Rozdział
89
Zakończenie
wakacji
Zaraz po uroczystości Syriusz i
Ginny udali się na Grimmauld Place, gdzie szykowali przyjęcie z okazji
zaprzysiężenia Harry'ego na aurora i końca wakacji. Stworek nauczony szacunku
wobec Ginny przygotowywał od poprzedniego dnia potrawy i przekąski. Syriusz,
który w dalszym ciągu nie zadawał sobie trudu dogadania się ze skrzatem zajął
się organizowaniem alkoholu.
Kilka minut przed godziną wyznaczoną
na przybycie gości - to jest osiemnastą - mieli wszystko gotowe. Rudowłosa
udała się przebrać. Syriusz pozostał w jeansach i ciemnej koszuli w kratkę. To
jemu przypadł zaszczyt powitania wszystkich gości.
Jako pierwsi przybyli George i
Angelina. Oboje ubrani po mugolsku. On w koszulę i ciemne spodnie, ona w czarną,
obcisłą spódniczkę i bluzkę na wąskich ramiączkach także w ciemnym kolorze. Tuż
po nich zjawili się Bill i Fleur. Ubrani po czarodziejsku, chociaż niezbyt
oficjalnie. Następnymi osobami były Luna, Neville i delikatnie opalona
Hermiona. Tuż po nich z góry zeszła Ginny. Ubrana była w czarną sukienkę z
wyciętym dekoltem i odsłaniającym jej nogi ponad kolano. Wyglądała na prawdę
zjawiskowo. Włosy upięte miała w wymyślny, ciężki do opisania sposób. Wywołała
zachwyt zebranych.
-
Gdzie Harry? - spytała.
-
Jeszcze nie wrócił - odpowiedział George - Percy wspominał coś, że dzisiaj nowi
rekruci mają jeszcze spotkanie z ministrem o 17 i dopiero po nim będą mogli
wracać do domów, bo dyżury czekają ich dopiero od nowego miesiąca. Z resztą na początku i tak nie będą tropić
zbyt poważnych afer.
- I
dobrze - skwitowała ucieszona Weasley.
Nie wiedząc jak prędko pojawi się
główny bohater wieczoru usiedli do stołu i zajęli się jedzeniem potraw przygotowanych
przez Stworka oraz piciem alkoholu. Tego dnia Syriusz wybrał się do mugolskiego
Londynu i zakupił kilkanaście piw o przeciętnej zawartości alkoholu oraz ruską
wódkę, którą podawał w zestawie z napojem gazowanym o czarnej barwie
produkowanym przez znany amerykański koncern.
Harry pojawił się kilkanaście minut
wybiciu przez zegar godziny dziewiętnastej. Ubrany był w stare jeansy oraz
niebieski T- Shirt.
-Niespodzianka!
- krzyknęli zebrani, kiedy wszedł do właściwego pomieszczenia.
Chłopak zaniemówił. Oniemiał jeszcze
bardziej po dostrzeżeniu swojej ukochanej. Głos odzyskał dopiero kiedy Ginny
powitała go pocałunkiem. George i Syriusz wiwatowali.
-
Dziękuję - szepnął do dziewczyny.
-
Przygotowałam to z Syriuszem i Stworkiem.
-
Dzięki! - krzyknął do chrzestnego.
-
Spoko - odparł tamten nonszalancko - chodź wcinać z nami.
Dwa razy nie trzeba było mu tego
powtarzać. Śmiertelnie głody po długim spotkaniu z ministrem i wdrożeniem do
zespołu zajął się pieczonymi ziemniakami z mięsem z dzika.
-
Skąd wzięliście tego dzika? - spytał organizatorów.
- Ze
sklepu Harry, ze sklepu - Syriusz wyjaśnił tonem znawcy.
Zebrani parsknęli śmiechem. Bill
wzniósł toast ze nową pracę Pottera i chłopak po raz pierwszy tego dnia
wychylił kieliszek ruskiej wódki.
-
Jak w pracy? - zagadnął Neville.
-
Całkiem spoko - odpowiedział Harry pochłaniając kolejnego ziemniaczka -
trafiłem do zespołu z tą nową Chinką i Williamsonem, Poudfootem i jednym z
gości, który był kadetem wcześniej. Poudfoot jako najstarszy stażem będzie nami
dowodził. Jutro ma nas podzielić na pary, w których będziemy pracować.
-
Dobrze dla ciebie by było gdybyś dostał pracę z Williamsonem - stwierdził Bill
- wielkim aurorem nie był, ale zawsze był jednym z najzdolniejszych w
pojedynkach. No i ma największe doświadczenie w tym zespole, poza dowódcą rzecz
jasna.
- No
i ukrywał się na Islandii podczas rządów Voldemorta - wtrącił Black.
-
Zapomniałem, że byłeś w komisji weryfikacyjnej - przyznał Weasley.
Hermiona wzniosła toast za
odpowiedniego partnera lub partnerkę dla Pottera czym wywołała oburzenie Ginny,
która głośno oznajmiła, że jedna partnerka w zupełności aurorowi wystarczy.
Poparł ją Neville mówiący, że Chinka jako osoba nie znająca specyfiki pracy
tutaj raczej dostanie mniej doświadczonego od siebie chłopaka, który wcześniej
był kadetem, ale przynajmniej poznał na czym polega rola aurora w Anglii.
-
Nie do końca - negowała Hermiona - on był kadetem za rządów Voldemorta i wtedy
oni mieli zadania nie adekwatne wobec tego co robić powinni i co robić będą
teraz.
- I
tak i nie - wtrącił Bill.
-
Zwróć uwagę Hermiona - podjął temat Syriusz - że gdyby ci, którzy pracowali za reżimu i
pozostali w biurze wykonywali tak wspaniale zadania, które wyznaczał im
Voldemort to już by ich nie było z Harry'm. Zamiast tego siedzieliby w
Azkabanie.
- No
tak - przyznała niechętnie Hermiona.
-
Czym będzie zajmować się twój zespół? - zmieniła nieznacznie temat Ginny.
-
Krążą plotki, że Tom przed bitwą o Hogwart ściągnął do kraju jeszcze dwa
olbrzymy, ale nie zdążył przetransportować ich na błonia lub sądził, że nie będą
mu potrzebne. Kingsley chce wyjaśnić tę kwestię. W jego opinii Graup zupełnie
nam wystarczy.
- Ma
rację - zgodziła się Hermiona.
-
Wobec tego zaczynamy operację "Sieroty".
Porozmawiali trochę o szansach na
odnalezienie olbrzymów Voldemorta i zmienili znów temat. Harry ogłosił, że do
pracy idzie dopiero na popołudnie w związku z czym impreza się rozkręciła.
Alkohol lał się strumieniami, a po jakimś czasie znaleźli się nawet odważni,
który zaczęli tańczyć. Oczywiście prym wiodły w tym pary George'a i Angeliny
oraz małżeństwo Weasley. Po odpowiedniej ilości wypitej wódki Ginny namówiła
swojego faceta do tańca. Wcześniej potańczyła z jego chrzestnym, który nie darował
tego wieczoru żadnej kobiecie. Po jakimś czasie jego ulubioną partnerką została
Hermiona, której taniec oraz promile we krwi wyraźnie służyły i odzyskiwała
dawną radość z życia, którą utraciła przez ciągły pobyt w wiadomym ośrodku Rona
i porażkę w dyskusji o szansę przyjaciela na pracę w parze z kobietą.
Po północy goście zaczęli się
rozchodzić. Jako pierwsi zrobili to Weasleyowie. Tuż po nich wyczerpany
emocjami jakie mu towarzyszyły, wódką, tańcem i sporą ilością godzin spędzonych
w ministerstwie Harry zasnął z głową na stole. Stworek teleportował go do
łóżka, gdzie Ginny przebrała go i otuliła pościelą. Ona sama poszła się umyć i
dołączyła do niego. Zaraz po niej Neville wyruszył siecią Fiu do domu babki.
Pozostały Luna i Hermiona oraz
Angelina z George'm i Syriusz. Panna Lovegood stwierdziła, że najwyższa pora na
nią około drugiej w nocy. Bliźniak tragicznie zmarłego Freda stwierdził, że
rano musi otworzyć sklep i wraz z Angeliną wrócili do swojego mieszkania nad
sklepem na Pokątnej. Syriusz pozostał tylko z Hermioną.
Siedzieli na kanapie w bliskiej
odległości. Przed nimi na małym stoliku znajdowały się drinki ze sporym
dodatkiem cytryny.
-
Chciałabym żeby Ronald wrócił - wyznała nagle Granger.
-
Wróci - zapewnił Syriusz ściskając jej dłoń.
Hermiona odwdzięczyła się promiennym
uśmiechem i buziakiem w policzek. Black poczuł, że gdyby w pokoju panowała
większa jasność to pewnie dostrzegła by ogromny rumieniec na jego twarzy.
Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale jego język zamienił się w kłodę. Poza tym
pomysł na kolejną wypowiedź ulotnił się wraz z drinkiem, który opuścił jego
szklankę.
W radiu, które zapewniało im muzykę
podczas imprezy leciała akurat wolniejszy kawałek. Hermiona wychyliła na raz
pół szklanki wypełnionej wysokoprocentową zawartością.
-
Zatańczmy - powiedziała ciągnąć Łapę za rękaw.
Nie protestował. Objął dziewczynę
delikatnie w talii. Ona położyła głowę na jego ramieniu i położyła ręce nieco
wyżej na mężczyźnie niż on na niej. Kołysali się powoli w rytm muzyki. I tak aż
do końca piosenki, która skończyła się i zamiast niej bez żadnego ostrzeżenia
doszedł do ich uszu jeden z bardziej skocznych hitów "Fatalnych Jędz".
Panna Granger bez namysłu rozpoczęła bardziej żywy taniec. Syriusz zrobił tak
samo.
W pewnym momencie nastolatka
obróciła się do niego tyłem i kołysząc biodrami otarła o niego. Prawdopodobnie zrobiła
to nieświadomie, będąc pod wpływem wypitej wódki i wcześniej piwa oraz dopływu
dopaminy do mózgu w wyniku dobrej zabawy - dała się porwać skocznemu rytmowi.
Na efekty nie trzeba była jednak długo czekać. Black poczuł jak krew mu odpływa
z mózgu do innych partii ciała. Świat w głowie mu zawirował. Dalszy przebieg
wydarzeń pamiętał jak przez mgłę.
Dociśnięcie dziewczyny w tańcu. Jej
ręce na jego twarzy. Gorący, przyspieszony oddech, niezbyt wprawne w całowaniu
usta i ubrania spadające z nich obojga. Później zdaje się, że trafili na
kanapę, a może na stół, który chyba był już pozbawiony jedzenia, napojów i
nakrycia. A może im to nie przeszkadzało? Nie był tego pewien. Zdaje się, że
zdarzeniem, które najbardziej utkwiło mu w pamięci był delikatny opór i ciasność
kiedy zanurzał się w niej pierwszy raz.
Rankiem Syriusz obudził ból głowy.
Leżał nagi na kanapie, a nos drażniły mu ciemne włosy. Zesztywniał ze strachu.
Co takiego zrobili? Kim jest ta kobieta. Delikatnie by jej nie obudzić spojrzał
na jej twarz.
Miała opalone policzki, ciemne i
kręcone włosy. Uśmiechała się słodko. Jej oddech był powolny. Początkowo dopadło
go uczucie, które jak sobie następnie przypomniał towarzyszyło mu w nocy, gdy
czynił z niej prawdziwą kobietę. Nie był jednak z tego dumny. Ona mogła być
przecież jego córką, patrząc na ich wiek. Dodatkowo zdawała się wciąż być
zakochana w poważnie podupadłym na zdrowiu psychicznym Ronie. Poczuł wstręt do
samego siebie.
Najdelikatniej jak mógł wyswobodził
się z jej objęć. Sięgnął po różdżkę i przywołał swoje spodnie. Po ich założeniu
poczuł się o wiele lepiej. Jeśli ktoś ich teraz dostrzeże to chociaż nie weźmie
pod uwagę, że mógł spędzić upojną noc z Hermioną Granger.
Zaczął się zastanawiać co z tym
faktem zrobić. Najpierw jednak jego umysł zajął się faktem jak długo dziewczyna
pozostawała dziewicą. Cóż widocznie młode pokolenie bardziej zajęte było
zbawianiem świata niż dbaniem o cielesne uciechy. Zganił się jednak ze tę myśl.
Przywołał fiolkę i usunął mgliste wspomnienie dzisiejszej nocy z głowy. Usiadł
na krześle i załamał ręcę.
Spojrzał jeszcze raz na śpiącą
dziewczynę. Jej naga pierś unosiła i opadała w jednostajnym tempie. Dopiero
teraz zdał sobie sprawę z faktu, że wciąż jest nieubrana. Przywołał koc i
nakrył ją. Postanowił nie ubierać jej żeby nie potrzebnie nie kusić losu
bliskim kontaktem. Bał się też jej reakcji. Jeszcze bardziej bał się tego jak
zareagują Harry i Ginny, którzy spali na innym piętrze. Musiał ja obudzić.
Zrobił to trącając delikatnie jej
bark. Zareagowała od razu. Otworzyła oczy i usiadła natychmiast naciągając koc
na brzuch i piersi.
-
Co... - zaczęła mówić i zaniemówiła.
Syriusz siedział na krześle z
załamanymi na głowie rękami.
-Czyli
my? - nie musiała do końca formułować tego pytania.
Skinął jej głową w odpowiedzi.
Dziewczyna wydała z siebie niemy okrzyk.
-
Jak mogliśmy... - wydukała.
-
Byliśmy pijani i samotni. - odpowiedział Black - Oczywiście to nas nie
tłumaczy. Zwłaszcza mnie. Możesz mnie za to winić.
-
Nie. - zaprotestowała gwałtownie - Źle zrobiliśmy to prawda - mówiła jednym
tchem - jednak nie możemy o to obwiniać jednej strony. Przecież oboje jesteśmy
dorośli.
Syriusz spojrzał na nią. Podziwiał
jej inteligencję. Facet, który ją w sobie rozkocha będzie niewyobrażalnym
szczęściarzem. Wiedział, jednakże to nie może być on. Nie powinien. Nie może.
Koniec.
-
Hermiona dokończmy tą rozmowę jak się ubierzesz - zasugerował nieśmiało.
-
Och, tak - zgodziła się speszona. - Widziałeś może mój stanik? - spytała po
chwili.
Przywołał go różdżką. Tak samo
zrobił z resztą jej garderoby, po czym wyszedł. Udał się do łazienki. Wziął
zimny prysznic. Przytłoczony przez zdarzenia z nocy zupełnie nie przejmował się
dolegającym mu kacem.
Kiedy
wyszedł natknął się na Ginny. Była ubrana w dresowe spodnie i luźną koszulkę.
Uśmiechnęła się do niego na przywitanie. Zrobił to samo.
-
Poleciłam wczoraj Stworkowi zrobienie barszczu i krokietów na śniadanie. To
dobre na kaca według tego co mówił George, a on zna się na tym.
-
Słusznie - przytaknął bez namysłu.
Wrócił do jadalni. Hermiona
siedziała już ubrana we wczorajsze ciuchy przy stole. Towarzyszył jej Harry.
Rozmawiali na jakiś niezobowiązujący temat.
- To
jak długo wczoraj trwała impreza? - spytała niczego nieświadoma Ginny.
-
Ciężko stwierdzić, nie pamiętam - odpowiedział Black.
-
Mam podobnie - zgodziła się Hermiona z bladym uśmiechem.
-
Czyli była udana - stwierdziła ruda.
- I
to jak - przyznała Granger.
Syriusz uśmiechnął się. Wiedział, że
uda im się uporać z niewygodnym wspomnieniem. Zjedli śniadanie w kacowej
atmosferze. Wtedy Ginny stwierdziła, że musi wracać do Nory skończyć się
pakować. Harry poszedł do swojego pokoju jeszcze trochę odpocząć przed pracą.
Kochankowie zostali sami
-
Więc co z tym zrobimy? -spytała Hermiona.
-
Nie zrozum mnie źle- zaczął ostrożnie Black - było mi z tobą wspaniale i w
przyszłości inny facet będzie z ciebie nieziemsko zadowolony...
-
Syriuszu! - zganiła go cicho Hermiona.
-
... chodzi mi o to, że ja usunąłem z głowy to wspomnienie.
-Rzuciłeś
na siebie O...
-
Oczywiście, że nie - przerwał jej pospiesznie.
-
Więc jak?
W odpowiedzi pokazał jej fiolkę ze
srebrzystą myślą, która w każdej chwili mogła ujawnić swoją zawartość w
myślodsiewni.
-
Jesteś genialny, ale nie wiem czy będą potrafiła.
- No
to pierwsze lekcja panno Granger - powiedział z uśmiechem i zademonstrował jak
to zrobić. - Pamiętaj tylko żeby przywołać te wspomnienie i odtwarzać je kiedy
rozpoczniesz wydobycie tej myśli.
Udało się jej za pierwszym razem.
Magia umysłu była skomplikowaną dziedziną, lecz ona była niezwykle utalentowaną
czarodziejką. Co dodatkowo popierała ciężką pracą nad samą sobą.
- Co
dalej? - spytała po wszystkim.
-
Jeżeli nie ma wspomnienia możemy uznać to za sen i wrócić do naszych normalnych
relacji. Co więcej i tak od jutra ja będę dla ciebie panem profesorem, więc raczej
i tak siłą rzeczy nasze kontakty się zmienią.
- To
prawda - zgodziła się po chwili namysłu.
-
Wspaniale.
-
Chcę tylko... - powiedziała po chwili zawahania - że mimo wszystko dziękuję ci
za to co zaszło. Od pewnego czasu nie wiedziałam sama czego właściwie chcę od
życia, a ta noc pomogła mi to zrozumieć. Chodzi mi tak ogólnie, a nie
konkretnie o ciebie - dodała uspokajająco.
- A
ty nie byłaś z Ronem?
-
Całowaliśmy się kilka razy, ale potem sam wiesz co się z nim dzieje... Poza tym
nigdy nie wyznał mi nawet miłości czy nie zaprosił na randkę, ale może
kiedyś...
// wiem, że rozdział kontrowersyjny, ale życie nie jest tak proste jak w książkach dla dzieci i ludzie popełniają błędy, z którymi później muszą się zmierzyć. Zobaczymy jak pójdzie z tym Hermionie i Syriuszowi ;)