Syriusz Black

Syriusz Black
Cudowne Ocalenie

czwartek, 28 września 2017

94. Niebezpieczne związki



Rozdział 94
Niebezpieczne związki

          Syriusz musiał w końcu przyznać, że praca nauczyciela jest jedną z lepszych jaką mógłby obecnie wykonywać. Przede wszystkim zapewniała mu ona kontakt z ludźmi, którego tak bardzo brakowałoby mu gdyby pozostał na Grimmauld Place lub zajął się czymś innym. Co więcej najczęściej miał kontakt z osobami w znacznie młodszym wieku – jeszcze nastolatkami. Cieszyło go to jako znanego w młodych latach konesera dziewczyn w wieku lat naście. Oczywiście jak dotychczas nie wdał się w zbyt bliskie relacje z żadną z uczennic, ale podczas specjalnych dyżurów jakie miał dla uczennic specjalnie dotkniętych wojną wdał się z tymi dziewczynami w szczególnie bliskie relacje emocjonalne.

          Dzięki nauczaniu w Hogwarcie miał też częstszy kontakt z dziewczyną swojego chrześniaka i jego najlepszą przyjaciółką. Dziewczyny dodatkowo były jedynymi przyjaciółkami jakie Syriusz aktualnie posiadał.

          Do końca września jego praca przebiegała bardzo spokojnie. Z pozostałymi nauczycielami były na ogół w dobrych relacjach. Niektórzy z pozostałych członków rady pedagogicznej aż zbyt bardzo poszukiwali kontaktu z Blackiem jak chociażby Jose Enrique. Hiszpan lubił odwiedzać gabinet profesora Obrony Przed Czarną Magią w każdy piątek i sobotę na flaszeczkę czegoś mocniejszego.

          Nie inaczej było w ostatni piątek września. W czwartek przy kolacji Jose zaproponował Łapie drinka na dobre rozpoczęcie weekendu. Łapa zwyczajowo próbował się wykręcić – rzeczywiście o 18 miał spotkanie terapeutyczne z Fay Dunbar – jednak nauczyciel runów pozostawał nieugięty. Koniec końców umówili się na 21:30, gdyż wcześniej Syriusz ustawił się – na szybko – na herbatę z Ginny, która zgodziła się spróbować wyswobodzić swojego ulubionego profesora z rąk hiszpańskiego lekkoducha. Jose ostatecznie dopiął swego i Syriusz rad – nie rad – zgodził się go podjąć.

          W ostatni piątek września zajęcia z Fay były jakieś takie inne. Syriusz nie wiedział na czym ta inność miałaby polegać, lecz ją dostrzegał. Po krótkiej chwili namysłu stwierdził, że na trzeźwo do tego nie dojdzie i w sumie to dobrze, że Jose przyjdzie z butelką tequili. Wobec tego postanowił wrócić do naprawiania psychiki panny Dunbar.

          Wygląd uczennicy ostatniej klasy nie pozwalał mu się jednak na tym skupić. Ciemne włosy miała spięte w kitkę. Oczy przechodzące z koloru zielonego w niebieski zdawały się wreszcie pełne życia – pierwszy raz odkąd Black zgodził się prowadzić z nią zajęcia terapeutyczne. Niezbyt niska, ale i nie za wysoka. Miała zgrabną figurę i delikatnie zarysowaną pod mundurkiem linię piersi. Bardziej rozpięty niż zwykle szkolny mundurek podkreślał jędrność jej biustu.

          Syriusz zdał sobie sprawę dlaczego tak trudno mu dzisiaj prowadzić zajęcia z tą uczennicą. Rozkojarzyła go! Męczył się przez dobre 20 minut, kiedy stwierdził że to nie ma sensu.

- Robisz naprawdę ogromne postępy – mówiąc to starał się nie patrzeć w jej biust.
- Dziękuję – policzki dziewczyny pokryły się delikatną czerwienią.
- Jeszcze trochę i nasze spotkania nie będą ci potrzebne – kiedy to powiedział twarz Fay jakby spochmurniała – tymczasem… na tym chyba zakończymy dzisiejsze spotkanie. Kiepsko się czuję.

          Dziewczyna spojrzała na niego badawczo. Jej wzrok zlustrował najpierw twarz profesora, a potem resztę jego ciała, która wystawała ponad biurko. Zrobiła zamyśloną minę, lecz jej oczy pozostały wpatrzone w niego jak w obrazek.
- Mogę jakoś pomóc? – spytała.

          Syriusz przełknął ślinę, Miał wiele pomysłów jak mogłaby mu pomóc, lecz to nie byłoby właściwe w relacjach uczennica- nauczyciel. Wobec tego powiedział:

- Myślę, że sam odpoczynek dobrze mi zrobi.

          Fay pokiwała głową ze zrozumieniem. Łapa wstał w końcu zza biurka. Podszedł w stronę drzwi. Dziewczyna zrozumiała aluzje. Także wstała i podeszła do nich. Spojrzeli sobie w oczy.

- Termin następnego spotkania ustalimy po Obronie, ok? – spytał.
- Dobrze – zgodziła się potulnie – profesorze… - zaczęła nim Syriusz złapał klamkę – ja… Dziękuję! – mówiąc to rzuciła mu się na szyję. 

          Black delikatnie przytulił dziewczynę. Czuł dotyk jej ciała na swoim, napór jej piersi na swoja klatkę piersiową. Do jego nozdrzy dotarł zapach owoców cytrusowych. Tkwili tak przez chwilę, aż Syriusz przytomnie puścił dziewczynę. Życzyli sobie udanego weekendu i nastolatka w końcu opuściła komnatę.

          Godzinę później zjawiła się Ginny. Włosy miała rozpuszczone i ubrana była codzienną czarodziejską szatę. Wyraz jej twarzy pozostawał obojętny.

- Coś się stało, że ubrałaś szatę? – spytał Black.
- Przyzwyczajam się do dorosłości – odpowiedziała siląc się na uśmiech,

          Syriusz dostrzegł, że coś ją trapi.

- Co cię gryzie? – zadał pytanie.
- Wiele spraw – odpowiedziała machając bagatelizująco ręką – OWUTEMy, Harry i sprawa nad którą pracuje, Hermiona, Ron, mama i inne rzeczy.

          Łapa błyskawicznie dokonał analizy wypowiedzi uczennicy. Słowami kluczowymi nie dotyczącymi kwestii typowych dla uczniów oraz uczennic kończących Hogwart były „Harry”, „Hermiona”, „Ron” i „mama”. Wiedział już o co pytać i jak mniej więcej prowadzić rozmowę żeby pomóc pani kapitan drużyny Gryfonów w Quidittchu.

- Harry dalej męczy się z tym zabójstwem na Nokturnie i potencjalnymi olbrzymami ukrytymi gdzieś w Szkocji.
- Tak, chociaż niezupełnie – odrzekła Ginewra – zamknęli sprawę olbrzymów. Oficjalnie jutro ma ukazać się komunikat, że ministerstwo sprawdziło czy pogłoski o poukrywanych sprzymierzeńcach Sił Ciemności i nie ma takowych – wyjaśniła.
- O co, więc chodzi?
- Aurorom już obrywało się za zajmowanie się głupotami. W sprawie tego zabójstwa też tkwią w miejscu. Po tygodniu poszukiwań znaleźli ciało, a raczej jego resztki gdzieś na przedmieściach Newcastle. Od tej pory ani kroku w przód. Harry przez to prawie nie śpi.
- Ma zdolny zespół z dwójką doświadczonych aurorów, wkrótce sprawa nabierze właściwego tempa. Co cię martwi w związku z Hermioną?

          Ginny zamilkła na chwilę. Widać było, że ze sobą walczy. Potem zamyśliła się jak gdyby szukała odpowiednich słów by wyrazić to co czuje.

- Ona… ona jest jakaś inna – zaczęła niepewnie, patrząc w ścianę – niby jest zakochana w Ronie, ale flirtuje z innymi chłopakami! A wczoraj, przedwczoraj i jeszcze kiedyś zniknęła gdzieś na całą noc…

          Syriusz domyślił się co robi panna Granger kiedy znika na całe noce i widział też, że Ginny także się domyśla. Istniała też możliwość, że sprawczyni zmartwień rudowłosej sama opowiedziała jej co i z kim robi.

- Powiedziała ci…? – spytał niepewnie.
- Nie.

          Zamilkli.

- Napijesz się czegoś?
- Chętnie, piwo kremowe jeśli masz.
- Accio piwo kremowe! – przywołał z kredensu 2 butelki.

          Wypili w intencji powortu wzorowej Hermiony na właściwą dla siebie drogę.

- Ron już wyszedł? – spytał wreszcie Syriusz.
- Jutro... – wysapała Ginny pomiędzy kolejnymi łapczywymi łykami kremowego.

          Dalszą część rozmowy poświęcili sprawom Rona i tego co może i będzie on robił po opuszczeniu ośrodka. Jego powrót szybszy niż prognozowano jeszcze pół miesiąca temu 
dodatkowo sprawiał zmartwienia Ginny z powodu dziwnego zachowania Hermiony.

 - Wiesz z kim ona może się spotykać? – spytał wreszcie Syriusz chwilę przed wyjściem dziewczyny.
- Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że ona nie spędza wolnych chwil z żadnym facetem.

          Z tą dziwną informacją zostawiła profesora Blacka samego. W progu minęła się z hiszpańskim nauczycielem. Ten zaprosił ją na jednego drinka, lecz dziewczyna wykręciła się esejem na Obronę, który musi napisać przez weekend.

- Wstydziłbyś się zadawać takim ślicznotkom tyle zadań na weekend! – zarzucił na tyle głośno gospodarzowi Jose, że ruda na pewno to usłyszała.
- Nie ma równych i równiejszych – odrzekł Black – to dziewczyna mojego chrześniaka – dodał widząc zaskoczenie na twarzy kompana.
- Ach, tak – westchnął de la Pena.

          Postawił na stole litrową butelkę tequili. Syriusz przywołał zaklęciem dwie szklanki. Jose nie czekając na nic otworzył butelkę i nalał szczodrze do naczyń.

- Już miałem myśleć, że chcesz się wykręcić od picia ze mną z powodu wieczoru z takim lachonem, a ty mi tu wyjeżdżasz, że ona jest z twoim młodym – opieprzył żartobliwie Syriusza Jose.
- Bez przesady.

          Jose narzucił szybkie tempo picia wobec czego mężczyźni błyskawicznie byli wstawieni. Ich weekendowym popijawom towarzyszyły różne tematy rozmów. Zwykle były to bieżące zdarzenia w magicznym społeczeństwie Wielkiej Brytanii i podobne, które kiedyś miały miejsce w Hiszpanii, wspomnienia młodzieńczych lat czy gadanie o uczniach – a zwłaszcza uczennicach – ewentualnie nauczycielkach, których jednak znaczna większość była już zbyt stara żeby być warta ich uwagi. 

- Ta Ślizgonka była strasznie drętwa – rzucił nagle Jose.
- Jak to drętwa? – zdziwił się Black sięgając po butelkę.
- No normalnie, czułem się jak z kłodą! – poskarżył się Hiszpan.

          Syriusz poczuł jak dłoń zastyga mu nad butelką. Pomyślał czy nie ma problemów ze słuchem, ale jeszcze 5 minut temu wszystko dobrze słyszał, więc może to przez alkohol? Chyba jednak nie.

- Z którą?
- Ta Parkinson zachowuje się w łóżku jakby naprawdę miała Parkinsona!
- Spałeś z Pansy Parkinson?!
- No nie spaliśmy, przecież robiliśmy coś innego – zaśmiał się rubasznie Jose.

          Syriusz musiał to przetrawić. Przypomniał sobie dzisiejsze spotkanie z Fay oraz o czym jest wspomnienie, które trzyma aktualnie w probówce i w każdej chwili może ujrzeć w myślodsiewni. Być może romans z uczennicą wcale nie byłby taki zły?

- Z jakąś jeszcze? – dopytał nie mogąc pohamować ciekawości.
- Z jedną z twojego domu.

          Pożałował tego pytania. W świetle wcześniejszej rozmowy z Ginny tylko jedna dziewczyna przychodziła mu do głowy. Czy to możliwe?

- Zmieńmy… temat – powiedział całym wysiłkiem woli.
- Na jaki?
- Na kogo byś głosował na moim miejscu?

          Jose westchnął głośno. Wyraźnie widać było, że wolałby rozmowę na inny temat, ale w miarę jak zbliżał się termin wyborów tym bardziej czarodzieje dyskutowali na ten temat.
- Wiesz ja raczej nie mam ciśnienia na kwestie czystości krwi, więc odpadałaby mi ta wasza Platforma Czystej Krwi. Z drugiej strony nigdy nie byłem za mieszaniem się czarodziejów z nie magami, czyli Ruch Współpracy z Mugolami i Unia Wspierania Magicznych Stworzeń też nie są z mojej bajki.

- Wymieniłeś skrajności.

- No to wymienię ci największe wady innych – odrzekł Jose pociągając spory łyk alkoholu- Stronnictwo Konserwatywne to stagnacja i brak zmian, UTC to same obyczaje i nic ponadto, a Magiczni Radykałowie zbyt małą wagę przywiązują do tego, że jednak funkcjonujemy pomiędzy Mugolami zwykle. Z drugiej strony Partia Równości to ma jakieś chore pojęcie równości, Kongres Feministyczny gardzi nami, facetami, a Partia Komunistyczna chce znieść wszystko co znamy i zamienić utopią. Po środku masz jakieś bardziej umiarkowane siły – tłumaczył cierpliwie – Kongres Magicznych Przedsiębiorców dba tylko o tych, których ma w nazwie. Magiczne Stronnictwo Socjalistyczne wprost przeciwnie. Zrzeszenie Interesów Hogsmeade zajmować się będzie problemami i działaniem dla dobra wyłącznie wioski. Partia Mugolaków będzie dyskryminować rody Czystej Krwi, Stronnictwo Magicznych Chrześcijan nie pozwoli mi ruchać… tyle co teraz – zakończył z błyskiem w oku.

- Trudny wybór – skwitował Black.
- Ty go musisz podjąć…

***

          W związku z szeregiem szokujących informacji jakie weszły w posiadanie Syriusza kolejna lekcja Obrony miała wyglądać inaczej niż wszystkie. Rozochocony opowieściami Jose Enrique postanowił przekuć pijackie fantazje na rzeczywistość. Oczywiście po wytrzeźwieniu przestało się to wydawać tak realne, jednak żądze wciąż dawały o sobie znać.

          Poniedziałkowa lekcja Obrony najstarszego rocznika polegać miała na ćwiczeniu uników, do których nie wykorzystywano magii. Uczniowie jak zwykle zjawili się punktualnie. Syriusz całkiem zwyczajnie, nonszalancko zaprosił ich do klasy.

          Wewnątrz nie było ani jednej ławki czy krzesła. Nawet biurko profesora gdzieś zniknęło. Uczniowie domyślili się, że oznacza to dla nich całą godzinę lekcyjną praktyki. Takie informacje zawsze wywoływały eksplozję radości. Tak było i tym razem wesoły gwar wybuchł, lecz Black szybko uciszył ich wystrzałem czerwonych iskier z różdżki.

- Dzisiaj zrobimy sobie lekcję inną niż poprzednie – zaczął tajemniczo –wątpię żebyście kiedykolwiek mieli podobną – kontynuował spoglądając na Hermionę – podzielcie się w pary i ustawcie naprzeciwko siebie wzdłuż sali.

          Zrobili jak im kazał. Najbliżej niego znajdowały się Hermiona i Ginny. Syruszowi odpowiadało to, mógł je wykorzystać do zademonstrowania na czym polegać będą dzisiejsze zajęcia.

- Będziecie na przemian rzucać na siebie Zaklęcie Galaretowatych Nóg – oznajmił.
- Znamy je doskonale – zapewnił Seamus Finnigan.
- Wiem – odparł obojętnie Syriusz – ale dzisiaj osoba, na którą rzucać będziecie zaklęcie nie może wykonywać zaklęcia tarczy lub też… innej magicznej formy odparcia ataku, włączając w to przeciwzaklęcie. Zamiast tego macie wykonać zwykły unik. – wyjaśnił wywołując zbiorowy szok uczniów – W prawdziwym życiu bardzo często zdarza się, że nie zdążycie zdiagnozować jakim czarem atakuje was przeciwnik. Oznacza to, że musicie działać nim oberwiecie. Tak samo jest gdy ktoś rzuca na was najgroźniejsze z zaklęć niewybaczalnych. Mówię o tym, na które nie ma przeciwzaklęcia – oznajmił mrocznym tonem – Ginny z Hermioną zademonstrują jak ma to wyglądać.

          Wyznaczone dziewczyny stanęły naprzeciwko siebie. Pokłoniły się sobie – tak jak wymagały zasady pojedynkowania w cywilizowanym świecie. Hermiona uniosła różdżkę i dała i dała znać, że będzie atakować. Użyła formy niewerbalnej, więc poza tym jedynym znakiem, że rzuciła czar był strumień, który pomknął z jej różdżki prosto w żebra Ginny. Ta próbowała odskoczyć w prawo, lecz zrobiła to o kilka sekund zbyt późno i w rezultacie momentalnie straciła kontrolę nad własnymi nogami.

- Zacznijcie w ten sposób – powiedział Syriusz – dobra próba Ginny jak na początek – pochwalił ją Black – jak nabierzecie wprawy ataki mają być całkowicie niesygnalizowane.

          W klasie rozpoczęła się niema bitwa, w której jedyną bronią było Zaklęcie 
Galaretowatych Nóg. Początkowo nikt nie był w stanie wykonać uniku, jednak Syriusz tłumaczył to bardzo bliską odległością dzielącą pojedynkujące się duety.

          W połowie lekcji Ginny, która wykazywała się najlepszym refleksem, radziła sobie już nawet z niektórymi próbami niesygnalizowanych ataków partnerki. Hermiona dopiero pod koniec lekcji opanowała unikania sygnalizowanych zaklęć. Syriusz pocieszył ją, że to z pewnością dystansu z jakiego atakują ją Ginny. Pomimo tego wydawała się nieusatysfakcjonowana.

          Z drugiego końca sala Fay Dunbar zupełnie nie radziła sobie z zaklęciami rzucanymi przez Parvati Patil. Brytyjka hinduskiego pochodzenia z całą pewnością nie była czarodziejem bitewnym ani nawet początkującą zawodniczką pojedynków, jednak bez przeszkód za każdym razem osiągała rezultat świadczący, że perfekcyjnie opanowała sztukę rzucania prostego zaklęcia.

- Fay – powiedział Syriusz, a dziewczyna aż podskoczyła – spokojnie. Zostań po lekcji pokażę ci jak wykonywać uniki.

          Parvati przewróciła oczami, robiąc przy tym głupią minę do przyjaciółki.

- Widziałem Patil – zagroził jej Black.

          Dziewczyna uśmiechnęła się i po raz kolejny trafiła w zdezorientowaną Funbar.
          Lekcja okazała się sukcesem. Uczniowie byli bardzo zadowoleni z poważnego potraktowania ich przez profesora. W końcu nie każdy nauczyciel Obrony Przed Czarną Magią wierzy, że ich uczeń na serio będzie musiał zmagać się z napastnikiem, który usiłował będzie zamordowanie go. Zwłaszcza, że niedawno zakończyła się wojna.

          W końcu wszyscy Gryfoni opuścili klasę. Została tylko Fay i Syriusz. Mężczyzna przełknął ślinę i podszedł do uczennicy. Ubrana była w standardowy mundurek szkolny, lecz ubiór ten potrafił działać na wyobraźnię i Black wiedział o tym jeszcze z lat szkolnych.

- Rozluźnij się – powiedział Łapa stając metr za plecami dziewczyny.

          Fay uśmiechnęła się nerwowo. Chciała się obrócić, ale Syriusz nakazał jej by tego nie robiła.

- Pokaż jak to robisz – polecił.
- Co robię? – spytała śmiejąc się nerwowo.
- Unik.

          Dziewczyna wykonała niezgrabny ruch w lewo.

- Pomogę ci – zapewnił.

          Podszedł i swoimi dłońmi nadał jej ciału odpowiedni ruch. Za pierwszym razem wyszło to nieco topornie, jednak za drugim wyszło troszkę lepiej. Przy okazji ręce Blacka mogły dowoli pobłądzić po żebrach, udach i ramionach dziewczyny. Ta nie protestowała. Co więcej kiedy Syriusz stał praktycznie tuż za jej plecami, wypięła tyłek w ten sposób, że przy każdym ruchu ocierała się seksownie o jego przyrodzenie. Bawili się w ten sposób – bez słowa – przez kilka minut. Wtedy Black uznał, że ma dość. Zamknął na dobre – za pomocą magii – drzwi. Obrócił dziewczynę ku sobie, rzucając przy tym zaklęcie odcinające dźwięk wewnątrz klasy od świata zewnętrznego.

- Byłabyś dobrą tancerką – powiedział i pocałował ją głęboko. Równocześnie jedna jego dłoń spoczęła na jej pośladku, a druga dobrała się do jędrnej piersi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz