Syriusz Black

Syriusz Black
Cudowne Ocalenie

środa, 13 marca 2019

113. Kontrola emocji

Rozdział 113
Kontrola emocji

          Szybkie wyjaśnienie zajść po obchodach rocznicy zwycięstwa nad reżimem Lorda Voldemorta uspokoiło sytuację w Hogwarcie. Z pewnością wpływ na to miały także zbliżające się wielkimi krokami egzaminy końcowe – zwłaszcza SUM-y i OWITEM-y.
          Syriusz prowadził lekcje normalnym trybem w klasach od pierwszej do czwartej. W piątej zdecydował się na powtarzanie materiału, który mógł pojawić się na pierwszym poważnym egzaminie w życiu jego uczniów. Szóstym klasom serwował zajęcia praktyczne dla zrelaksowania ich i uspokojenie buntowniczych nastrojów, które zaczęły przeważać w ostatnim czasie właśnie w tym roczniku. Było to czymś naturalnym jako że starsi o rok koledzy mieli na głowie koniec szkoły i walkę o oceny pozwalające móc realizować się w dorosłym życiu w wymarzonym zawodzie. W ostatnich klasach także początkowo koncentrował się na materiale jaki zwykle pojawiał się na testach, lecz z czasem pragnął wziąć na tapet przypadki mogące zaskoczyć jego uczniów.

          W pierwszy weekend po obchodach Syriusz wraz z Ginny i Hermioną udali się do Hagrida na wizytę towarzyską przy herbatce i twardych jak skała ciasteczkach. Ku zaskoczeniu Syriusza i irytacji Hermiony gajowy ogłosił, że dostał ostatnio dobry rocznikowo miód pitny i żal nie wypić go w tak zacnym gronie.

- Ginny nie jest jeszcze pełnoletnia! – protestowała Hermiona – jesteście jej nauczycielami nie możecie jej dawać alkoholu!

          Wspomniana dziewczyna zrobiła obrażoną minę, lecz nie odezwała się ani słowem. Z pewnością bała się, że przyjaciółka naskarży jej ukochanemu jeśli ulegnie prośbą Hagrida.

- Nawet jednego małego?
- Nawet – potwierdziła stanowczo Hermiona.

          Gajowy zrobił obolałą minę, ale nic nie powiedział. Wyjął z szafki cztery nieco zakurzone szklanki i postawił je na stole. Po chwili obok postawił butelkę z miodem oraz dzbanek z sokiem dyniowym. 

- Prawdę mówiąc nie zostaniemy długo – wypalił nagle Hermiona, kiedy Black polewał pierwszą kolejkę – musimy uczyć się do OWUTEM-ów.
- To za pół miesiąca – wtrąciła zaskoczona Ginny.
- Zaledwie!

          Syriusz machnął różdżką i szklanki pofrunęły do rąk zgromadzonych. Panna Granger zapuściła żurawia do szklanki przyjaciółki i kiedy upewniła się, że nie zawiera ona alkoholu uspokoiła się nieco.

- Za najwyższe wyniki – Syriusz wzniósł toast patrząc na dziewczyny.

          Pociągnęli po sporym łyku. Hermiona dopiero po opróżnieniu naczynia stała się nieco rozluźniona. W związku z tym Syriusz czuł się zobowiązany aby ponownie napełnić szklanki.

- Cholibka, pusto tu będzie bez was – ogłosił w pewnym momencie Hagrid.
- Będą jeszcze inni – próbował go pocieszyć Black.
- To już nie będzie to samo – odparł tamten pociągając nosem.

          Z chatki gajowego trójka Gryfonów wyszła dopiero późnym wieczorem. Ginny jako jedyna trzeźwa szła przodem. Pod rękę trzymała Hermionę. Za nimi szedł Syriusz.

- Ja… to nie mam szczęścia – bełkot Granger dotarł do uszu nauczyciela – żaden facet się mną nie interesuje!
- Jesteś pijana – stwierdziła Weasley.
- To so? Nie mówię prawdy?
- Jesteś po prostu zajęta nauką. Starasz się zapracować na dobry start w dorosłe życie.
- Zgadzam się – wtrącił Syriusz.
- E tam! – Hermiona machnęła ręką.

          Na szczęście dziewczyna nie kontynuowała wylewania swojej frustracji kiedy wchodzili do zamku ani kiedy poruszali się korytarzami. W okolicach Wielkiej Sali nie natknęli się na nikogo. Potem także sprzyjało im szczęście. Wielu uczniów było wciąż na błoniach ciesząc się z ciepłego wieczoru i ostatnich chwil jakie mogli poświęcić na przedegzaminowy relaks.

          Dopiero na korytarzu prowadzącym do Wieży Gryfindoru natknęli się na Jose de la Penę. Hiszpan zlustrował ich bacznie od stóp do głów. Uniósł w górę jeden z kącików ust, ale nie skomentował stanu w jakim się znajdowali.

- Dalej chyba trafią panie same – rzekł do dziewczyn – mam wieści dla ciebie, przyjacielu.
- Oczywiście, profesorze – zapewniła go Ginny.

          Niemal niezauważalnie zmusiła koleżankę do ruchu i poszły prosto w stronę portretu Grubej Damy. Nauczyciele obserwowali je przez chwilę, aż wreszcie odezwał się Jose.

- Czasem mi żal, że przez ciebie nie mogę ich schrupać.
- Jakby ci to przeszkadzało.
- No nie uwierzysz, ale tak.

          Syriusz spojrzał na niego zdegustowany.

- Jej chłopak jest już sprawny na umyśle – powiedział po chwili namysłu.
- Ex- chłopak – poprawił go Hiszpan.
- Nieważne! – Black machnął ręką – i tak nie jest dla ciebie.
- Wiem.
- Co chciałeś mi powiedzieć? – Syriusz zmienił temat.

          Jose dał mu znać ruchem ręki by opuścili korytarz prowadzący do Wieży Gryfindoru. Nauczyciel starożytnych runów prowadził go do jego własnego gabinetu. Anglik ucieszył się z tego. Miał tam schowane kilka butelek starego wina pochodzącego z piwnicy na Grimmauld Place 13.

          Jedna z butelek została przez Syriusza przywołana gdy tylko rozsiedli się przy biurku nauczyciela Obrony. Kolejnym ruchem ręki przywołał kieliszki. Napełnił je szczodrze i wzniósł w górę dając sygnał kompanowi.

- Toast?
- Za szczęśliwe zakończenie roku!

          Jose skinął uprzejmie głową i wziął łyk wina. Syriusz podążył za jego przykładem. Był półwytrawne, zrobione z porzeczek. 

- So chciaeś mi powiedzieć? – spytał nieźle już wcięty Łapa.
- Nott wróci do szkoły na czas egzaminów – odpowiedział de la Pena – poza tym będzie kontynuował swoją odsiadkę.

          Syriusz zmarszczył brwi. Wyrok w sprawie młodego Ślizgona był kompromitacją nowego aparatu władzy. Na ten temat sporo pisały media jak i mówiło się w prywatnych rozmowach pomiędzy czarodziejami.

- Żal chłopaka – kontynuował Jose – będzie robił za męczennika. Widać waszemu ministerstwu to nie przeszkadza.
- Każdy… robi błędy – przyznał Black.
- To prawda – zgodził się Jose, chociaż gdyby był trzeźwy zwróciłby uwagę na powątpiewająco uniesioną brew – druga sprawa to szukał cię Potter. Spokojnie – powstrzymał kompana przed zabraniem głosu – odwiedzi cię jutro popołudniu. A i jeszcze jedna z twoich uczennic chce coś od ciebie, ale nie wiem czy mądrym jest abyś podejmował ją w tym stanie.

          Gawędząc o typowych dla spożywania alkoholu tematach opróżnili butelkę z winem. Jose ewakuował się – nim Łapa wezwał kolejne wino – tłumacząc się randką w Hogsmeade. Nie powiedział z kim się umówił argumentując, że nie chce zapeszać.

          Syriusz został sam. Spojrzał na zegarek wiszący nad drzwiami. Dochodziła 21. Wtem rozległo się pukanie do drzwi. Black machnął różdżką i drzwi same się otworzyły. Celował różdżkę w wchodząca osobę.

- Prze… przeraszamy profesorze – bąknęła jedna z bliźniaczek Patil.

          Syriusz oszacował, że skoro przychodzi do niego o tej porze to raczej jest z jego domu. Miała więc na imię Parvati. Dziewczyna miała typową hinduską urodę. Była wysoka. Miała długie, czarne włosy, które zwykle zaplatała w warkocz – nie inaczej było tego wieczoru. Z uszu zwisały jej duże, okrągłe, srebrne kolczyki. Ubrana była w jeansy i ciasny sweter, który opinał jej klatkę piersiową.

          Obok niej stała druga dziewczyna. Fay Dunbar. Od czasu zakończenia ich romansu dziewczyna unikała pogawędek z Syriuszem.

          Syriusz zdał sobie sprawę, że wciąż celuje w nie różdżką. Opuścił ją i machnął niedbale ręką zachęcając je do wejścia. Kiedy to zrobiły machnął różdżką i drugie krzesło ustawiło się po stronie interesantek. W duchu podziękował Jose za posprzątanie butelki po winie i kieliszków. Nie zmieniało to jednak tego, że w tym stanie był kiepskim opiekunek dla nastoletnich uczennic. Zachęcił je do zajęcia miejsca na krzesłach i kolejnym ruchem dłoni wezwał eliksir, który powinien pomóc mu zneutralizować fizyczne skutki spożytego alkoholu.
 
          Mały, fioletowy flakonik przyleciał do niego z zadziwiająca szybkością. Pobłogosławił w myślach Slughorna za ostatnio sporządzony kocioł tego cudownego specyfiku. Otworzył go i jednym haustem opróżnił zawartość.

- Mówcie co was do mnie sprowadza – powiedział trzeźwym tonem, chociaż w myślach bełkotał niemiłosiernie.
- Niedługo egzaminy… - zaczęła Parvati.
- … i się bocie, że ich nie zdacie – przerwał jej Syriusz.
- Nie. Nie wiemy czy możemy szukać pracy w zawodach, które nas interesują – oznajmiła Patil.

          Syriusz zamyślił się. Nie pozostawało mu nic innego niż wysłuchać dziewczyn na temat ich planów na przyszłość. Zbagatelizował przy tym myśli, które podsuwał mu alkohol.

- Opowiedzcie jakie przedmioty zdajecie, co chcecie robić i czego się opowiadacie – zachęcił je.

          Kolejnych kilka minut wysłuchiwał o przedmiotach jakie zdawać będzie Hinduska oraz jej chęci zostanie projektantką mody. Nim doszła do obaw przerwał jej ruchem ręki.
- Madame Malkin nie jest już taka młoda – oznajmił – za kilka lat powinna odejść na emeryturę. Poważnego konkurenta…

- … nie ma! – weszła mu we słowo ucieszona Parvati – Przepraszam, panie profesorze – dodała z pokorą, lecz jego uśmiech dodał jej otuchy – tylko co robić do tego czasu? A jak nie odejdzie?
- Popracuj najpierw u niej.
- A jak nie będzie chciała mnie zatrudnić?
- To wybierz się do projektantki za granicą. Realizuj się! Spełniaj marzenia! – mówił zdecydowanym głosem Black.

          Jego słowa spowodowały, że Parvati aż zapiszczała z radości. Patrzyła na niego z tak uroczym uśmiechem, że nie mógł sobie odmówić odwzajemnienia się tym samym.

          Następnie o swoich problemach zaczęła opowiadać Fay. Syriusz w tym czasie był już na wpół przytomny. Alkohol spowodował u niego znużenie oraz problemy z koncentracją na tym na czym powinien się skupić. Najpierw zmuszał się aby nie gapić się na przyszłą projektantkę mody. Potem wróciły wspomnienia upojnych chwil z panną Dunbar z poprzedniego roku kalendarzowego. Ostatecznie odpowiedział drugiej dziewczynie to samo co pierwszej.

- Jeśli to wszystko to wracajcie do siebie… - polecił dziewczynom – cisza nocna – dodał konspiracyjnie.

          Patil pożegnała się ku rozpaczy profesora. Dunbar natomiast ociągała się z tym, aż oznajmiła w końcu, że ma jeszcze jedną sprawę do załatwienia. Kiedy drzwi za Patil zamknęły się, dziewczyna podeszła do biurka. Nie usiadła na krześle, lecz na nim. Założyła w kuszący sposób nogę na nogę.

- Mam dzisiaj urodziny – oznajmiła gładząc się po udzie.
- I?
- I ty jesteś pijany – dodała przerzucając nogi w stronę Łapy.

          Więcej nie trzeba było mu mówić. Wiedział czego od niego oczekiwała. Miód pitny i wino spowodowały, że nie myślał nawet o niemoralności swojego postępowania. Kontrola emocji. Czyż nie o tym mówił ostatnio najmłodszej pannie Chang?

          Rano  obudził się z bólem głowy. I wyrzutami sumienia. Na szczęście Fay wyszła od niego zaraz po prezencie jaki jej sprezentował, a raczej jaki na nim wymusiła. 

          Męczył się sam ze sobą przez cały dzień. Po obiedzie wspomógł swój kiepski stan wypijając piwo. Poczuł się nieco lepiej, jednak nie opuszczał gabinetu nie chcąc natknąć się na nikogo. Dotyczyło to zwłaszcza nauczyciela runów oraz Fay.

          W porze popołudniowej herbatki z kominka wyskoczył Harry Potter. Auror ubrany był po cywilnemu. Szczęśliwy wyraz twarzy i błysk w oczach zdradzały, że był po randce z Ginny.

- Co cię do mnie sprowadza? – zagaił Łapa.
- Mam postęp w śledztwie – oznajmił Harry – okazuje się, że półtora tygodnia temu Proudfoot i Robards ubłagali Kinga żeby zbadać przepływy pieniężne Changa i jego firmy. W tym czasie trwały negocjacje na ten temat między ministerstwem a goblinami z banku. Wiesz ta ich odnowiona autonomia nie pozwalała nam abyśmy weszli tam z samym pismem od ministra. Ich władze też musiały się zgodzić. No i dzisiaj ostatecznie to zrobiły. Jutro minister i dyrektor Gringotta mają podpisać odpowiednie pismo.
- No to super! – żachnął się Black.
- Właśnie – emocjonował się Potter – mam tu do ciebie sprawę. Obserwuj jak zachowuje się Yui. Zwłaszcza w tym czasie.
- Dobrze –zgodził się Syriusz – W sumie… - podrapał się po głowie – zaproponowałem jej dodatkową lekcję w tym tygodniu. Mogę tam z nią delikatnie pobajerować na ten temat.
- Delikatnie – powtórzył za nim z naciskiem Harry.

          Następnie pogrążyli się w rozmowie na niezobowiązujące tematy. Chrześniak opuścił nauczyciela dopiero w porze na kolację. Syriusz proponował mu wspólne wyjście do Wielkiej Sali lub zorganizowanie kolacji w jego gabinecie, jednak chłopak wymigał się umówioną już kolacją z Neville’m i Ronem.

          W nowym tygodniu Syriusz pamiętając o słowu danemu Potterowi obserwował szczególnie zachowanie Yui. Nie dostrzegł w niej nic nadzwyczajnego, lecz możliwym było, że wciąż nie wiedziała nic o akcji ministerstwa wobec jej ojca.

          Czas biegł nieubłaganie i nadszedł czas lekcji jaką udzielić miał jej prywatnie. Azjatka zjawiła się chwilę przed wyznaczoną godziną. Ubrana była w luźną, niekrępującą jej ruchów szatę.

- Dzisiaj popracujemy nad kontrolą emocji – przypomniał jej temat zajęć – na początek zrobisz sobie kilkunastominutową przebieżkę w miejscu. Zaczniesz truchtem, a kiedy dam ci znać przerzucisz się na sprint. Wtedy popracujemy nad zaklęciami rzucanymi podczas zmęczenia. Potem postaram się wytrącić cię z równowagi – dziewczyna zrobiła zdziwioną minę słysząc te słowa – będę mówił ci okropne rzeczy. Wyzywał ciebie, twoje rodzinę i wiesz o co chodzi – potaknęła głową – w tym czasie będziesz oczywiście także rzucać uroki.

          Od teorii przeszli do praktyki. Chang dobrze radziła sobie ze zmęczeniem. Słowne gierki były, jednak dla niej czymś zbyt dekoncentrującym. Wobec tego Syriusz nie mógł pozwolić sobie na werbalny atak na jej rodzinę. Co przyjął z jednej strony z ulgą, a z drugiej żalem, że nie będzie mógł sprawdzić w warunkach przypominających bojowe jej relacje z ojcem.

- Masz nad czym pracować – powiedział jej kiedy skończyli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz