaczego
dopiero teraz mi o tym mówisz Dumbeldore? – warknął młodszy mężczyzna.
- Cóż
uznałem, że lepiej będzie jak dopiero teraz się o tym dowiesz. Sam wiesz
Syriuszu jaką masz naturę. – odrzekł spokojnie profesor zwany Dumbeldore.
- Mimo
wszystko mogłem dowiedzieć się tego wcześniej – powiedział Syriusz.
Po pół godziny dotarli do domu Lilly
i Jamesa. Gdy zapukali drzwi otworzył im James z różdżką w ręce. Opuścił ją
dopiero, gdy przybysze udowodnili mu swoją tożsamość. Zaprosił ich do salonu,
gdzie siedziała ciężarna młoda kobieta.
- Witaj
Lilly – powiedzieli przybysze, na co kobieta entuzjastycznie odpowiedziała –
Witajcie Łapo i panie profesorze.
- Jak się
czujesz Lilly? – spytał kurtuazyjnie Syriusz.
- Ach
dziękuje, dziecko daje o sobie znać coraz częściej, wg opinii fachowców
przyjdzie na świat już w lipcu. Czy to nie jest cudowne? – spytała
podekscytowana Lilly.
-
Rzeczywiście cudowne – rzekł Dumbeldore nim Syriusz zdążył zareagować – my
przychodzimy właśnie w sprawie tego dziecka.
- O co
chodzi? – zapytał ostro James.
- Znowu on.
Chce przeszukać Dolinę Godryka żeby znaleźć członków zakonu – powiedział Łapa –
nie wściekaj się, profesor dopiero przed waszymi drzwiami mi powiedział po co
tu idziemy i co się dzieje.
- I co
zrobimy panie profesorze? – zapytała Lilly.
- Rzucę na
wasz dom i całą Dolinę skomplikowane zaklęcia obronne. No i będziemy mieć
nadzieję, że was nie znajdą. Poza tym myślę, że na jakiś czas powinniście się
przenieść do domu pana Blacka. – wyjaśnił profesor.
- Na jak
długo? – spytał James.
- Wiesz
James, ja tam mogę was gościć do końca świata – powiedział radośnie Black.
- Tak długo
nie będziesz musiał Syriuszu. 2 tygodnie wystarczą, w marcu wrócicie do swojego
domu – wyjaśnił profesor Dumbeldore.
James i Lilly mieszkali już tydzień
u swojego najlepszego przyjaciela Syriusza Blacka, gdy gospodarz i James
zostali wezwani na akcję Zakonu Feniksa. Stawili się błyskawicznie w kwaterze
głównej, gdzie byli obecni już inni członkowie. Był profesor Dumbeldore,
małżeństwo Frank i Alice Longbottom, bracia Prewet, Remus Lupin, Alastor Moody,
oraz 4 innych nie znanych jeszcze przyjaciołom mężczyzn oraz Dorcas Meadows.
-
Podzielimy się na dwie grupy po 7 osób. W jednej pod moją komendą będą Syriusz,
James, Remus, Alicja i Frank i Dorcas.
Reszta będzie w drugiej pod komendą Alastora. Moja grupa teleportuje się na
cmentarz w Dolinie Godryka skąd ruszymy na miasto, a grupa Alastora na obrzeża
po zachodniej stronie skąd ruszą również na miasto. Musimy zachować czujność i
uważać na śmierciożerców. W razie czego
ministerstwo przyślę nam grupę 10 dobrze wyszkolonych aurorów, więc w razie
kłopotów teleportujcie się gdzieś blisko ministerstwa.
Niedługo później grupa profesora
Dumbeldore znalazła się na cmentarzu, wszyscy byli z różdżkami w rękach, gotowi
do natychmiastowej obrony, jednak nikt nie zaatakował.
- Rzuciłem
zaklęcie maskujące na cmentarz, tak żebyśmy mogli się rozejrzeć nim ruszymy.
Spójrzcie tam widać pierwszych śmierciożerców. – oznajmił Dumbeldore. Wszyscy
spojrzeli we wskazaną stronę. Stały tam 3 postacie w maskach i czarnych
pelerynach z założonymi kapturami. Syriusz i Dorcas chcieli już ruszać w ich
stronę gdy zatrzymał ich przywódca zakonu. Nakazując zostać i nie zwracać na
siebie uwagi. Kilka minut później przeciwnicy zneutralizowali działanie
zaklęcia maskującego i zielone groty zaklęć pomknęły w kierunku członków Zakonu
Feniksa. Rozgorzała walka na śmierć i życie, poplecznicy Voldemorta mieli
przewagę liczebną i spychali członków zakonu do coraz bardziej rozpaczliwej
defensywy, jedynie profesor Dumbeldore stał cały czas w tym samym miejscu
walcząc z 4 przeciwnikami naraz i od czasu do czasu pomagając innym.
Syriusz trafił zaklęciem przeciwnika
co pozbawiło go jedynie maski i wtedy go rozpoznał. To był Sewerus Snape.
Odwieczny wróg jego i Jamesa. Nowe okoliczności jeszcze bardziej zmotywowały
Blacka do walki. Jego śmiercionośne zaklęcie pomknęło w stronę Snape’a. Chybił
zaledwie o kilka centymetrów. Snape odpowiedział jakimś złowrogim zaklęciem,
lecz chybił dość dużo. Od obu rywali biła duża moc magiczna, a co chwile
śmigały zaklęcia w wroga, jednak żaden atak nie trafił jeszcze w przeciwnika.
Obaj byli coraz bardziej zmęczeni, a rywal dalej napierał. W pewnym momencie
Syriusz trafił Sewerusa zaklęciem oszołamiającym, ale sam dostał w twarz klątwą
od innego śmierciożercy. To był koniec
walki dla nich obu.
Po pół godziny grupa profesora była
już solidnie pobita, gdy zjawiło się wsparcie grupy Alastora Moody’ ego oraz
grupy aurorów. Walka rozgorzała na nowo. James Potter walczył w pobliżu
nieprzytomnego Syriusza, tak aby w razie czego obronić przyjaciela lub zabrać
jego ciała, gdy tylko będzie rozkaz odwrotu. Siły były już wyrównane, a
śmierciożercy rzucali już praktycznie same mordercze zaklęcia. Wsparcie
ministerstwa miało nakaz brać przeciwników żywcem, aby przesłuchać ich w
ministerstwie, a dopiero potem uśmiercać. Dawało to przewagę czarnoksiężnikom,
gdyż oni mogli bez takich przeszkód zabijać…
2 godziny potem członkowie zakonu byli w swojej kwaterze głównej, a aurorzy w siedzibie ministerstwa. Członkowie zakonu byli ranni, prawie wszyscy z wyjątkiem założyciela – profesora Dumbeldore. Co innego z ich sojusznikami, gdyż aż czterech z nich zginęło, a udało im się na przesłuchanie złapać tylko jednego śmierciożercę. Z tych ostatnich zginął jeden, trafiony zaklęciem rzuconym przez swojego towarzysza.
2 godziny potem członkowie zakonu byli w swojej kwaterze głównej, a aurorzy w siedzibie ministerstwa. Członkowie zakonu byli ranni, prawie wszyscy z wyjątkiem założyciela – profesora Dumbeldore. Co innego z ich sojusznikami, gdyż aż czterech z nich zginęło, a udało im się na przesłuchanie złapać tylko jednego śmierciożercę. Z tych ostatnich zginął jeden, trafiony zaklęciem rzuconym przez swojego towarzysza.
Było to przedostatnia tak duża potyczka w tej wojnie. Syriusz
odzyskał przytomność od razu po powrocie, ale był niezadowolony z wyniku
swojego pojedynku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz