Rozdział
87
Powrót
pamięci
Jeszcze
tego samego dnia, zaraz po dopięciu szczegółów kontraktu Syriusz udał się na
zakupy. Na Pokątnej kupił nowe szaty, które będą mu potrzebne w pracy i
obowiązkach jakie w związku z tym będzie pełnił. Następnie na Nokturnie kupił
kilka średnio legalnych rzeczy, które jego zdaniem są niezbędne w pracy nauczyciela.
Na tej drugiej ulicy na ogół spotykał się z chłodnym odbiorem. W dalszym ciągu
kwitł tam szmugiel pamiątek po rządach Czarnego Pana. Wielu jego dawnych
popleczników hurtowo i za bezcen pozbywało się cennych czarnoksięskich pamiątek
i artefaktów.
Zakupy odłożył do domu na Grimmauld
Place. Zjadł w pośpiechu posiłek przygotowany mu przez Stoworka zmuszając go
wcześniej do spróbowania po kawałku potrawy w celu upewnienia się, że nie jest
ona zatruta. Następnie znów opuścił dom. Na jednym z osiedli na przedmieściach
Londynu kupił butelkę mugolskiej whisky i półsłodkie wino. Wtedy teleportował
się wreszcie w okolice domostwa rodziny Weasley.
Słońce usiłowało przebić się
nielicznymi promieniami przez gęste, ciemne chmury. Nietrudno było dojść do
wniosku, że zbiera się na burzę. Syriusz szybko dotarł do zabudowań Nory. W jej
obejściu nie dostrzegł żadnego z członków licznej rodziny. Zamiast nich
beztrosko biegały sobie kury i jeden, samotny gnom. Przegnał go prostym urokiem
i podszedł do drzwi. Zapukał donośnie.
Po kilku minutach usłyszał
krzątaninę po drugiej stronie progu. Pierwsze krople deszczu spadły na jego
ramię. Wreszcie ktoś uchylił przed nim drzwi. W międzyczasie rozległ się
donośny grzmot.
Molly wpuściwszy przybysza do środka
zaprowadziła go prosto do pokoju, w którym zwykle rodzina spędzała czas, kiedy
więcej niż zwykle jej członków przebywało w Norze. Tym razem jednak zastał tam
Ginny, Lunę, Hannę Abbot oraz Percivala Weasleya.
-
Witajcie - przywitał się i skinął im ręką.
-
Cześć - odpowiedzieli rudowłosi oraz Luna.
-
Dzień dobry - bąknęła Hanna.
Przyjaciółki spojrzały na nią ze
zdziwieniem. Dopiero po kilkunastu sekundach Ginny przypomniała sobie, że
Puchonka nie zna Syriusza.
-
Syriuszu to Hanna Abbot, Hanno to Syriusz Black - przedstawiła ich sobie.
-
Miło mi cię poznać - uścisnął dłoń speszonej dziewczynie.
-
Syriuszu nie będziemy przeszkadzać młodym - zawołała za nim Molly.
Czarodziej rozejrzał się po
zgromadzonych. Potaknął głową i już miał wyjść, kiedy eteryczny głos panny
Lovegood przerwał ciszę:
-
Nie przeszkadza nam ani pani, ani Syriusz.
- Na
prawdę? - zdziwiła się matka Ginny.
-
Serio- potaknęły gorliwie jej córka i przyjaciółki.
Syriusz wyszczerzył w uśmiechu zęby
do niewiast.
-
Zostajemy - oznajmił.
Usiadł na fotelu w pobliżu Ginny, a
jej matka przywołała sobie z kuchni krzesło, które postawiła na przeciw niego.
- Co
cię do nas sprowadza? - zagaiła Molly.
-
Dobre wieści dla twojej córki i jej koleżanek - odpowiedział radośnie i
postawił przyniesione przez siebie trunki na stół - Wiem kto będzie was uczył w
nowym semestrze.
Dziewczyny spojrzały na niego
podejrzliwie, jednak zwyczajowo to Luna zabrała głos:
-
Czego będziesz nas profesorze uczył?
-
Obrony przed czarną magią - odparł z dumą prężąc klatkę piersiową.
Odpowiedział mu świst powietrza
zdumionej Puchonki oraz głośne "wow" Ginny. Nie upłynęło nawet
kilkanaście sekund kiedy najmłodsza z klanu rudowłosych rzuciła się na szyję
Łapy.
- Aż
takiego entuzjazmu się nie spodziewałem - przyznał poklepując przyjacielsko
nastolatkę po plecach.
-
Łatwiej będzie namówić Harry'ego na powrót do szkoły! - odpowiedziała Ginny
odklejając się od jego ramienia.
Oczy miała wilgotne, a minę zaciętą.
Szeroki, dawno u niej niewidziany, uśmiech zagościł na jej twarzy. Gdzieś w tle
kolejne hektolitry opadów i wyładowania atmosferyczne tworzyły akompaniament
tej scenie.
Molly zgodziła się na niewinny toast
w intencji szczęśliwego początku pierwszej normalnej pracy w życiu Syriusza.
Przywołała szklane naczynia. Sprawca zamieszania napełnił je szczodrze. Wzniósł
zapowiedziany toast. Wychylili połowę zawartości naczyń.
-
Będziecie musiały pomóc mi i profesor McGonagall zaprowadzić normalność w
szkole - powiedział bardziej do Ginny i Lundy niż Hanny.
-
Pewnie -odpowiedziały radośnie.
-
Spotkamy się w Hogwarcie i ustalimy co i jak. Teraz nie będziemy się tym
zamartwiać - oznajmił radośnie i sięgnął po szklankę - to za waszą pomoc!-
wniósł toast czując karcący wzrok pani domu.
Rozmawiając o zbliżającym się
początku roku opróżnili butelkę whisky. Wtedy panna Abbot stwierdziła, że pora
wracać do domu. Jeszcze w progu otrzymała polecenie od gospodyni żeby nikomu
nie wspominała o spożywaniu mugolskich alkoholi z nowym nauczycielem w szkole.
Hanna solennie obiecała zachować tę sprawę w tajemnicy.
- Co
to za tajemnice? - zagadnęła Luna po wyjściu koleżanki, gdy pani domu udała się
kończyć przygotowanie obiadu.
-
Filch nie jest już woźnym - wypalił bez ogródek.
-
Nareszcie go zwolnili! - podekscytowała się Ginny.
-
Dlaczego? - Lovegood nie traciła opanowania.
Syriusz rzucił szybkie spojrzenie w
stronę kuchni. Molly była poza zasięgiem jego głosu. Pomimo tego nakazał
dziewczynom się zbliżyć. Poczuł kwiatowy zapach oraz trudne do zidentyfikowania
perfumy Luny zmieszane z alkoholem. W głowie mu zawirowało. Wziął głęboki oddech.
-
Pani dyrektor nie podała mi dokładnego nazwiska uczennicy, ale jedna z waszych
koleżanek popełniła samobójstwo.
Obie wydały z siebie pisk
przerażenia. Tylko sprawnie rzucone przez Blacka dwa razy "silencio"
nie zdemaskowało ich przed Molly. Po upewnieniu się, że dziewczyny nie są w
stanie mówić, dał im znak by w spokoju poczekały aż skończy mówić i przywróci
im zdolność do wysławiania się.
-
Powodem był gwałt... - powiedział niemal na bezdechu - sprawcą była ta szmata
Filch. W związku z tym skazali go na Azkaban, ale władze zatuszowały sprawę
żeby nie zniechęcać rodziców na powrót uczniów do Hogwartu.
Dziewczyny otwierały i zamykały na
przemian usta. Trwało to około dwóch minut. Wtedy, kiedy emocje im opadły, Łapa
odwołał rzucony na nie czar.
-Kto?
-
Profesorka nie podała mi nazwiska, ale to podobno najcichsza dziewczyna z
dormitorium Hermiony.
-
Przyjaciółka Fay - wyjaśniła Lunie Ginny.
Zapadła cisza Black otworzył butelkę wina. Z
kuchni rozległ się głos Molly wzywającej na obiad. Zawtórował mu grzmot
piorunu. Przeszli do kuchni i zasiedli do stołu w momencie gdy Artur wrócił z
pracy.
-
Nie uwierzycie! - krzyczał od progu - Wrócili! Już są! - wpadł jak tornado do
kuchni.
Zebrani spojrzeli na niego jak na
wariata.
-
Kto kochanie? - spytała jego żona
-
Harry, Hermiona i jej rodzice!
Syriusz spojrzał porozumiewawczo na
Ginny.
-
Gdzie są? - spytali równocześnie.
-
Harry składa wyjaśnienia u ministra, a rodzina Granger w Mungu.
-
Spokojnie - powiedział do Łapy - dopiero po obiedzie będziemy mogli udać się do
ministerstwa. Tam dowiemy się co dalej.
Posiłek spożyli w pośpiechu. Zaraz
po ukończeniu go przez ostatniego gościa udali się za pomocą sieci fiu do
ministerstwa. W między czasie Artur zorientował się w jakim stanie są jego
towarzysze. Większość z nich zaczęła odczuwać skutki wypitego alkoholu. Wobec
tego głowa rodziny uznała, że najlepiej zamknąć ich w jego biurze do czasu
wyjścia Pottera od ministra. Tak też zrobił.
Po umieszczeniu Ginny, Molly, Luny i
Syriusza w swoim gabinecie Artur udał się w stronę gabinetu Kingsleya. Zgromadzeni
wewnątrz jego biura zajęli się oglądaniem go i znajdujących się wewnątrz
przedmiotów. Na szczęście nie było tam niczego niebezpiecznego. Wreszcie po
upływie kilku minut w drzwiach zjawił się pan Weasley, a za nim stał Harry we
własnej osobie. Nim ktokolwiek zdołał zareagować Ginny rzuciła mu się na szyję.
Zgromadzeni zamarli na chwilę, a kiedy dziewczyna zaczęła cicho łkać, taktownie
odwrócili głowę.
-
Ciii... już dobrze - pocieszał ją cicho Harry.
Nim Ginny zdecydowała się od niego
odkleić złożyła jeszcze obietnicę, iż ukatrupi go jeżeli ponownie zniknie z jej
życia na tak długo. Dopiero później pozostali zgromadzeni mogli wyściskać
bohatera niedawno zakończonej wojny.
-
Czego chciał Kingsley? - spytał Syriusz, gdy zakończyli powitania.
-
Składałem wyjaśnienie w kwestii powrotu rodziców Hermiony do kraju i tego w
jaki sposób utracili pamięć.
-
Nie będziesz miał problemów? - dopytał chrzestny.
-
Nie z tego powodu - odpowiedział chłopak nie patrząc na przyjaciół.
Nim któreś z nich zadało pytanie co
ma na myśli, odezwał się Artur:
-
Nie wpuszczą nas dzisiaj do Munga - oznajmił - wracajmy do domu. Harry będzie
mógł opowiedzieć wam jak szukali i odnaleźli Grnagerów. Możecie wszyscy spać u
nas, dzisiaj - dodał grożąc im pobłażliwie palcem.
Zgodzili się bez przeszkód. Jeszcze
z gmachu ministerstwa wysłali sowę do ojca Luny żeby go nie martwić. Do Nory
powrócili w ten sam sposób w jaki ją opuścili. Przed zmuszeniem Harry'ego do
ponownego składania zeznań na temat nie dawnej eskapady Molly uparła się, że
należy go porządnie nakarmić. Wreszcie kiedy chłopak skończył jeść przeniósł
się do pokoju, gdzie oczekiwała na niego reszta. Ginny natychmiast wślizgnęła
się mu na kolana.
- No
więc? - zagaił Syriusz.
- Co
więc? - odpowiedział pytaniem młody czarodziej.
-
Opowiadaj jak było w Australii!
-
Czy widziałeś chrapka - dodała Luna.
Chłopak pobieżnie opowiedział im co
się z nim działo odkąd Hermiona poprosiła go o pomoc w sprowadzeniu rodziców do
Anglii. Pokrótce omówił największe problemy na jakie się natknęli, jak je
rozwiązali itp.
-
Dobra robota - pochwalił go Artur, kiedy zakończył.
-
Mój bohater - dodała Ginny.
-
Oby z nimi było wszystko ok - wtrąciła jej matka.
Syriusz w tym czasie pozostawał
zamyślony. Nie uszło to uwadze wszechwidzącej panny Lovegood.
- O
czym myślisz? - spytała.
-
Harry, mówiłeś że nie grozi ci nic za wyprawę do Australii - powiedział do
chrześniaka - odniosłem jednak wrażenie, że za coś innego już możesz
odpowiedzieć. O co chodzi?
- O
Gringota. Wyjaśnię innym razem.
Resztę popołudnia spędzili na
omawianiu zmian w ich życiu jakie zaszły podczas nieobecności chłopaka.
Największe zdumienie wzbudziła w nim opowieść o perypetiach Blacka w związku z
rozstaniem z Heleną oraz zostanie przez niego profesorem uczącym obrony przed
czarną magią.
-
Nie wierzę, że nagle zaczniesz wlepiać szlabany! - parsknął Harry.
- Ja
też - potwierdziła Luna.
Syriusz rzucił na nich oburzonym
spojrzeniem. Próbował spiorunować jeszcze Ginny, która była rozanielona od
powrotu jej chłopaka, ale teraz uśmiechała się głupkowato z miną w stylu
"Mi nie dasz przecież szlabanu Black". Średnio mu się to udało.
-
Tobie tak - zwrócił się w końcu do chrześniaka.
Harry ostrożnie odstawił Ginny na
miejsce, które do tej pory zajmował. Wstał. Przeszedł się nerwowo po pokoju.
Ręce włożył w kieszenie jeansów.
-
Nie wracam tam.
-
CO?! - spytały równocześnie matka i córka.
- To
trudna sprawa - zaczął powoli Harry - z tamtym miejscem wiąże się wiele
wspomnieć...
-
Dobrych! - przerwała mu Ginny.
-
... dobrych i złych - kontynuował Potter - Teraz jestem jeszcze bardziej
obserwowany przez wszystkich niż kiedyś. Nie czuję się na siłach znosić
spojrzenia setek osób każdego dnia.
-
Poza szkołą też będziesz musiał - przytomnie zauważyła Luna.
-
Nie w takiej skali... - zaczął tłumaczyć Harry, ale przerwał kiedy jego
ukochana wybiegła z pokoju. Ruszył pędem za nią nim pozostali zareagowali.
Patrzyli na siebie oniemieli. Nikt
nic nie mówił. Syriusz napełnił za pomocą różdżki kieliszki winem. Uniósł w
górę swój. Reszta zrozumiała aluzję, niewypowiedziany toast i wychylili po łyku
wina.
Harry i Ginny nie wrócili tego dnia
do Nory. Molly początkowo była oburzona, jednak po dyskretnej uwadze męża na temat
tego co oni robili w jeszcze młodszym wieku, zamilkła. Wkrótce Luna zasnęła na
kanapie w salonie, a Syriusz zdążył się ewakuować do pokoju niegdyś zajmowanego
przez Rona. Zasnął zaraz po położeniu się do łóżka.
Obudził się rankiem. Pełen
sprzecznych wyobrażeń na temat tego co zastanie zszedł do kuchni. Przy stole
siedziały Molly i Ginny. Przywitał się z kobietami.
-
Gdzie Harry? - spytał młodszej.
- W
łazience.
Nim jego chrześniak wrócił dostał
śniadanie przygotowane przez gospodynię. Dowiedział się też, że młodzi wrócili
do domu dopiero po wyjaśnieniu sobie kwestii ich przyszłości. Wiązało się to
głównie ze zbliżającym się rokiem szkolnym. Koniec końców Harry wybronił swoje
stanowisko i do Hogwartu w roli ucznia nie będzie musiał wracać. Zamiast tego
musiał jednak do końca miesiąca udać się do ministerstwa i złożyć wyjaśnienia w
sprawie włamania do skarbca kuzynki Syriusza, która była najwierniejszą
zwolenniczką Lorda Voldemorta.
Nim przeszli do właściwego przebiegu
oraz genezy tamtych zdarzeń do kuchni przyfrunęła sowa. Dostarczyła kopertę.
Molly rozerwała jej grzbiet i wyjęła kartkę.
-
Odzyskali pamięć - oznajmiła krótko.
-
Kiedy możemy ich odwiedzić? -spytała Ginny.
- Za
cztery może trzy dni.
-
Sporo czasu - zauważył Black.
-
Fakt - zgodził się Harry - Gdzie Luna? - spytał zmieniając temat.
Black rozejrzał się wokół. Istotnie
blondynki nie było nigdzie w pobliżu.
-
Wróciła do domu godzinę temu - wyjaśniła gospodyni.
-
Która godzina? - dopytał Łapa.
-
9:15 - odpowiedziała Ginny.
-
Jutro o tej porze muszę być w zamku.
- Po
co? - zapytał Harry.
-
Pierwsza rada pedagogiczna -wyjaśnił Łapa - no i dowiem się kto będzie
opiekunem domu twojej dziewczyny - dodał z większym entuzjazmem.
-
Oby nie ty - zażartował Potter.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz