Syriusz Black

Syriusz Black
Cudowne Ocalenie

sobota, 22 grudnia 2012

3. Jedyna, która mu uwierzyła



Rozdział 3
Jedyna, która mu uwierzyła
            Syriusz Black ocknął  się kilka dni po tym, jak omal nie został zagryziony przez olbrzymiego psa. Obudził się w przestronnie umeblowanym pokoju, ale jako że był w szoku i nie miał pojęcia jak tu trafił i co się z nim działo od czasu jak został zaatakowany przez tego bydlaka, który okazał się być psem. Próbował wysilić pamięć, ale nie był w stanie.
- O! Widzę, że już się obudziłeś – powitała go radośnie gospodyni. Syriusz przyjrzał się jej teraz dokładniej i zauważył, że nie pomylił się co do tego, że kobieta wygląda na około 30 letnią. Miała czarne, długie i kręcone włosy. Piwne oczy i delikatne rysy twarzy w połączeniu z delikatnym makijażem nadawały uroku. Syriusz opuścił trochę niżej wzrok, chcąc zobaczyć coś jeszcze u tej wiejskiej piękności. Wydawała się wysoka – jak na kobietę. Po chwili Syriusz stwierdził, że to przez to, iż ma buty na kilku centymetrowym obcasie. Ubrana była w prostą, czarną sukienkę do kolan z dekoltem podkreślającym biust i rajstopy o tym samym kolorze. Black był oniemiał tym widokiem.
- Jestem Leona Parker, miło mi Cię poznać – powiedziało bóstwo.
- Dzień Dobry. Mam na imię Syriusz – rzekł słabym głosem Black.
- Mam nadzieję, że będzie Ci się u mnie podobać, bo zostajesz tu na kilka dni. Te rany były okropne, ale udało mi się je zlikwidować – wyrecytowała Leona.
- Dziękuję. Długo tu leżę? – spytał czarodziej.
- Kilka godzin. Z chęcią bym pogadała, ale jest 3 nad ranem. Dobranoc – pożegnała się kobieta i wyszła nim Black zdążył cokolwiek odpowiedzieć.
            Tej nocy Syriusz nie spał dobrze. Dlaczego właścicielka domu chodzi tak ubrana o 3 nad ranem i skąd wraca? A może była w domu przez cały czas? Czy ma narzeczonego lub chociaż chłopaka? Co robi na wsi i dlaczego mieszka sama? Te i wiele innych pytań dręczyło Syriusza przez prawie cały czas do rana, gdy wreszcie zmęczone ciało zasnęło.
            Leona rozmyślała w łóżku nad kilkoma dręczącymi ją problemami. I tak po pierwsze dlaczego jej facet jest takim kretynem, że potrafi popsuć każdy jej wysiłek? Po drugie co zrobić z tym rannym facetem? I ostanie pytanie, które dręczyło ją najbardziej, gdzie już widziała jego twarz i jak to sprawdzić nie ujawniając swoich zdolności, o których mężczyzna pewnie nie słyszał nigdy wśród innych ludzi. Burza umysłu brunetki trwała kilka godzin i gdy wreszcie usnęła została obudzona przez pukanie do drzwi. Nie chętnie wstała z łóżka przebrała się w leginsy i jakąś czarną bluzkę, po czym ruszyła powoli w kierunku wejścia.
            Syriusz obudził się wściekły. Nie dość, że nie spał prawie wcale, to jeszcze ktoś chce wejść do środka. Gdzie jest Leona?! Przecież nikt nie może go tu zobaczyć! Black był uwięziony na łóżku, nie był nadal w stanie wstać, a jeśli zauważy go jakiś czarodziej to już po nim, bo zaraz wezwą tych obrzydliwych dementorów. Na szczęście usłyszał kroki na korytarzu prowadzące gdzieś , gdzie jak mniemał były drzwi frontowe.
- Witam panno Parker – oznajmił czyjś radosny głos.
- Dzień dobry panie McDonald. Co dziś pana do mnie sprowadza? – spytała sucho Leona.
- Coś panna dziś nie w sosie. Złość piękności szkodzi jak to mówią – zaczął McDonald, ale ujrzawszy wzrok brunetki przeszedł do sedna – mam dla pani rachunki i jakiś list. Poproszę o czytelny podpis. O dziękuję.
- Nie ma za co – odrzekła Leona.
- Do  zobaczenia panno Parker – pożegnał się gość.
- Do widzenia – odpowiedziała już trochę uprzejmiej brunetka.
            Po wyjściu listonosza Syriusz postanowił spać dalej. Nie udało mu się to, gdyż po kilkunastu minutach Leona ubrana tak samo jak podejmowała listonosza pojawiła się w jego pokoju. Syriusz poczuł jak robi mu się ciepło na widok tej piękności.
- Witam panno Parker – powitał ją z zawadiackim uśmieszkiem.
- Witaj – powiedziała chłodno, po czym rzekła z wyrzutem – wczoraj zapomniałeś się mi przedstawić. Może ujawnisz mi swoje imię? Potem zastanowimy się co dalej z Tobą zrobić.
- Jestem… - zaczął Syriusz, ale nie wiedział co powiedzieć dalej. Musiał przemyśleć czy warto ujawnić prawdziwe imię czy wymyślić coś na poczekaniu. Widocznie myślał dłużej niż sądził, bo kobieta ponaglała go do udzielenia odpowiedzi.
- Słuchaj ja cię skądś kojarzę, tylko jeszcze nie wiem gdzie zobaczyłam twoją buźkę – oznajmiła Leona, czym przekonała Syriusza by ujawnił swoją prawdziwą tożsamość.
- Syriusz Black – wyrzucił jednym tchem.
- Ten morderca? – spytała brunetka.
- Nie jestem mordercą, niestety nie udało mi wtedy dorwać mojego dawnego przyjaciela Glizdogona, ale pewnie nie wiesz o czym mówię – powiedział Black.
- Nie kłam Black! Użyłeś morderczego zaklęcia żeby zabić chłopaka, został po nim tylko palec, a poza tym zmarło tam z tuzin innych ludzi. Jak śmiesz mówić, że nie udało ci się zabić kogoś jeszcze! – wrzasnęła Leona.
- Skąd znasz te historie? – zaciekawił się Syriusz.
- Też jestem czarodziejką. Byłeś sługą czarnego pana! Zaraz idę wezwać ludzi z ministerstwa żeby cię zabrali ty morderco! – krzyczała kobieta.
- Posłuchaj mnie Leono, proszę – powiedział spokojnie Syriusz.
- Masz 4 minuty potem ich wezwę – warknęła panna Parker. Syriusz opowiedział jej ze szczegółami całą historię, a mina twarzy panny Parker zdawała się mówić mu, że wierzy w to co słyszy. Rzeczywiście Leona była zszokowana opowieścią uciekiniera z Azkabanu.
- Skąd mam wiedzieć, że nie wymyśliłeś tego? Miałeś sporo czasu żeby to wymyślić – powiedziała teraz już całkiem spokojnie kobieta.
- Nie mam żadnych dowodów, z wyjątkiem pewnego zdjęcia – tu Łapa wyjął zza pazuchy gazetę i pokazał fotografię rodziny urzędnika ministerstwa magii Artura Wesley z rodziną i domowym zwierzątkiem – szczurem o 4 pazurach.
- Wydaje mi się, ze mówisz prawdę. Musimy coś zrobić żeby cię uniewinnili – oznajmiła entuzjastycznie kobieta, co wywołało uśmiech na twarzy Syriusza.
- Wolałbym nie mieszać tak pięknej panny do tak z góry przegranej sprawy. Jedynym sposobem jest pokazać ministerstwu tego szczura i udowodnić im, że tak naprawdę to człowiek pod postacią szczura – animag – powiedział Syriusz, a uśmiech znikł z jego twarzy.
- Dziękuję za komplement. Musi być jakiś sposób… – powiedziała chcąc podnieść Łapę na duchu.
- Nie ma innego. Jak tylko wydobrzeje ruszam dalej – oznajmił Black. Na tym rozmowa ustała, a panna Parker poszła robić śniadanie.
            Wciągu następnych kilku dni Syriusz bardzo zaprzyjaźnił się z Leoną Parker, chociaż właściwszym słowem byłoby zauroczył się. Ona zdawała się odwzajemniać jego uczucia, ale był jeden problem, o którym Leona opowiedziała Syriuszowi. Był to jej obecny chłopak. Od czasu pamiętnego nocnego powrotu panny Parker do domu, nie miała z nim żadnego kontaktu, a to oznaczała, że albo nie długo się rozstaną albo jej wybranek coś kombinuje. Leona bała się porzucić go, dlatego że był on potężnym czarodziejem, który mógł uczynić jej krzywdę. Black oferował swoją pomoc w tej sprawie, ale był kompletnie nie przydatny bez różdżki i nie mogący się ujawnić nikomu innemu…
            Stan zdrowia Syriusza poprawił się na tyle, iż mógł już się poruszać. Chodził właśnie po zajmowanym przez siebie pokoju, gdy zobaczył przez okno powracającą pannę Parker, a tuż za nim wysokiego, barczystego, bruneta o czarnych jak smoła oczach Prowadził dość brutalnie do domu Leonę, co spowodowało prawdziwą furię u Black, który momentalnie przybrał postać psa. Drzwi otworzyły się z hukiem. Momentalnie do domu dosłownie wleciała pchnięta przez mężczyznę panna Parker. Kilka sekund po niej pojawił się brutal. Wyjął różdżkę z kieszeni i machając nią zaczął wyzywać Leonę od najgorszych. Ona płakała klęcząc pod ścianą, nie wzywała pomocy, nie chcąc prowokować Blacka do robienia czegoś nieprzewidywalnego. Osiłek podszedł do niej i wymierzył jej cios prosto w twarz, na której pojawiła się stróżka krwi. Tego było za wiele! Wielki, czarny pies wybiegł z korytarza i rzucił się na bruneta zwalając go z nóg. Różdżka wypadła z ręki osiłka. Był teraz bezbronny przed wściekłym psem. Łapa wyszczerzył kły w przerażającym uśmiechu. Leona przeczuwając czym to grozi wstała i odciągnęła animaga od swojej niedoszłej ofiary.
- Skąd tu to bydle? – spytał wściekły osiłek.
- Przygarnęłam go w tamtym tygodniu… - zaczęła odpowiadać Leona, ale nie zdążyła dokończyć swojej myśli, gdyż otrzymała kolejne dwa ciosy w twarz, co powiększyło rana na jej ślicznej do tej pory twarzy.
- Więc to tak suko! Chciałaś żeby ten bydlak mnie zabił! Pożałujesz! – ryknął brunet.
Syriusz Black nie mógł na to patrzeć i nie zrażony błaganiem kobiety rzucił się na mężczyznę, wbijając swoje kły głęboko w jego ramię. Szarpnął. Wbił je drugi raz – tym razem w udo. Znowu szarpnął. Osiłek jakimś cudem dosięgnął swoją różdżkę wijąc się z bólu. Strzelił oszołamiaczem prosto w ogon psa. Syriusz padł na podłogę bez ruchu.
- Avada kevadra – ryknął napastnik. To miał być koniec Łapy, ale nagle czyjeś zaklęcie podniosło go o kilkadziesiąt centymetrów w górę, a śmiertelne zaklęcie trafiło w ścianę, niszcząc ją. Napastnik wpadł w szał, jego kolejne zaklęcia niszczył pomieszczenie, a po krótkiej chwili cały dom. Leona schowała się do pobliskiego pokoju, ocucając przeciw zaklęciem Syriusza, który pobiegł natychmiast za nią.
- Crucio! – zaklęcie torturujące trafiło w kuchenkę czym spowodowało ulatnianie się gazu. Leona i Black otworzyli okno i wyskoczyli przez nie. Napastnik wybiegł drzwiami frontowymi, za dosłownie sekundę po tym nastąpił wybuch. Syriusz przybrał postać ludzką, wziął różdżkę od Leony i mruknął: Obliviate. Po czym chwycił towarzyszkę za rękę i wykonał pełen obrót między nimi. Ziemia momentalnie zniknęła im z pod nóg, powodując osunięcie się w nicość, a po chwili znów mogli poczuć Ziemię, choć w innym miejscu w Anglii.
Przed nimi znajdowały się dwa domy, ale gdy podeszli w ich stronę pojawił się trzeci dom. Do tego trzeciego weszli. Syriusz nadal z różdżką w ręku rzucił jakieś odbierające mowę zaklęcie na postać na pobliskim obrazie.
- Gdzie my jesteśmy? – spytała zakrwawiona i zmęczona Leona.
- W moim domu, w Londynie – oznajmił Syriusz.
- Ale dlaczego nas teleportowałeś? – dopytywała kobieta.
- Sama widziałaś co zostało z twojego domku. Tym pajacem się nie martw – żyje – mugole pewnie wezwali już jakichś swoich lekarzy, a i ministerstwo wyślę tam swoich przedstawicieli. Z tego powodu zmieniłem trochę pamięć twojemu wybrankowi – odpowiedział Syriusz, a ostatnie dwa słowa wypowiedział z wyczuwalną pogardą.
- Co z nami będzie? – zapytała Leona.
- Zostaniemy tu, ale najpierw naprawię Twoją buźkę – odrzekł Black i machnął różdżką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz