Rozdział 124
Zamiecenie pod dywan
Syriusz trzymał
się nieco na uboczu, kiedy ministerstwem zatrząsnął największy skandal podczas
trwających ponad rok rządów ministra Shacklebolta. Kontaktował się z Harry’m i
kilkoma innymi osobami, lecz do tej pory nie brał czynnego udziału w zażegnaniu
kryzysu. Do tej pory, ponieważ właśnie siedział w jednej z hogwarckich klas na
spotkaniu, które pilnie zwołał minister.
Poza
Blackiem i Kingsleyem przybyli na nie Minerwa McGonagall, Artur Weasley,
profesor Flitwick oraz Percy Weasley. Taki dobór towarzystwa był zaskoczeniem
dla nauczyciela Obrony. Oznaczało to, że nie jest to ani zebranie nieaktywnego
od ponad roku Zakonu Feniksa ani oficjalne spotkanie ministra z
przedstawicielami szkoły.
- Pewnie zastanawiacie się po co was tutaj zaprosiłem –
odezwał się swoim tubalnym głosem Kingsley.
- Tak – przytaknął Artur.
Profesor
McGonagall z kolei rzuciła ostre spojrzenie najważniejszemu urzędnikowi w
kraju. Jej wzrok jasno mówił co myślała o użyciu przez niego słowa
„zaproszenie” w odniesieniu do sytuacji jaka miała miejsce.
- Chodzi mi oczywiście o sprawę Severusa Snape’a – wyjaśnił
minister nic sobie nie robiąc z dąsów Minerwy – Jak pewnie wiecie opinia
publiczna pragnie dyskusji na jego temat – tłumaczył spokojnie a zebrani
potakiwali ruchami głów – jako dobry minister chcę by pragnienie to zostało
zaspokojone.
- Nie jesteśmy na wiecu Kingsley, nie musisz mówić w ten
sposób – zwrócił mu uwagę Syriusz.
Minister
zbagatelizował ten komentarz.
- Mamy wakacje – zauważył kontynuując swój monolog –
chciałbym aby na początku sierpnia odbyła się debata na temat dorobku Severusa.
- Gdzie miałaby się odbyć? – spytała surowym głosem
McGonagall.
- Najlepiej tutaj, w szkole – odpowiedział Percy rzucając
jej urażone spojrzenie – Z uwagi na temperaturę jaka zwykle jest w lipcu
chcielibyśmy aby debata odbyła się na błoniach.
- Szkoła nie pracuje w wakacje – zauważył Flitwick.
- Personel ministerstwa zajmie się organizacją wszystkiego
– wyjaśnił Percy – Hogwart musi jedynie udostępnić miejsce i nadzorować nasze
prace.
- Dokładnie – potwierdził minister.
McGonagall
zamyśliła się nad słowami przedstawicieli ministerstwa. Następnie wyszła w
towarzystwie nauczyciela zaklęć, a w jednej osobie również swojego zastępcy,
aby się naradzić.
W klasie
tymczasem panowała cisza. Nikt się nie odzywał co odpowiadała Syriuszowi. Mógł
w spokoju samodzielnie pomyśleć. Nie dostrzegł do tej pory po co na spotkanie
zaproszono jego i Artura. Odnosił niejasne wrażenie, że jednym z punktów
organizowanej przez ministra debaty będzie wystąpienie Harry’ego Pottera. Nie
miał pojęcia jaki ma to związek z jego obecnością tutaj.
Syriusz nie
znał się zbyt dobrze na kwestiach wizerunkowych. Odnosił jednak dziwne
wrażenie, że termin wybuchu sporu na temat honorowania Snape’a nie jest
przypadkowy. Pomimo około dwóch tygodni czasu do odbycia się lub nie debaty,
temat już jest głośny. Nie ulegało wątpliwości, iż jest to na rękę
ministerstwu. Dzięki temu skandaliczne zachowanie dwójki aurorów w rezydencji
Changów oraz ucieczka aurorki- renegata Heleny Yronwood zostawała przykryta
inną aferą. Aferą, która nie mogła w żaden sposób uderzyć w administrację, lecz
rozgrzewała opinię publiczną do znacznie wyższej temperatury.
Sam Black
doskonale znał przebieg zdarzeń podczas nalotu na rezydencję Changów. Doskonale
pamiętał jak pod koniec roku szkolnego Luna Lovegood przyprowadziła do jego
gabinetu Yui Chang. Młodsza Krunkonka była w opłakanym stanie. Wymusiła na nim
zrealizowanie obietnicy pomocy, którą złożył jej kilka miesięcy wcześniej w
innych okolicznościach.
Od tego
czasu regularnie spotykał się z Yui. Dziewczyna już wcześniej była uzdolniona w
pojedynkach i szeroko pojętej magii bitewnej, lecz dopiero teraz zaczęła robić
aż tak gigantyczne postępy. Wcześniejsze problemy z koncentracją oraz łatwość
wyprowadzenia jej ze skupienia, równowagi przestały stanowić problem. Zacięta
mina nie schodziła jej z twarzy.
Dopiero dwa
dni temu, Yui odważyła się opowiedzieć rzeczywisty przebieg zdarzeń. Poznawszy
prawdę Syriusz poczuł się niczym ugodzony obuchem. Skronie pulsowały mu
gniewem, a dłonie zacisnął w pięści.
- Panie Black? – odezwała się Yui.
- Jak Cho się trzyma? – spytał nieobecnym tonem.
Wciąż
jeszcze miał w pamięci smutną, ale energiczną i – przede wszystkim – niezwykle
utalentowaną czarownicą.
- Mogłoby być z nią lepiej – odparła wymijająco Yui.
Po krótkiej
rozmowie, polegającej głównie na wymianie uprzejmości i zapewnień Syriusza o
chęci pomocy Yui, jej siostrze i reszcie rodziny.
- Możemy spotkać się we trójkę – wyznała niepewnym głosem w
końcu Chang.
- To znaczy?
- Ja, pan i Cho.
- Myślę, że to dobry pomysł – przyznał z namysłem Black –
pogadaj z siostrą i daj znać kiedy będzie wam pasować.
Yui oczy zalśniły.
- Po tym zamieszaniu związanym ze sprawą pro… - zawahała się
widząc minę nauczyciela na wspomnienie zamordowanego dyrektora szkoły - Snape’a
będzie trochę wolnego. Myślę, że wtedy będzie odpowiedni moment.
- Dobrze – zgodził się Black łagodząc swoje oblicze –
Czekam na sowę z potwierdzeniem.
- Wyślę ją zaraz po rozmowie z Cho! – oświadczyła niemal
radosny tonem Yui.
Taka zmiana
była u niej czymś zaskakującym. Dopiero w tym momencie Łapa zdał sobie sprawę w
jak kiepskim stanie psychicznym musi być jej siostra. Tym bardziej nabrał
ochoty do pomocy rodzinie Chang. Poczuł też uczucie, którego nie spodziewał się
doznać ponownie. Pogardę dla aurorów. Oczywiście nie dla wszystkich, w końcu
jednym z nich był jego chrześniak, ale czuł znów gniew do funkcjonariuszy
zbrojnego ramienia ministerstwa. Czuł się jakby ponownie był poszukiwany przez
aurorów. Wysiłkiem niemal całej swojej woli, siły umysłu oddalił od siebie te
myśli.
Niedługo
potem spotkał się z Hermioną Granger, która zdała mu drobiazgową relację z
przygotowań Harry’ego do udziału w debacie, która miała rozstrzygnąć sprawę
Snape’a. Młody czarodziej nie miał brać udziału w rozmowach, ale musiał się na
nich pojawić. Na szczęście Robards i Greengras pod wpływem ostatnich wydarzeń i
chcąc ocieplić wizerunek stróżów prawa zdecydowali się wysłać tam Pottera
służbowo. W związku z tym nie powinien on być niepokojony przez prasę i siły
opozycyjne wobec ministra.
- Uważaj na Changów – ostrzegła go Hermiona – ojciec Cho ma
niejasne powiązania z Heleną. Może okazać się, że jest zamieszany w jakąś
aferę. Cała ta sprawa budzi wiele wątpliwości…
- Powinnaś aplikować do Departamentu Przestrzegania Prawa…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz