Rozdział 126
Siostry Chang
Decyzja
ministra Shacklebolta w sprawie Snape’a była szeroko komentowana przez następne
dni. Należące do Magiczych Radykałów radio wprost zarzuciło Kingsley’owi
tchórzostwo i cedowanie odpowiedzialności za trudne wybory na inne instytucje.
Od kilku dni szereg audycji poświęconych był temu tematowi. Od niedawna nawet
niektórzy z radiowców zastanawiali się jakie inne, kontrowersyjne wybory może
zrzucić na innych minister.
Pozostałe
media wyrażały się jednak w sposób bardziej umiarkowany. Prorok przedstawiał
opinie różnych osób i stron, siląc się na rzeczowość, merytorykę i
przedstawienie każdego możliwego punktu widzenia. W jednym z numerów znalazła
się opinia parlamentarzysty z ramienia Magicznych Radykałów, która była
najbardziej skrają spośród tych jakie się ukazały na jego łamach.
Media na
ogół sprzyjające ministrowi przedstawiały jego decyzje jako słuszną i
roztropną. Według nich bowiem sprawiedliwie będzie można ocenić dorobek Snape’a
jako dyrektora dopiero gdy emocje po wojnie nieco opadną. Tak z pewnością
będzie 6 do 11 lat po zakończeniu rządów śmierciożerców. Media opozycji innej
niż już wspomniana były zadowolone z uznania przez ministra, iż Snape był
legalym dyrektorem do czego sprowadzała się decyzja o stworzeniu jego mówiącego
portretu. Inne uważały, że za kilka lat portret dyrektora trafi do właściwego
gabinetu, gdyż nie wypada by było inaczej.
Pewnym było,
iż cała sprawa zamieszania sprawnie przykryła inne tematy, które były dla
ministerstwa niewygodne. Chodziło oczywiście o kwestie niewyjaśnionego
zabójstwa informatora aurorów na Nokturnie, skandal związany z ucieczką
aurorki- renegatki Yroonwood czy napastowanie rodziny Chang podczas
przeszukania ich rezydencji.
To właśnie
siostry Chang zajmowały teraz uwagę Syriusza. Na pierwsze spotkanie z nimi umówił
się w siedzibie Fundacji Pomocy Ofiarom Wojny, której był prezesem. Na
marginesie rzecz biorąc, Syriusz zrezygnował z nauczania w Hogwarcie, by móc
poświęcić się sprawom fundacji.
FPOW
mieściła się w kamieniczce na przedmieściach Londynu. Kamienica miała cztery
kondygnacje nadziemne oraz służącą za magazyn, pralnie u suszarnie piwnicę. Parter
składał się z recepcji, pomieszczeń biurowych (gabinet prezesa oraz 2
przeznaczone dla uzdrowicieli), sali spotkań oraz łazienek. Na 1 piętrze
znajdowały się pomieszczenia przeznaczone do terapii i rehabilitacji psychicznej.
2 piętro to pomieszczenie służące do rekreacji i rozwijania kontaktów interpersonalnych
wśród pensjonariuszy. Najwyższe piętro z kolei stanowiły sale, w których
skoszarowani byli właśnie pensjonariusze.
Syriusz
spotkał się z siostrami w swoim gabinecie. Uznał, że jest to spotkanie niezbyt
oficjalne, więc zmienił zwyczajowo ubieraną podczas wizyt tutaj szatę wyjściową
na jeansy i czarną koszulę.
Yui oraz Cho
przybyły punktualnie o 10 – tak jak się umawiali. Obie ubrane były w proste
czarne szaty codzienne. Cho miała rozpuszczone włosy, a jej młodsza siostra
upięte. Przywitały się z prezesem FPOW i zajęły wskazane im wygodne krzesła
przy biurku.
- Szkoda, że już pan nie uczy – odezwała się Yui z wyraźnym
żalem w głosie.
- Niestety musiał poświęcić się innym sprawom –
odpowiedział neutralnie Black.
Taka odpowiedź
nie usatysfakcjonowała młodszej z sióstr, lecz nie powiedziała ona już nic.
Zamiast tego zrobiła obrażoną minę.
- Czy… czy będzie pan kontynuować z nią zajęcia? – odezwała
się z kolei niepewnym głosem Cho patrząc przy tym w ścianę.
Dziewczyna
była bardzo blada i niewyspana. Starała się to ukryć pod makijażem, lecz był on
na znacznie niższym poziomie niż u Narcyzy Malfoy. Gołym okiem widać było, że
dziewczyna dalej jest przerażona i niepewna tego co może się stać.
- Jeżeli będzie sobie tego życzyć to nie ma przeszkód –
odpowiedział oficjalnym tonem Black spoglądając na Yui.
Młodsza
Chang rozpromieniła się momentalnie. Cień uśmiechu przemknął też przez cień
Cho. Yui położyła jej dłoń na ramieniu i szepnęła coś do ucha. Syriusz
taktowanie nie czepiał się tego zachowania. Domyślał się, że młodsza siostra
powiedziała coś dla otuchy starszej siostry.
- Cho, w jakiej drużynie grasz? – spytał chcąc zmienić
temat.
- Harpie – odparła dziewczyna.
To
oznaczało, że od nowego sezonu będzie trenować i grać z Ginny. Weasley dostała
się bowiem do wymarzonej drużyny. Wrześniowy początek sezonu odkąd zapadła
decyzja ministra w sprawie Snape’a był tematem numer jeden przy Grimmauld Place
numer 13.
Pierwsza rozmowa
z siostrami Chang dotyczyła bardzo luźnych tematów, związanych z życiem sióstr.
Syriusz starał się przełamać pierwsze lody. Kończąc rozmowę wiedział już, że
Yui nie dolega nic fizycznie czy psychicznie. Była bardzo silna, a do tego nie
ucierpiała osobiście. Jedynym co przeszukanie ich rezydencji w niej zmieniło
była chęć ochrony siostry za wszelką cenę. Uznał, więc że nie ma sensu kierować
jej na leczenie. Wystarczyło mieć regularne lekcje z nią i tam kontrolować jej
zachowanie.
- Powiem profesor McGonagall, że nasze lekcje wiązać się
będą z terapią dla ciebie – powiedział do niej kiedy opuszczała jego gabinet –
to da nam dobrą przykrywkę i nie będziemy musieli wypełniać szeregi nieznanych
mi papierów.
- Rozumiem – odparła Yui.
- Zamiast tego wypełnisz inne papiery – wtrąciła Cho.
- Nie rozumiem…
- Mam gotowe formularze dla uczniów, których leczyliśmy w
zeszłym roku z traumy wojennej – odpowiedział Black.
- Aha, ale ja nie mam traumy! Tym bardziej wojennej.
- Wiem, ale nie chcemy budzić sensacji tymi lekcjami.
- Dobra, niech będzie – powiedziała zrezygnowana Chang.
Z Cho z
kolei sytuacja miała się o wiele gorzej. Syriusz zdawał sobie sprawę, że sam
sobie z nią nie poradzi. Z tego też powodu dyskretnie zasugerował dziewczynie,
że powinni spotykać się na innych zasadach niż z jej siostrą. Zgodziła się
pomimo początkowego oporu. Z pewnością to, że poznała go podczas wojny miał
wpływ na to, że się zgodziła. W końcu już wtedy wydatnie pomógł jej rodzinie,
likwidując zagrożenie związane z obecnością przydupasów Voldemorta w rodzinnym
biznesie Changów.
Na kolejnej
sesji z Cho obecny był jeden z uzdrowicieli. To głównie on prowadził spotkanie,
a Syriusz ograniczał się do wsparcia dziewczyny. Pod koniec sesji ustalili
harmonogram terapii tak by nie kolidowała ona z treningami i innymi obowiązkami
Azjatki.
- Nie mam chłopaka, ojciec wyjechał do Azji, a Yui wraca do
szkoły. Mam tylko matkę i treningi. Nie powinnam mieć zbyt wiele okazji do
przekładania spotkań – przyznała obolałym tonem.
Syriusz
znienawidził sprawców jej stanu całym sercem. Pamiętał ją ze spotkań podczas
wojny. Czy to w barze czy podczas akcji była pełna życia, żywiołowa i flirciarska.
Do tego była jedną z najpiękniejszych czarodziejek swojego pokolenia. Teraz
wciąż była piękna, lecz nie eksponowała tego. Była też markotna, nie pewna
siebie, złamana. Potrzebny był czas by wróciła do dawnej formy.
Po zakończeniu
pierwszej samotnej sesji z Cho, Syriusz umówiony był na spotkanie z Dafne
Greengras. Z córką szefa departamentu Przestrzegania Prawa zawsze warto dobrze
żyć, zwłaszcza jeżeli jest twoim partnerem w interesach. Dafne w dalszym ciągu
pozostawała współzałożycielem FPOW i jedną z bardziej zaangażowanych w życie
fundacji osób. Do tego prowadziła magiczne przedszkole. Wszystko wskazywało na
to, że zrobi wielką karierę. Nazwisko i rodową fortunę, nieskalaną współpraca z
Voldemortem miała po swojej stronie. Do tego była piękną oraz ciągle zaledwie
dziewiętnastoletnią czarodziejką.
- Pomagasz Changom – zauważyła wchodząc do gabinetu
Syriusza.
- Owszem – Black nie widział powodów by ukrywać te
informację.
- Potter nie jest… obrażony – bardziej stwierdziła niż
zapytała.
- Nie jest – potwierdził Black – nie wiem jednak dlaczego o
to… pytasz.
- Ciekawość, ale i interesy – odpowiedziała Dafne.
Syriusz
poczuł się niezbyt pewnie. Owszem słowa panny Greengras wzbudziły w nim pewne
zaintrygowanie, ale także niepokój. On sam nie był zbyt dobry w polityczne
gierki. Lata w Azkabanie sprawiły także, że nie był dobry w gierki nawet
pozbawione polityki. Z kolei jego interlokutorka mogła konkurować pod względem
działań politycznych z Hermioną. Biorąc pod uwagę poprawkę na wiek obu
dziewczyn.
- Nie rozumiem – powiedział zgodnie z prawdą.
Dafne
uśmiechnęła się stwarzając pozory serdeczności, a może rzeczywiście taka była.
Jej zachowanie w ciągu ostatniego roku zdawało się to potwierdzać. Jeżeli nie
brać pod uwagę, że startowała do czarodziejskiego parlamentu z list Magicznych Radykałów
u boku Wolanda, z którym z resztą była w o wiele zbyt dobrych jak na gust
Syriusz relacjach.
- Ojciec wyrzucił z pracy aurorów odpowiedzialnych za… -
mówiła prosto z mostu Dafne – doprowadzenie sióstr Chang do stanu, który wymaga
leczenia u nas.
- Wiem.
- Chcemy żeby aurorzy regularnie byli badani. Badani pod
kątem nie tylko fizycznym, ale i psychicznym. Tylko my mamy ku temu odpowiednie
środki i personel.
Syriusz
skinął głową na znak zrozumienia dla jej słów. Nie wiedział jednak kim są oni,
w imieniu, których przemawiała Dafne. Zapytał ją o to.
- Ojciec i minister. Poza tym kilkoro parlamentarzystów. W
sumie ja naprowadziłam ich na to. Potrzebuję jednak twojej zgody, na piśmie,
jako prezesa FPOW.
- Chyba nie mogą się nie zgodzić – stwierdził zgodnie z
prawdą Black.
- Oczywiście, że możesz. Narazisz się wówczas tym, którzy
tego pragną.
- Czy najwyższych szychom w ministerstwie i partnerce z
fundacji.
- Tak – potwierdziła krótko dziewczyna. Wyjęła przy tym
zwinięty w rulonik i zapieczętowany pergamin. – To oficjalna propozycja
napisana przez Dyrektora Departamentu Przestrzegania Prawa Czarodziejów.
Syriusz
rozerwał pieczęć i przeczytał cały tekst. Trzeba było przyznać, że napisany był
– na jego oko – profesjonalnie i rzetelnie. Oczywiście Greengras miał ku temu
środki. W końcu nie wypadało by ktoś na jego stanowisku zrobił to inaczej.
Umowa, bo tym w istocie był pergamin, zawierała także informacje o zapłacie dla
fundacji za przeprowadzenie corocznego badania. Była to wyjątkowo uczciwa
kwota.
- Kiedy miałoby odbyć się to badanie?
- Jak najszybciej. Sam musisz określić termin.
- Dobrze, podpiszę to, ale dam znać o terminie w ciągu 3
dni.
- Konsultacje.
Potwierdził
skinieniem głowy. Następnie pogawędzili jeszcze trochę o sprawach związanych z
fundacją i kurtuazyjnie zakończyli rozmowę. Syriusz poczuł się zmęczony dniem i
wyszedł z kliniki. Życzył jeszcze miłego wieczoru kobiecie z recepcji i
deportował się do Londynu.
W domu
spotkał Harry’ego i Ginny, którzy koniec wakacji uczcili kuflem kremowego piwa
w domowym zaciszu. Oni także nie mieli chęci na huczne końce lata w stylu zeszłorocznym.
- Była u ciebie Greengras? – spytał Potter.
- Skąd wiesz?
- Percy mówił o genialnym pomyśle, który poprawi nastroje społeczeństwa…